Po latach od pierwszej zapowiedzi, Bandai Namco za sprawą Hyde w końcu zapewniło Digimon Survive. Tytuł potrafi zaskoczyć mocną historią, a zarazem wynudzić nie do końca przemyślaną rozgrywką. Czy warto zainteresować się tytułem? Przeczytajcie naszą recenzję.
Bandai Namco chętnie rozwija produkcje korzystając z popularnych, japońskich IP i Digimon Survive zostało zapowiedziane w 2018 roku. Od tego czasu nie brakowało plotek dotyczących anulowania projektu, ale w ostateczności gra trafiła na rynek i mogła zaskoczyć część wiernych fanów uniwersum. Twórcy ze studia Hyde nie zdecydowali się na proste wykorzystanie marki i zapewnienie kolejnego RPG-akcji – deweloperzy przygotowali wizualną powieść ze skromnym i nie do końca odpowiednio rozbudowanym elementem taktycznym.
Digimon Survive zaskoczy wszystkich mocną historią
Akcja recenzowanego Digimon Survive na początku rozpoczyna się dość zwyczajnie – głównym bohaterem opowieści został Takuma Momozuka, który z grupą uczniów znajduje się na obozie i postanawia odwiedzić lokalną świątynię, by poznać prawdę o pewnej legendzie. Sytuacja przybiera jednak nieoczekiwany rezultat i ekipa zostaje przeniesiona do alternatywnego świata pełnego stworków. Brzmi banalnie? Tak też myślałem, ale po kilkunastu godzinach rozgrywki przekonałem się, że choć scenarzyści ze studia Hyde postanowili wykorzystać znane IP, to jednak znacząco podkręcili akcję przez postawienie na zaskakująco mroczną i przeładowaną dramatycznymi wydarzeniami historię. Opowieść rozwija się bardzo powoli, ale gdy wskoczy na odpowiednie tory, to… Najwięksi sympatycy Digimonów zostaną zmiażdżeni wydarzeniami opracowanymi przez deweloperów.
Jeszcze przed premierą Bandai Namco bardzo wyraźnie poprosiło społeczność, by nie przedstawiała żadnych szczegółów wydarzeń po 5 rozdziale – wydawca ma na dzieję, że gracze przez całe dwa miesiące nie będą rozmawiać o opowieści z pozostałych 7 części historii, ponieważ dzieją się tam naprawdę zaskakujące sceny. Twórcy w znakomity sposób bawią się z fanami, potrafią dosłownie przewrócić akcję o 180 stopni, by po chwili ponownie zaskoczyć zainteresowanych – nie będzie wielkim spoilerem, gdy napiszę, że nie wszystkie postacie przeżyją tę opowieść, a deweloperzy nie mają problemu z… Połknięciem kluczowych dla wydarzeń bohaterów.
Grając w Digimon Survive byłem zaskoczony, jak studio Hyde wykorzystało znane IP i potencjalnie zwykłą opowieść, w której kilku uczniów stara się wydostać ze świata Digimonów, by zapewnić mroczną i pełną przemocy historię – ton wydarzeń znacząco różni się od poprzednich produkcji z uniwersum, co sprawia, że młodsza publika nie powinna interesować się tytułem. Studio Hyde wykorzystuje pełny potencjał gatunku i oferuje wydarzenia, które zapadną na długo w pamięci wszystkim graczom, którzy przetrwają do zakończenia.
30 godzin mocnej historii z pewnymi problemami
Dlaczego przetrwają? Studio Hyde choć oferuje bardzo dojrzałą i trzymającą w napięciu historię, to jednak deweloperzy nie do końca zadbali o odpowiedni balans scenariusza. Początek jest zdecydowanie przegadany i może wynudzić nawet największych entuzjastów tego IP, a często rozmowy pomiędzy bohaterami są niepotrzebnie wydłużone. Twórcy w wielu miejscach mogliby skrócić dialogi o połowę, a i tak przekazaliby sens rozmowy – ten problem jest bardzo szybko wyczuwalny i po prostu przeszkadza, bo gracz chciałby pchnąć fabułę dalej, by poznać następną część wydarzeń, a zamiast tego tkwi w dyskusji.
Wszystkie 12 rozdziałów ukończycie w około 30 godzin, a warto podkreślić, że autorzy przygotowali kilka zakończeń – jedno pojawia się nawet dopiero w Nowej Grze+. Nie jestem jednak pewien czy wielu graczy będzie chciało od razu wracać do wydarzeń, bo choć w recenzowany Digimon Survive nie brakuje decyzji wpływających na wydarzenia, to jednak w ostateczności tytuł potrafi wymęczyć.
I to nie do końca rozległe dialogi wpływają negatywnie na grę, ponieważ Hyde w pewnym momencie postanowiło ubarwić rozgrywkę o taktyczne starcia, co na papierze brzmi świetnie, ale… Autorzy po macoszemu podeszli do tematu taktycznego RPG-a i turowe pojedynki rozgrywane na planszach są nudne. Stworki mają bardzo ograniczony zestaw ruchów, Digivolution spożywa SP, więc możemy z mechaniki korzystać wyłącznie w odpowiednich momentach, a sam system w żaden sposób nie jest rozwijany, więc bardzo szybko okazuje się, że pojedynki są zaskakująco płytkie. Mam nawet wrażenie, że sami deweloperzy w pewnym momencie zrozumieli, że walka nie prezentuje odpowiedniego poziomu, więc by przyspieszyć starcia, przygotowano możliwość przyspieszenia akcji oraz pominięcia animacji… A nawet możemy skorzystać z funkcji automatycznych bitew, by po prostu bezpośrednio nie uczestniczyć w pojedynkach. Maksymalnie w zespole może znajdować się sześć stworków, które posiadają różne ataki, jednak pierwsza ekscytacja mija szybko, ponieważ autorzy nie rozbudowali pojedynków – błyskawicznie zorientujecie się, że ten element nie radzi sobie nawet jako dodatek do powieści wizualnej.
Walki są istotne, ponieważ za ich pomocą możemy dołączać do swojego zespołu nowe okazy – pokonane Digimony nie są jednak od razu skore do współpracy, ponieważ po rywalizacji musimy ze stworkiem pogadać. Okno dialogowe pozwala nam wybrać kilka decyzji, ale nawet trafiając w gust postaci nie możemy mieć pewności, że ostatecznie powiększymy formację. W rezultacie jeśli chcecie mieć pewność, że złożycie zespół składający się z ulubieńców, to musicie przygotować się na sporo pojedynków i mieć trochę szczęścia podczas dyskusji. Deweloperzy niepotrzebnie podbili poziom trudności, ponieważ nawet na „normalu” w pewnej chwili musiałem zwiększyć poziom Digimonów – biorąc pod uwagę, że najważniejszym i najmocniejszym elementem gry jest opowieść, autorzy mogli w tym miejscu odpuścić. Sytuacja może wydawać się również problematyczna dla graczy, którzy nie lubią „lizać ścian”, ponieważ w recenzowanym Digimon Survive niezbędne jest dobre zarządzanie ekwipunkiem i szukanie przedmiotów, ponieważ tylko za ich pomocą możemy zadbać o naszą ekipę. Twórcy w ciekawy sposób wykorzystują smartfon – za jego pomocą mamy szansę znaleźć niezbędne skarby.
Digimon Survive powstawało długo, ale grze brakuje dobrego balansu
Deweloperzy w zgrabny sposób łączą relacje postaci, ponieważ ludzie ponownie posiadają swoich obrońców w formie Digimonów, a gracz podczas podejmowania decyzji i w trakcie samej fabuły może naprawdę mocno zżyć się ze wszystkimi postaciami. Każdy z ludzkich bohaterów został dobrze zarysowany i przedstawiony – przykładowo Takuma staje się liderem, a Minoru to typowy grupowy głupek. Nie jest to nic szczególnego w przypadku produkcji z gatunku powieści wizualnych, ale biorąc pod uwagę wydarzenia i dodając do tego zróżnicowane Digimony, które również charakteryzują się dobrze zaprezentowanymi oraz własnymi osobowościami – otrzymujemy naprawdę ciekawe doświadczenie, które powinno szczególnie zainteresować fanów IP.
Różne odczucia oferuje oprawa, bo choć z jednej strony widzimy kapitalnie wyglądające animacje żywo przypominające odcinki serialu, to jednak z drugiej oglądamy małe postacie, w których dyskusje odbywają się wyłącznie przez pojawiające się dialogi na planszach – w grze oczywiście nie znajdziemy polskiej lokalizacji, a dyskusje nie otrzymały angielskiego dubbingu. Pewnym problemem okazuje się soundtrack, który choć początkowo brzmi przyjemnie i wpada w ucho, to jednak samych utworów jest za mało, by przez całe 30 godzin zapewnić odpowiednie wrażenia.
Na przestrzeni ostatnich miesięcy miałem okazję zagrać w kilka mocnych produkcji z Japonii i pod względem historii recenzowany Digimon Survive to czołówka, ale autorzy na siłę chcieli wydłużyć część dyskusji i niestety nie zadbali o odpowiednią walkę. To z jednej strony prawdziwy must-have dla starszych fanów IP, ale nawet oni mogą odbić się od opowieści.
Czy warto zagrać w Digimon Survive?
Bandai Namco przypomniało sobie o Digimonach, ale mam nadzieję, że to dopiero początek. Na Digimon Survive czekaliśmy kilka lat i otrzymaliśmy naprawdę zaskakujący projekt – to znakomita i zarazem mroczna opowieść, która nie została odpowiednio zbalansowana… Problemem gry są niepotrzebnie przeciągnięte dialogi oraz prosta (pod względem rozbudowy) walka – te elementy sprawiają, że tytuł nie trafi w gust każdego gracza, który wyczekiwał na produkcję i nawet był gotowy na przyjęty przez deweloperów gatunek.
Japończycy jednak potwierdzili jedno – Digimony mają siłę, by zaoferować nam świetne doświadczenie… Trzeba tylko odpowiednio zadbać o każdy aspekt produkcji.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS