A A+ A++

Rosjanie zrozumieli, że nie ma miejsca na terytorium okupowanym Ukrainy, na którym mogą czuć się bezpiecznie” – mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl gen. Waldemar Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych, komentując eksplozję na rosyjskim lotnisku wojskowym w Nowofedoriwce (Krym).

CZYTAJ RÓWNIEŻ:

-RELACJA. 168. dzień wojny na Ukrainie. Zełenski: Od zajęcia Krymu zaczęła się rosyjska wojna z Ukrainą i tam też musi się zakończyć

-Kijów zaatakował Krym? Podolak wprost: „Oczywiście, że nie. Co my mamy z tym wspólnego?”. Polityk wskazuje na partyzantów

wPolityce.pl: Na rosyjskim lotnisku wojskowym w Nowofedoriwce na zachodnim brzegu Krymu doszło do serii wybuchów. Strona ukraińska uważa, że to robota partyzantów. Jeżeli rzeczywiście tak jest, to czy to oznacza, że rosyjskie panowanie na Krymie może być zagrożone i wzrasta szansa odbicia tych terenów przez Ukraińców?

Gen. Waldemar Skrzypczak: Mam wątpliwości, czy wzrasta szansa na odbicie terenów, bo potrzeba dużo czasu, żeby ukraińskie wojska doszły do Krymu, ale widać wyraźnie, że Rosjanie nie mają prawa nigdzie czuć się bezpiecznie. To jest kluczowa sprawa w tej chwili, że Rosjanie zrozumieli, że nie ma miejsca na terytorium okupowanym Ukrainy, na którym mogą mieć poczucie bezpieczeństwa, skoro ukraińscy sabotażyści sięgają już do baz wojskowych, które powinny być mocno chronione. Warto zauważyć, że na tych terenach ukraiński ruch oporu dopiero się rodzi. On jeszcze nie nabrał odpowiedniej mocy. Można więc sobie wyobrazić, co się stanie, jak rozwinie pełną moc. Rosjanie już teraz mają problemy, a będą mieli jeszcze większe.

Rosjanie rzeczywiście mają problemy. Rosja stworzyła kolejny korpus armii lądowej, ale ma problem z rekrutem. Z kolei z doniesień medialnych wynika, że żołnierze specnazu, którzy wrócili z Ukrainy są izolowani, aby nie opowiadali o tym, co się dzieje na froncie. Przyznam, że takie działania nie świadczą o zbytniej sile rosyjskiego kolosa. Jak Pan to ocenia?

Rosjanie dość wyraźnie mają problemy z żołnierzami, których mogliby wcielić do armii i wysłać na front. To już nie są żołnierze, ale najemnicy. Proszę zauważyć, że pojawiają się informacje medialne o tym, że ten bonus dla tego, który stawi się do armii, rośnie w niesamowitym tempie, jak na rosyjskie warunki. Tam zawsze żołnierze byli nisko opłacani – mieli żołd na granicy głodu. Okazuje się, że teraz żołd cały czas podnoszą, czyli generalnie rosyjscy żołnierze już nie są – jak to mówi Putin – patriotami. To są po prostu najemnicy, którzy idą za pieniądze i liczą na to, że uda im się wynieść głowy z tej wojny. Oni nie idą w imię „Wielkiej Rosji”. Propaganda rosyjska próbuje to ukryć z uwagi na to, że idee „Wielkiej Rosji”, idee odbudowy tego imperium legły w gruzach.

Zgodnie z informacjami brytyjskiego wywiadu rosyjscy dowódcy dalej muszą skupiać się na próbach wzmocnienia ofensywy w Donbasie na wschodzie Ukrainy, jak i wzmocnienia obrony przed ukraińskimi kontratakami na południu kraju. Czy to oznacza, iż jest szansa, aby w najbliższych dniach ta rosyjska ofensywa została przełamana przez ukraińską armię?

Jak pani pamięta, przewidywaliśmy, że na kierunku południowym będzie ta kontrofensywa. Ona ma miejsce, chociaż jest pełzająca. Ukraińcy systematycznie, aczkolwiek powoli, odbijają terytoria w obwodzie mikołajowskim i chersońskim, a skutecznie zatrzymują ataki armii rosyjskiej na wschodzie, w Donbasie. Widać wyraźnie, że Rosjanie w tej chwili już nie mają siły, żeby tę operację z dużą siłą kontynuować. Musieliby na kierunek południowy, gdzie boją się ukraińskiej kontrofensywy, przerzucić kolejne grupy bojowe, żeby ewentualnie zatrzymać tę kontrofensywę. Sformułowanie, że Rosjanie gonią resztkami sił, jest adekwatne do kryzysu, który nęka armię rosyjską – oni w tej chwili działają na zasadzie „łatania dziur”. Jest wola polityczna do ataków w Donbasie, ale robią to z niewielkim skutkiem, a część wojsk przerzucili na południe, bo boją się kontrofensywy armii ukraińskiej, która powoli dochodzi do Dniepru.

Rosyjska rakieta wyniosła we wtorek na orbitę okołoziemską irańskiego satelitę zwiadowczego, który – zdaniem ekspertów z Instytutu Studiów nad Wojną (ISW) – może zostać wykorzystany do zbierania wojskowych danych wywiadowczych na temat Ukrainy. Ukraina dysponuje skutecznym rozpoznaniem dzięki pomocy sojuszników. Na ile wystrzelenie tego satelity jest w stanie zmienić sytuację na froncie?

Mam nadzieję, że Amerykanie, znając położenie satelity, skutecznie będą zakłócali jej obraz i położenie, także ten satelita nigdy nie będzie miała wiarygodnych informacji, tak jak nie miały ich satelity rosyjskie. Amerykanie na pewno już ją zakłócają i na pewno ten satelita jest mało skuteczny.

Rosjanie przerzucają w kierunku frontu systemy obrony przeciwlotniczej S-300. Na ile to skomplikuje sytuację obrońców?

Problem polega na tym, że Rosjanie bardzo boją się wzrastającej siły ukraińskiego lotnictwa, które jest coraz bardziej aktywne i zadaje coraz większe straty wojskom lądowym armii rosyjskiej. W związku z tym, żeby to lotnictwo dalej mogło działać, Amerykanie przekazali Ukrainie pociski przeciwradarowe HARM. System S-300 musi mieć informację z radarów o lotnictwie ukraińskim. Jeżeli Rosjanie będą uaktywniali swoje radary, natychmiast w ich stronę polecą rakiety antyradarowe. Jak radary będą zniszczone, to te rakiety S-300 są funta kłaków warte, bo nie będą wiedziały, gdzie i do kogo strzelać.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Anna Wiejak

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułThe Quarry z wyczekiwaną funkcją. Gracze mogą utrudnić sobie rozgrywkę jeszcze bardziej
Następny artykułTomas Pekhart nie zagra w Polsce. Podpisał kontrakt z nowym klubem