A A+ A++

Żadnych kroków jeszcze przecież nie podjęliśmy. W związku z tym reakcja Komisji widać potwierdza tylko to, o co ją od lat podejrzewamy. A mianowicie, iż prowadzi działania nie w kierunku pojednania z Polską, znalezienia kompromisowego wyjścia i w ten sposób – ‘europejskiego rozwiązania’ dla naszych reform wymiaru sprawiedliwości. Reakcja KE potwierdza, że Komisja jest nastawiona wrogo wobec rządu i chce doprowadzić do jego obalenia”- mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Witold Waszczykowski, eurodeputowany PiS.

CZYTAJ RÓWNIEŻ:

-Jarosław Kaczyński w „Sieci” o relacjach z KE: „Wykazaliśmy maksimum dobrej woli ale ustępstwa nic nie dały. Czas wyciągnąć wnioski”

-Niebywałe! Bruksela dalej praworządnie „głodzi” Polskę. KE potrąciła kolejne 63 mln euro z funduszy dla naszego kraju

-Kolejne unijne pożyczki? Prof. Krysiak: Jak wejdziemy w ten układ przestępczy, to ten mechanizm byłby przenoszony na Ukrainę

wPolityce.pl: Na korektę kursu polityki wobec UE, Komisja Europejska odpowiedziała de facto dalszym „głodzeniem” Polski. O czym to świadczy?

Witold Waszczykowski: Po pierwsze chcę stwierdzić, że tej zmiany jeszcze nie ma. Jest dopiero zapowiedź zmiany. Tę zapowiedź zgłosił w wywiadach Jarosław Kaczyński i kilku innych polityków, jak Krzysztof Sobolewski. Natomiast żadnych kroków jeszcze przecież nie podjęliśmy. W związku z tym reakcja Komisji widać potwierdza tylko to, o co ją od lat podejrzewamy. A mianowicie, iż prowadzi działania nie w kierunku pojednania z Polską, znalezienia kompromisowego wyjścia i w ten sposób – „europejskiego rozwiązania” dla naszych reform wymiaru sprawiedliwości. Reakcja KE potwierdza, że Komisja jest nastawiona wrogo wobec rządu i chce doprowadzić do jego obalenia.

A co, jeśli te próby obalenia polskiego rządu będą trwały dłużej? Czy jest jakiś „Plan B”? Czy mamy w zanadrzu możliwości obrony?

Próby obalenia rządu będą na pewno trwały do czasu ciszy wyborczej – przyszłego roku, kiedy to zakończy się kampania wyborcza. Widać, że Komisja jasno stawia na zwycięstwo opozycji. Komisja, instytucje, poszczególni politycy zachodniej Europy otwarcie wspierają Tuska, który nie ukrywa, że prowadzi kampanię oczywiście po to, aby wygrać wybory, ale prowadzi ją również z poparciem instytucji europejskich i świata zachodniej Europy. To jest ewidentne. To widać. Natomiast, czy my mamy jakieś „plany B”, to są pytania, które powinni państwo stawiać decydentom.

Jako europarlamentarzysta nie jestem decydentem. W Parlamencie Europejskim nagłaśniamy tę kwestię. Pokazujemy, że wszelkie zarzuty wobec Polski są bezpodstawne. Niektóre z tych zarzutów są wręcz kłamliwe, jak na przykład te o rzekomych „strefach anty-LGBT”. Inne zarzuty są nieoparte o prawo europejskie, na przykład dotyczące wymiaru sprawiedliwości. Tłumaczymy też, że cała ta napaść na Polskę jest wynikiem podjęcia pewnej ideologicznej kampanii przeciwko konserwatywnemu rządowi. Także my, w PE, wykonujemy swoją pracę informacyjną i obronną. Natomiast pytanie o „plany B”, o reakcje, kontrreakcje, należy kierować do ministrów obecnego rządu, do ministra Szymańskiego odpowiedzialnego za politykę europejską.

Pojawia się jeszcze jedno pytanie. Ekonomiści – w tym m.in. pan prof. Zbigniew Krysiak – są zdania, że Polska nie powinna uczestniczyć w jakichkolwiek wspólnych unijnych pożyczkach, ponieważ mogą one zostać wykorzystane w taki sposób, którego byśmy nie chcieli. Czy ta niewątpliwie kryzysowa sytuacja, w której teraz jesteśmy nie stanowi szansę na to, żeby dokonać pewnych poprawek, jeśli chodzi o podjęte decyzje, być może niektóre z nich zmienić?

Tak. Zapewne wszystkie realizacje programów, które były zależne od otrzymania tzw. pieniędzy z KPO, bo one były znaczone, jakby desygnowane na „zielone programy”. Nie ma pieniędzy – nie będziemy ich realizować. Z drugiej strony zgodziliśmy się na przyznanie Komisji uprawnień do zaciągania pożyczek, do odprowadzania podatków. Te pożyczki ktoś musi spłacać. Komisja nie ma własnych pieniędzy. Komisja dysponuje pieniędzmi z naszych składek. Z tych ostatnich będą spłacane kredyty, nawet jak ich nie weźmiemy. Granty, które mają być częścią KPO, też mają być spłacane w następnych latach. Nastąpi zwiększenie naszej składki – nawet jeżeli grantów nie weźmiemy – na spłatę tych grantów, które wzięli inni. W związku z tym nie możemy sobie machnąć ręką i powiedzieć: „Nie będziemy już zabiegać o KPO”, bo to są pieniądze już nam przyznane w sposób merytoryczny. Cały polski program KPO pod względem merytorycznym został zaakceptowany. On jest kwestionowany wyłącznie poprzez ideologiczne warunki, do których Komisja nie ma prawa. O tym trzeba jasno mówić – informować Europę, świat, inne państwa.

Uważam, że nasza dyplomacja powinna być teraz aktywna nie tylko w Brukseli, ale w wielu innych stolicach, aby poszukiwać sojuszników i tłumaczyć im, czym grozi ten konflikt wszczęty przez Komisję z Polską, czym grozi dla UE – że jeżeli KE w tej chwili wygra, będzie miała możliwość wykorzystywania tych precedensów wobec innych. Inni będą podobnie traktowani w innych kwestiach. To nie jest więc tylko kwestia sporu o pieniądze dla Polski, ale to jest cała bitwa o sposób funkcjonowania Unii, zarządzania Unią. O tym trzeba jasno informować nie tylko w Polsce, ale w całej Europie.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Anna Wiejak

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułWarszawa. Ojciec pobił syna kulą ortopedyczną. Potem wbił mu nóż w udo
Następny artykuł„Zła korporacja” rodem z Cyberpunka już istnieje i jestem przerażony