“My mamy zapewnić uczniowi miejsce w szkole ponadpodstawowej nie przesądzając, że to musi być liceum” – mówił w porannej rozmowie Radia Poznań dyrektor wydziału oświaty Urzędu Miasta Przemysław Foligowski.
Oczywiście łatwiej jest, kiedy nie ma podwójnego rocznika, dostać się do szkoły wymarzonej, ale podwójny rocznik i taka sytuacja, jaka ma miejsce w tym roku, ona pokazuje, że być może wiele osób powinno zweryfikować swoje ambicje biorąc pod uwagę liczbę zgromadzonych punktów. My mamy deklaracje naszych dyrektorów pozwalające na otwarcie kilku oddziałów w szkołach, przede wszystkim w szkołach branżowych, nie ukrywam
– mówił Przemysław Foligowski.
Dyrektorzy, by zwiększyć pulę miejsc w rekrutacji, już powiększają klasy do 30 uczniów, ale nie wszędzie jest to możliwe ze względu na warunki lokalowe. Jeśli chodzi o dodatkowe klasy, to na pewno najtrudniej będzie je utworzyć w najbardziej obleganych liceach. Nie ma się co oszukiwać – tam te możliwości są minimalne – mówił gość porannej rozmowy.
Wyniki drugiego etapu rekrutacji uczniowie poznają 16 sierpnia.
Poniżej pełny zapis rozmowy:
Łukasz Kaźmierczak: Dziś w naszym studiu Przemysław Foligowski – dyrektor wydziału oświaty poznańskiego Urzędu Miasta. Przede wszystkim liczę na nowe informacje na temat tegorocznej rekrutacji do szkół ponadpodstawowych w Poznaniu. Czy mamy jakieś nowe dane, bo ja się zatrzymałem na dwóch pierwszych etapach?
Przemysław Foligowski: Cały czas jesteśmy na drugim etapie. Od 3 do 5 sierpnia rodzice, opiekunowie tych uczniów, którzy nie zostali zrekrutowani w pierwszym etapie albo nie byli zadowoleni z wyników tej rekrutacji i nie potwierdzili woli przyjęcia, startowali w rekrutacji uzupełniającej, na razie żadnych nowych danych – oprócz tego, ile mamy wolnych miejsc i ile mamy osób w systemie, nie ma.
Ale to są kluczowe dane, tak naprawdę. Na to rodzice czekają z zapartym tchem. Przypomnę, na początku nie dostało się prawie 4 tysiące uczniów do szkół swojego pierwszego wyboru czy w ogóle do żadnej ze szkół, bo ten system zatrzymuje się na tym etapie, na którym liczba punktów odpowiada danej klasie wybranej przez ucznia.
Tak jest, oczywiście.
Potem były 3 tysiące wolnych miejsc. Jak teraz to wygląda?
W tej chwili nadal formalnie mamy w systemie prawie 2700 miejsc, a osób, które się w rekrutacji zgłosiły – 3100.
Czyli 400 miejsc brakuje.
Jeszcze trwa etap weryfikacji tych wniosków, czy są prawidłowo złożone, czy dokumentacja jest uzupełniona. Natomiast oczywiście zdajemy sobie sprawę, że tych ponad 400 miejsc brakuje i tak, jak wcześniej deklarowaliśmy, jesteśmy w stanie jeszcze pewne rezerwy uruchomić. Rozmawiamy również z powiatem poznańskim, bo pamiętajmy, że robimy te rekrutację razem i ci uczniowie to nie są tylko uczniowie, za których miasto Poznań jest odpowiedzialne.
Czyli rozumiem, że uczeń z osiedla Czecha może mieć np. ofertę uczenia się w liceum w Tarnowie Podgórnym?
Uczeń z osiedla Czecha może tak naprawdę stawać w rekrutacji w całym kraju. On może się chcieć uczyć nawet w Warszawie, Szczecinie czy Zakopanem i to jest właśnie to, co jest wielką bolączką. To jest przede wszystkim podstawowy problem pierwszego etapu rekrutacji, bo jeżeli spojrzymy na to, że samorząd musi przygotować określoną liczbę miejsc i przede wszystkim opiera się na danych dotyczących demografii swojej własnej, może też sięgnąć do demografii okolicznych powiatów i taką liczbę miejsc stara się określić, a w rekrutacji może się zgłosić każdy, to niestety powoduje, że te wielkie liczby się pojawiają.
Znam uczniów z lubskiego, którzy się uczą w Poznaniu, ale czy mimo wszystko nie przygotowaliście tych miejsc za mało, bo takie zarzuty pojawiały się ze strony kuratorium oświaty, że jednak trzeba było przewidzieć, że tych miejsc będzie potrzeba więcej, bo to nawet z takiej arytmetyki, liczby absolwentów u nas tutaj w regionie wynikało.
Pewnie, jeśli popatrzymy łącznie na liczbę miejsc przygotowanych przez miasto Poznań i powiat poznański, to taki argument może się w dyskusji pojawić. Natomiast muszę powiedzieć, że jestem po bardzo dobrej, po bardzo merytorycznej rozmowie z panem kuratorem pod koniec ubiegłego tygodnia odbytej i myślę, że wszyscy rozumieją, że miasto Poznań osiągnęło pewne maksimum miejsc, które jest w stanie otworzyć. Pamiętajmy, że my mamy w tej rekrutacji ponad 5 tysięcy kandydatów, a wniosków było złożonych 13 tysięcy. Miasto przygotowało prawie 7800 miejsc. My te miejsca jeszcze zwiększamy i po prostu gdzieś jest granica.
Patrząc na tę liczbę 13 tysięcy to byli ludzie z poza Poznania, z powiatu poznańskiego?
Oczywiście, jeżeli spojrzymy na rekrutację uzupełniającą i widzimy, że zgłosiło się 3100, przypomnę, że w rekrutacji podstawowej tych wniosków było 13 tysięcy, zrekrutowanych osób mamy około 8 tysięcy, czyli już widać, że z tej rekrutacji podstawowej nie pojawiło się ani w szkołach już zrekrutowanych ani w rekrutacji uzupełniającej ponad 2 tysiące osób.
Ale na szybko jak liczę, to co najmniej 500 miejsc za mało przygotowaliście.
Powiem tak: pewnie wspólnie tak i dlatego te miejsca muszą zostać uruchomione. Ja od początku deklarowałem i deklaruję, deklarowałem to zresztą w rekrutacji uzupełniającej – zrobimy wszystko i zapewnimy miejsca każdemu mieszkańcowi naszego miasta, bo to jest nasze zadanie.
Tylko czy w szkole średniej czy w szkole branżowej, bo pamiętam kilka lat temu mówiono – trudno – może dla tych mniej zdolnych jednak szkoła branżowa zostaje.
Szkoła branżowa też oczywiście elementem systemu i jest szkołą ponadpodstawową i oczywiście łatwiej jest kiedy nie ma podwójnego rocznika dostać się do szkoły wymarzonej, ale podwójny rocznik i taka sytuacja, jaka ma miejsce w tym roku, ona pokazuje, że być może wiele powinno zweryfikować swoje ambicje biorąc pod uwagę liczbę zgromadzonych punktów. Przyzwyczailiśmy się do tego, że do liceów dostawali się uczniowie, absolwenci szkół podstawowych, którzy mieli kilkadziesiąt punktów. To oczywiście pewnie było spełnienie marzeń ich, ambicji rodziców, ale moim zdaniem dla efektywności nauczania to był bardzo podstawowy mankament.
Ale teoretycznie miasto powinno te miejsca zapewnić.
Miejsca w szkole ponadpodstawowej nie przesądzając, że to musi być liceum.
To dobrze, w takim razie, jak chcecie te kilkaset miejsc uzupełnić? Była mowa, że będzie zwiększona liczba uczniów w klasach.
Ona już została zwiększona. O tej liczbie decyduje dyrektor. Ta liczba już została zwiększona o dwa miejsca w oddziale tam, gdzie to było możliwe, bo w nie w każdym oddziale było to możliwe. Pamiętajmy, że są różne uwarunkowania, przede wszystkim związane z wielkością sal dydaktycznych.
30 osób to jest taki max, poza który nie może już wyjść szkoła?
Dyrektor decyduje o wielkości oddziału, jaki tworzy w swoje szkole.
Mówimy o nowych oddziałach w tym momencie?
Mówimy o każdym oddziale, bo pamiętajmy, że oprócz osób startujących w rekrutacji, dyrektor ma też często – nikomu tego nie życzymy – repetentów. Ma osoby, które przenoszą się z różnych przyczyn i szuka dla nich miejsca. Jeżeli jest w stanie – logistyka mu na to pozwala, warunki związane z funkcjonowaniem szkoły, zatrudnieniem, pozwalają mu zwiększyć liczebność, my się na to już na etapie tzw. rekrutacji dyrektorskie, bo tak się czasem ją określa, ponieważ ona następuje po zamknięciu etapu rekrutacji uzupełniającej, on może ten limit zwiększyć, ale nie o tych miejscach mówimy. Mówimy o miejscach, które się pojawiły teraz na etapie rekrutacji uzupełniającej, to są miejsca, które są w systemie elektronicznym, a więc tu nie ma ręcznego sterowania.
Czy ktoś np. nie potwierdził woli uczenia się w danej szkole? Są jeszcze takie wolne miejsca?
Powiem więcej, mamy deklarację naszych dyrektorów pozwalające na otwarcie kilku oddziałów w szkołach, przede wszystkim w szkołach branżowych, nie ukrywam, ale rozmawiamy również z dyrektorami czy to zespołów szkół czy samodzielnie funkcjonujących liceów i też być może takie miejsca się jeszcze pojawią. Natomiast oczekujemy też, jesteśmy po rozmowach z naszymi partnerami z powiatu, aby powiat – biorąc pod uwagę przeważającą liczbę kandydatów, bo pamiętajmy, że kandydatów z powiatu jest więcej niż z miasta, też jeszcze pomyślał o nowych miejscach.
Panie dyrektorze, a może wy na początku nie dogadaliście się do końca z samorządowcami?
Tylko tu nie sposób się dogadać z tego powodu, że nikt nie jest w stanie przewidzieć tej liczby kandydatów, która się pojawi w systemie. Pamiętajmy, że jest też mnóswto szkół, które funkcjonują jako publiczne, ale nie startują w ramach rekrutacji przygotowywanej przez miasto.
Tam jest rekrutacja na podstawie rozmowy kwalifikacyjnej i wyników na świadectwie.
Wiele szkół prowadzonych chociażby przez instytucje kościelne, ale również stowarzyszenia, różnego rodzaju podmioty. Są szkoły prowadzone przez państwo.
Szkoły prywatne też.
Oczywiście, ale przede wszystkim chciał to powiedzieć, że jest cała rzesza szkół prywatnych.
Panie dyrektorze, wrócę jeszcze do tego, co dyrektorzy mogą zrobić, bo była też zapowiedź tworzenia nowych klas. Mamy np. liceum, których są cztery pierwsze klasy i nagle dochodzi kolejna, piąta klasa To 28-30 nowych miejsc. Ile takich klas powstanie? Myślę o skali poznańskiej. Czy już to wiecie?
Tego nie wiemy, ponieważ odpowiedź na to pytanie może udzielić tylko dyrektor szkoły.
Ale nie możecie im zlecić?
Nie możemy im zlecić, bo po pierwsze, dyrektor musi zapewnić obsadę kadrową. Pamiętajmy, że podstawowym problemem w tej chwili w przygotowywaniu oferty, jest brak nauczycieli. Nie się co oszukiwać – napływ nauczycieli do tego zawodu jest niewielki. Trzeba też popatrzeć i powiedzieć sobie szczerze, że jest to grupa zawodowa, która się bardzo starzeje, jest w związku z tym wiele odjeść na emeryturę, przede wszystkim specjalistów w ramach kształcenia zawodowego, ale nie tylko i powoli największym problemem podczas tworzenia oferty, oprócz oczywiście lokalowych, jest właśnie brak nauczycieli. W związku z tym my z dyrektorami rozmawiamy, ale oddział może pojawić się dopiero wtedy, kiedy dyrektor nam powie: tak, mam obsadę.
Ale macie jakąś informację zwrotną, że ktoś deklaruje, że u niego powstanie nowy oddział?
Tak, mamy taką informację.
Czy tak jest w większości liceów?
Nie, tak jest w zdecydowanej mniejszości liceów.
W tych najlepszych? Inaczej – może w tych najbardziej obleganych?
Rankingi rankingami, zresztą w tym roku preferencje uczniów nie pokrywają się z publikowanymi rankingami. Powiem tak: w tych najbardziej obleganych szkołach będzie największy kłopot z utworzeniem nowych oddziałów. Nie ma się co oszukiwać – tam te możliwości są minimalne.
Czy drodzy rodzice raczej liczcie, że miejsca będą, ale w tych szkołach, na które nie stawialiście na początku?
Na pewno każdy poznaniak miejsce w szkole ponadpodstawowej znajdzie. To możemy obiecać.
Czy to będzie nie będzie szkoła branżowa?
Myślę, że trzeba w sposób szczery i taki realny popatrzeć na swoje punkty. Widzimy, że te progi punktowe straszliwie się podniosły.
Już od ubiegłego roku tak jest.
Na przestrzeni ostatnich dwóch, trzech lat tak się stało i jeśli uczeń ma tych punktów kilkadziesiąt, musi się zmierzyć z myślą, że szanse na przyjście do liceum są minimalne.
Panie dyrektorze, to jest akurat ważne pytanie, kiedy możemy poznać te ostateczne wyniki?
Na razie idziemy trybem rekrutacji określonym w skali całego województwa przez kuratora. 16 sierpnia będziemy wiedzieli, jakie są listy zakwalifikowanych, w tym momencie będzie czas do 25 sierpnia na podjęcie decyzji, czy te wyniki rekrutacji znowu są akceptowane i są spełnieniem oczekiwań.
Czy po 25 sierpnia nadal może być grupa osób bez miejsca w szkole ponadpodstawowej?
Oczywiście, tak jest co roku, nawet w tych rocznikach, które nie są podwójne. To wynika z faktu, że preferencje, bo o preferencjach decyduje kandydujący czy jego rodzice, opiekunowie, są takie, że system nie jest w stanie przyporządkować go do żadnej szkoły, bo liczba punktów nie pozwala się na to, by się dostać.
Panie dyrektorze, pamiętam pan pewnie, jak niedawno prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak mówił, że być może powinny być punkty za pochodzenie. Teraz patrzę na to, że było więcej osób spoza Poznania. Czy to jest dobry pomysł? Czy będziecie to stosować> Z drugiej strony jest niż, który zaraz przyjdzie i zaraz będzie nawet walka o ucznia nawet tego z powiatu poznańskiego.
Na pewno tak, dlatego ta polityka, którą z powiatem staramy się robić mimo różnych przeszkód, mimo ograniczeń wynikających z tego, że kryteria są określane na poziomie ministerialnym, więc nasz wpływ na nie jest niewielki – myślimy o tym, że ten niż nas czeka. Trzeba sobie powiedzieć o tym, że za dwa lata łącznie z miasta i powiatu będzie nieco ponad 6 tysięcy kandydatów przy dzisiejszych 11 tysiącach, więc mamy to na względzie.
Więc punktów za pochodzenie nie będzie?
Nie będzie, bo określa te kryteria ministerstwo.
Czyli propozycja prezydenta była nierealna.
Inaczej, ja traktuję propozycję pana prezydenta jako pewien postulat, pewien pomysł do rozważenia i być może trzeba go na Unii Metropolii przedstawić.
A co, jeśli później przyjdzie niż?
Ale tu mówimy tylko o preferencjach, że ci, którzy płacą podatki w Poznaniu i utrzymują te szkoły, bo pamiętajmy, że subwencja nie wystarcza na pokrycie kosztów kształcenia, a do uczniów spoza naszego miasta dopłacamy rocznie około 40 mln złotych. W ogóle oświatę traktujemy jako inwestycję, ale być może ci, którzy ponoszą bezpośrednio koszty utrzymania tych placówek, powinni to odczuć.
Na koniec bardzo krótko – czy za rok będzie trochę lżej, luźniej, będzie mniej uczniów?
Będzie trochę mniej kandydatów, będzie trochę lepsza sytuacja w technikach, bo opuści je podwójny rocznik.
To rzeczywiście może wtedy troszeczkę zacznie ta fala przypierać taki rozmiar zgodny z demografią.
Ale będzie to niestety jeszcze rocznik kumulacyjny.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS