Spośród dwóch polskich drużyn (Raków Częstochowa i Lech Poznań), rywalizujących na ostatnim etapie eliminacji Ligi Konferencji Europy, zdecydowanie trudniejsze zadanie miała ekipa Marka Papszuna, która miała zmierzyć się z wicemistrzem Czech Slavią Praga. Prażanie to zespół, który regularnie gra w europejskich pucharach i niejednokrotnie zachodził w nich wysoko – w ostatnich latach grał w Lidze Mistrzów, dwukrotnie awansował do ćwierćfinału Ligi Europy, a w poprzednim sezonie do ćwierćfinału Ligi Konferencji.
Dlatego to Czesi od początku byli faworytem dwumeczu, ale Raków miał nadzieję na powtórzenie wyczynu Legii Warszawa sprzed roku, która właśnie dzięki pokonaniu Slavii awansowała do fazy grupowej Ligi Europy.
Świetny mecz Rakowa. Zasłużenie pokonał Slavię i jest bliżej fazy grupowej LKE
Czwartkowe spotkanie rozkręcało się bardzo powoli. Przez pierwsze 25 minut na murawie w Częstochowie działo się bardzo niewiele, a na uwagę zasługiwało jedynie minimalnie niecelne, płaskie uderzenie z dystansu Mosesa Usora, które o centymetry minęło bramkę Kacpra Trelowskiego.
Na groźną akcję po stronie Rakowa trzeba było czekać do 29. minuty meczu, ale wtedy Ivi Lopez dał prowadzenie gospodarzom. Hiszpan przejął piłkę na prawym skrzydle, ściął z nią do środka, mijając po drodze Dorleya i Olayinkę, a następnie znakomitym strzałem zza szesnastki otworzył wynik spotkania.
Raków Częstochowa tym golem się nakręcił. W innej dobrej akcji gospodarzy strzał z powietrza Lopeza został zablokowany. Gospodarze też dwukrotnie sygnalizowali zagranie ręką piłkarzy Slavii w polu karnym, ale sędzia z Norwegii Rohit Saggi ani razu nie wskazał na wapno i do przerwy Raków prowadził ze Slavią 1:0.
W drugą połowę Raków wszedł dobrze – atakował i był bliski strzelenia drugiego gola, gdy bardzo groźne uderzenie z dystansu Iviego Lopeza świetnie obronił Ales Mandous. Gdy wydawało się, że podwyższenie prowadzenia przez wicemistrzów Polski jest coraz bliżej, Slavia w 60. minucie strzeliła totalnie przypadkowego gola wyrównującego. I to bronią znaną z ekstraklasy, czyli tzw. centrostrzałem. Nieudane dośrodkowanie z lewego skrzydła Tomasa Holesa nieoczekiwanie przelobowało Kacpra Trelowskiego i było 1:1.
Na szczęście ten remis nie przetrwał dłużej niż kilkadziesiąt sekund – Raków wznowił grę od środka, Milan Rundić zagrał długą piłkę w kierunku wprowadzonego tuż po bramce Vladislavsa Gutkovskisa i choć Łotysz jej nie sięgnął głową, to swoim ruchem wyprowadził defensywę Slavii w pole. Dzięki temu sam na sam z bramkarzem Slavii wyszedł Fran Tudor i strzałem w krótki róg przywrócił Rakowowi prowadzenie.
Po golu na 2:1 Raków znów był w stanie zneutralizować poczynania ofensywne Slavii i goście nie stworzyli sobie ani jednej sytuacji strzeleckiej. Bliżej było za to do trzeciej bramki dla gospodarzy, wicemistrzowie Polski zdobywali sporo stałych fragmentów gry i potrafili je nieźle rozegrać. W najlepszej sytuacji dwa metry przed bramką Slavii zablokowany został Zoran Arsenić. W ostatniej akcji meczu z kolei w sytuacji sam na sam fatalnie pomylił się Bartosz Nowak.
Raków Częstochowa zasłużenie pokonał Slavię Praga 2:1 i zrobił kolejny krok w kierunku fazy grupowej Ligi Konferencji Europy. O wszystkim zadecyduje jednak rewanż w Pradze, który odbędzie się za tydzień – w czwartek 25 sierpnia o godzinie 19:00.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS