A A+ A++

Medycy składają pozwy zbiorowe do sądów pracy o wypłatę zaległych dodatków covidowych. Niektóre podmioty lecznicze będą musiały wyłożyć nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych.

Medycy coraz aktywniej walczą w sądach o dodatki covidowe. Składają pozwy do sądu pracy o wypłatę zaległych pieniędzy pojedynczo a także zbiorowo. Nadzieję dają im dwa wyroki, z których jeden zapadł w  Sądzie Rejonowym w Łodzi. Tam sprawa dotyczyła jednego z lekarzy szpitala im. Biegańskiego w Łodzi. Sąd uznał, że placówka ma wypłacić lekarzowi 7 200 zł zaległego dodatku za 2 miesiące. W związku z tym sędziowie przychylili się do stanowiska, że medykowi należy się 100 proc. dodatku do pensji za każdy miesiąc pracy z pacjentami covidowymi.

Wyrok zapadł też w sądzie rejonowym w Częstochowie. Prawdopodobnie będzie ich więcej. W Polsce nie ma wprawdzie systemu prawa precedensowego, ale wygląda na to, iż linia orzecznicza idzie w tę stronę, że dodatkowe pieniądze należą się medykom.

Szykują się pozwy zbiorowe

– Prowadzimy kilkanaście spraw. Pozwy opiewają na kilka tysięcy złotych a także na kilkadziesiąt. W tym drugim przypadku jest to pozew zbiorowy. W wielu jednak sytuacjach udało nam się porozumieć polubownie. Dyrekcje szpitali uznawały jednak, że pieniądze się pracownikom należą i je wypłacały. Zwłaszcza wpływ na to miały wyroki w Częstochowie i Łodzi – mówi Karolina Gęsikowska-Podsiadły, z kancelarii Podsiadły-Powierża. Podkreśla, że wielu dyrektorów szpitali dopiero teraz dochodzi do wniosku, że powinna była wypłacać te dodatki. 

Placówki medyczne są obecnie w o tyle trudniejszej sytuacji, że NFZ nie przekazuje już pieniędzy na dodatki. Robił to do kwietnia b.r. Do tego czasu dyrekcja szpitala mogła wpisać pracownika jako uprawnionego do tych pieniędzy i Fundusz przekazywał na niego środki znaczone. Teraz podmiot leczniczy sam musi na ten cel znaleźć pieniądze. 

A powodów, dla których nie wypłacał ich wcześniej, było wiele.

– Dyrektorzy szpitali argumentują, że jeśli minister zdrowia przyznał pieniądze poleceniem wypłaty środków przez NFZ, a nie wynikało to z żadnego przepisu prawa, to nie jest to wiążące. Ponadto wskazują, że kontakt z pacjentem covidowwym był incydentalny a nie stały. Choć minister zdrowia w dokumencie polecającym nie wskazywał, iż nie może być on jednorazowy – mówi Karolina Gęsikowska-Podsiadły. Dodaje, że dużo wątpliwości dyrektorzy mieli w stosunku do osób pracujących na SOR-ach. – Wyraźnie w dokumencie ministerialnym było wskazane, że dodatek należy się wszystkim pracującym tam, niezależnie czy kontakt z pacjentem covidowym był jednorazowy czy stały. Ale menadżerowie bezpodstawnie upierali się, że musi być to ten drugi rodzaj- dodaje Karolina Gęsikowska-Podsiadły.

Przypomnijmy, że od 1 listopada 2021 r. dodatek covidowy w wysokości 100 proc. wynagrodzenia przysługiwał osobom, które:

  • wykonywały zawód medyczny, uczestniczyły w udzielaniu świadczeń zdrowotnych i miały bezpośredni kontakt z pacjentami z podejrzeniem i z zakażeniem wirusem SARS-CoV-2,
  • pracowały na oddziałach, w których placówka medyczna zapewnia łóżka dla pacjentów z podejrzeniem oraz z potwierdzonym zakażeniem SARS-CoV-2 (tzw. II poziom zabezpieczenia covidowego)

Obawy dyrektorów szpitali

Od początku trwania pandemii wielu dyrektorów szpitali nie miało jednak pewności, którym pracownikom i na jakich zasadach przyznawać dodatki. wątpliwości nie było głównie w stosunku do osób pracujących na oddziałach covidowych. Wielu zarządzających placówkami medycznymi ostrożnie podchodziło do wypłaty tych dodatków dla innych pracowników w obawie o to, że jeśli zgłoszą ich na listy do NFZ, to Fundusz później zrobi kontrolę, uzna, że dodatki były wypłacone bezpodstawnie i nakaże szpitalowi zwrot. Np. Dorota Gołąb-Bełtowicz, dyrektror ds. finansowych Szpitala im. Stefana Żeromskiego w Krakowie argumentowała, że nie może być tak, iż tak sam dodatek dostaje osoba pracująca na oddziale covidowym cały czas i taka, która raz w miesiącu ma na SOR kontakt z pacjentem z koronawirusem.

Inne szpitale jak np. Uniwersyteckie Centrum Kliniczne w Gdańsku, długo wyczekiwały, co się stanie i nie zgłaszały pracowników do NFZ, aż w końcu zdecydowały się na to w końcówce 2021 r. NFZ przekazał na ten cel dodatkowe wynagrodzenia – kilkanaście milionów złotych.

-To jest dziwne, że dyrekcje nie chciały wypłacać tych dodatków, choć NFZ dawal na to pieniądzeTeraz ci ostrożni dyrektorzy zostaną ukarani skoro  wypłaty dodatków, jakie zasądził sąd na rzecz pracowników, będą musieli dokonać z budżetów szpitalnych- mówi Krzysztof Bukiel, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy

10 mld zł na dodatki

Jak widać interpretacji przepisów było wiele. Naturalną konsekwencją niespójnych linii interpretacyjnych stał się fakt wnoszenia do sądu przez personel medyczny coraz większej ilości pozwów.

Na dodatki covidowe, przez prawie cały okres trwania pandemii, NFZ wyłożył prawie 10 mld zł od listopada 2020 r. do marca 2022 r. Problem z tym dodatkowym wynagrodzeniem polega jednak na tym, że został on przyznany medykom nie mocą przepisów ustawy czy rozporządzenia, ale poleceniem ministra zdrowia. Ten nakazał NFZ wypłatę medykom pracującym przy pacjentach z COVID-19 wypłatę co miesiąc dodatkowej pensji zasadniczej, ale nie większej 15 tys. zł. 

Polecamy także:

Dodatki covidowe dla medyków. Ile do tej pory wypłacono?

Medycy stają się krezusami w budżetówce

Dodatki covidowe dla personelu niemedycznego: kiedy będą wypłacone?

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów do artykułu:
Szpitale zapłacą srogo. Jeżeli uważasz, że komentarz powinien zostać usunięty, zgłoś go za pomocą linku “zgłoś”.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMarcin Mierzejewski: Praca z taką grupą zawsze jest wymagająca
Następny artykułKoszykówka wałbrzyską królową sportu. To na nią pójdzie najwięcej pieniędzy