– Malwina Smarzek? Patrząc na możliwości zespołu, trudno pogodzić się z faktem, że takiej zawodniczki w nim nie ma. Teraz trzeba pracować nad tym, by wykrystalizować pierwszą szóstkę. Pytanie, na ile możemy podnieść poziom sportowy po Lidze Narodów – zastanawia się w rozmowie z Interią Joanna Kaczor-Bednarska, medalistka siatkarskich mistrzostw Europy z 2009 r.
Trener Stefano Lavarini przed tygodniem ogłosił skład reprezentacji Polski siatkarek na zgrupowanie przed mistrzostwami świata. Od tego czasu nie ustają spekulacje, dlaczego w kadrze nie ma Malwiny Smarzek. Czy ze sportowego punktu widzenia to spora strata?
Joanna Kaczor-Bednarska: Patrząc na możliwości zespołu, trudno pogodzić się z faktem, że takiej zawodniczki w nim nie ma. Zawsze warto dać szansę siatkarce pokroju Malwiny. Pamiętamy, jak w 2019 r. była ostoją kadry w Lidze Narodów, wykręcała rekordy w liczbie zdobywanych punktów na mecz. Malwina zasłużyła na to, by znaleźć się i pokazać w reprezentacji. Nie wiem, jak wygląda sytuacja między zawodniczką a trenerem. Fajnie byłoby, gdyby ktoś z nich zajął stanowisko. Sama możliwość pokazania się na zgrupowaniu pozwoliłaby trenerowi zobaczyć, czy Malwina byłaby wartością dodaną do tego zespołu. Z czysto sportowego punktu widzenia fajnie byłoby to sprawdzić.
Trener Lavarini odniósł się do sytuacji, ale wprost nie wyjaśnił powodów swojej decyzji.
– Dla mnie w tej sytuacji jest za dużo zawirowań. Pamiętam wypowiedzi Malwiny, która zapowiadała, że po Lidze Narodów jest dostępna dla trenera. Tak zresztą wynikało chyba z rozmowy zawodniczki ze szkoleniowcem. Spodziewałam się, że Malwina dostanie szansę. Decyzja jednak jest, jaka jest. A skoro jest po fakcie, nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Trzeba patrzeć na to, co mamy.
Przy wątku Smarzek trudno uciec od przyczyn pozasportowych, bo wobec wątpliwości same się nasuwają. Czy to nie paradoks, że znowu o nich mówimy? Trener Lavarini został wybrany chyba m.in. po to, by niedomówień na linii trener – zawodniczki nie było. Jak choćby z Joanną Wołosz, która przestała się pojawiać na zgrupowaniach trenera Jacka Nawrockiego.
– Jestem daleka od oceniania tego, dlaczego któraś z zawodniczek nie chce czy nie pojawia się na zgrupowaniach reprezentacji. Ale wiemy, że co trener, to zawsze są jakieś animozje. Każdy ma swoje powody. Uważam jednak, że nasz zespół nie powinien sobie pozwolić na brak takich zawodniczek, jak Malwina Smarzek i Magda Stysiak. A tutaj jednej z nich w ogóle nie ma w kadrze. Przedziwna sytuacja, bardzo trudna. Może po mistrzostwach świata dowiemy się więcej, gdy trener Lavarini będzie rozliczany za wynik.
Zaskoczyła panią obecność na liście na zgrupowanie Moniki Gałkowskiej? Jak czytać powołanie dla zawodniczki, której w ogóle nie było w dużo szerszej przecież kadrze na Ligę Narodów?
– Każdy był zaskoczony, że Monika znalazła się w tej kadrze. Z wypowiedzi trenera wynika, że obserwował jej poczynania w lidze włoskiej. Na pewno to opcja poszukiwania zmiany zawodniczki na pozycji i tego, by nie tracić żadnej z przyjmujących. Widać jednak było, że Olivia Różański powoli przyzwyczaja się do roli atakującej. Była też Martyna Łukasik, która może wejść na tę pozycję, fajnie prezentowała się Weronika Szlagowska. Szansa dla Moniki Gałkowskiej będzie też dla niej sporym wyzwaniem. Zobaczymy zresztą, czy to któraś z przyjmujących, czy może właśnie ona ostatecznie nie pojedzie na MŚ.
Trener Lavarini powołał 15 zawodniczek, jedną musi skreślić.
– Monika ma sporo czasu, by się pokazać. Ale jednak trening to co innego niż mecze. To zupełnie inna para kaloszy. Liga Narodów była polem do sprawdzenia zawodniczek, szkoda, że Moniki nie było na tym turnieju.
Cała rozmowa Damiana Gołąba w serwisie Interia.pl.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS