Kumulacja pecha i transferowych niepowodzeń doprowadziła do tego, że David Moyes, trener West Hamu United, przed dwumeczem z duńskim Viborgiem o awans do fazy grupowej Ligi Konferencji ma w kadrze tylko jednego środkowego obrońcę w pełni sił. Kto zagra z Kurtem Zoumą? Nie wiadomo, bo Nayef Aguerd jest poważnie kontuzjowany, Craig Dawson tuż przed rozpoczęciem sezonu też odniósł uraz, Angelo Ogbonna dopiero wrócił do treningów po zerwanych więzadłach krzyżowych, a Issa Diop odszedł do Fulham. W ostatnim ligowym meczu z konieczności jako stoper zagrał prawy obrońca – Ben Johnson, ale tym razem najpewniej będzie łatał dziurę po zawieszonym Aaronie Cresswellu na lewej obronie. Słowem? Moyes, który sam był środkowym obrońcą, najchętniej włożyłby korki i wystąpił w tym meczu.
Kiwior nie odrzucił oferty West Hamu
West Ham nerwowo rozgląda się więc za stoperem i jest bardzo blisko sprowadzenia Thilo Kehrera. Właściwie kibice czekają już tylko na oficjalne potwierdzenie tego transferu. To jednak nie rozwiązuje problemu. Angielski klub najprawdopodobniej awansuje do Ligi Konferencji, bo jego rywalem jest duński beniaminek z zeszłego sezonu. To sprawi, że przynajmniej do połowy listopada West Ham będzie rozgrywał dwa mecze w tygodniu. Musi zatem koniecznie rozszerzyć kadrę. Na razie jest najwęższa w całej Premier League.
Wzmocnień wymaga przede wszystkim obrona i pomoc – także pozycja defensywnego pomocnika, gdzie potrzebny jest zmiennik dla kapitana Declana Rice’a. Gianluca di Marzio, włoski dziennikarz specjalizujący się w podawaniu informacji transferowych, napisał, że West Ham zainteresował się Jakubem Kiwiorem, grającym w Spezii i mogącym występować na obu tych pozycjach. Oferta ma opiewać na 12 mln euro. W ostatnich dniach w polskich mediach pojawiły się jednak plotki, że sam Kiwior odrzucił możliwość transferu do Anglii. Według informacji Sport.pl to nieprawda.
22-letni piłkarz nie rozmawiał ani z przedstawicielami West Hamu, ani Spezii. Rozmowy na razie – jeśli się odbywają – to poza nim, a oficjalna oferta wciąż nie wpłynęła. Anglicy, będący w podbramkowej sytuacji, badają jednocześnie możliwość sprowadzenia kilku środkowych obrońców, a całą transferową ofensywę zostawili na ostatnie dni sierpnia. Polak natomiast stara się nie zaprzątać sobie głowy transferem i czeka na rozwój wydarzeń. Jeśli West Ham rzeczywiście złoży za niego ofertę, dokładnie przemyśli swoją sytuację – również pod kątem mundialu. Dotychczas zagrał tylko dwa mecze w reprezentacji Polski, ale jego szanse na otrzymanie powołania na mistrzostwa i tak są całkiem spore. Warunek? Regularne występy. W Spezii ma pewne miejsce w składzie, a w West Hamie zaczynałby budować swoją pozycję od zera, choć przy tak dużej liczbie meczów prawdopodobnie grałby sporo. W Anglii mógłby liczyć na wyższe zarobki niż w aktualnym klubie. Najbliższe dni i powodzenie transferowe West Hamu na różnych frontach będą kluczowe dla tej sprawy.
Dawidowiczowi łatwiej o grę byłoby w Bournemouth
Podobnie rzecz ma się z Pawłem Dawidowiczem, który po dobrej rundzie jesiennej zeszłego sezonu, doznał poważnej kontuzji i wrócił dopiero na dwie ostatnie kolejki sezonu. Teraz jest już zdrowy i w pierwszej kolejce Serie A zagrał całe spotkanie, a jego Hellas Werona przegrał z Napoli 2:5. Już zimą mówiło się o jego możliwym odejściu z klubu, ale plany pokrzyżowała kontuzja. Teraz nad kupieniem Polaka zastanawiają angielscy beniaminkowie – Fulham i Bournemouth. Zainteresowanie rzeczywiście jest – zgodnie z informacjami portalu footballinsider247.com – ale na razie, podobnie jak w przypadku Kiwiora, za niego również za niego nie wpłynęła oficjalna oferta.
Dawidowicz jest o tyle kuszący, że jeszcze kilka miesięcy temu, przed kontuzją, Hellas czekał jedynie na kilkunastomilionowe oferty. Teraz cena jest niższa i oscyluje w okolicach 10 mln euro. To przypadek podobny do Mikkela Damsgaarda, bohatera Euro 2020, który zaraz po turnieju miał kosztować kilkadziesiąt milionów. Poważny uraz sprawił jednak, że Brentford kupiło go w tym okienku za 15 mln euro. Zdaniem klubu, nie ma ryzyka, że Duńczyk będzie teraz bardziej podatny na kontuzje.
W przypadku transferu Dawidowiczowi – przynajmniej w teorii – może być trudniej o miejsce w składzie i dostateczną liczbę minut, by pomóc reprezentacji w Katarze. Na środku obrony w Fulham grają m.in. Issa Diop kupiony za 18 mln euro i Tosin Adarabioyo, 24-letni Anglik ze sporym potencjałem. W odwodzie jest jeszcze Tim Ream, doświadczony Amerykanin, który w poprzednim sezonie w Championship był kapitanem i właściwie nie schodził z boiska. Łatwiej o miejsce na boisku byłoby w Bournemouth. Gra tam co prawda kapitan Lloyd Kelly, a lada moment do składu powinien też wskoczyć ściągnięty z Feyenoordu Argentyńczyk Marcos Senesi, ale Scott Parker preferuje ustawienie z trzema środkowymi obrońcami, mimo że nie ma zbyt wielu zawodników na tę pozycję i ostatnio przestawiał na nią Jeffersona Lermę, czyli defensywnego pomocnika. Bournemouth uchodzi jednak za faworyta do spadku.
Kto się pomyli, przegra życiową szansę
Można się spodziewać, że polscy obrońcy będą musieli jeszcze tego lata podjąć bardzo istotne decyzje. Na dziś pewniakami do gry na środku obrony w Katarze są Kamil Glik i Jan Bednarek. Miejsce u ich boku jest wolne i wydaje się, że walczyć o nie będą właśnie Kiwior i Dawidowicz. Kto chybi z wyborem klubu, może przegapić życiową szansę gry na mundialu. Z drugiej strony – angielskie zespoły nie zapraszają do siebie co okienko.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS