Co jakiś czas komentatorzy, zwłaszcza ci powiązani z interesem niemieckim, przekonują, że Ukraina przegrała wojnę a Donbas już w ogóle na pewno jest stracony. Jako że tereny postsowieckie nie są typowymi terytoriami, a Rosja nie jest typowym przeciwnikiem, to warto przyjrzeć się specyfice tego zagadnienia.
Donbas należy do Ukrainy
Przede wszystkim Donbas prawnie i administracyjnie należy do Ukrainy. Rosja w celu jego zajęcia nie miała odwagi wypowiedzieć nawet otwartej wojny. Wszelkie zabawy z mapami, w których dowodzi się, że Ukraina (zresztą Polska także) uzyskała jakieś ziemie w wyniku decyzji Kremla, nie mają znaczenia – to nie jest zabawka dana w przedszkolu, którą wychowawca odbierze w przypływie zdenerwowania, tylko terytorium uznanego na arenie międzynarodowej państwa.
Utrata terytoriów na rzecz Rosji
Oddanie ziemi Kremlowi jest czymś innym niż straty terytorialne w innych wojnach. Normalne państwa mają pewne kwestie sporne (kiedyś Alzacja i Lotaryngia, dziś np. część Cypru), ale Rosja postawiła sobie cele ideologiczne i imperialne – zniszczenie Ukrainy i odbudowa quasi ZSRS sprawiają, że Moskwy nie da się nakarmić obwodem donieckim i ługańskim, tak jak nie nakarmiło się jej Krymem. Oddanie ziemi Federacji Rosyjskiej nie zatrzyma wojny, lecz rozpocznie odliczanie do wojny jeszcze większej.
Donbas zniszczony
Miejsca zajęte przez rosyjskich separatystów do 24 lutego 2022 roku doznały poważnego regresu względem okresu rządów Ukrainy, ale obszary zajmowane od 5 miesięcy są już kompletnymi ruinami – gigantyczne zakładały przemysłowe Siewierdoniecka, wielkie blokowiska Lisiczańska czy nawet pola zbóż pod Bachmutem i Popasną nie nadają się dzisiaj do używania. Skoro największe państwo świata nie potrafiło podtrzymać dynamiki rozwoju samego Doniecka i Ługańska, skoro nawet na gigantycznych złożach donbaskiego węgla można było zrobić żerowisko dla mafii zamiast czarnego El Dorado.
Tym bardziej więc Rosja nie będzie w stanie odbudować innych zakładów, którym zafundowała fizyczną zagładę, Ukraina zaś ma już obiecaną w tej sprawie pomoc szeregu europejskich państw. Zajęcie tych obszarów przez Rosję ma więc cele prestiżowe oraz ideologiczne, nie zaś faktyczny zysk – tego będą się domagać dyskretnie prorosyjscy komentatorzy?
Donbas strategiczny
Faktem jest powolne i dokonywane z potężnymi stratami, ale jednak parcie Rosjan naprzód na wschodzie. Nie ma co jednak odczytywać tego jako ukraińskiej przegranej, skoro Kijów stosuję tu metodę elastycznej obrony i faktycznie wycofuje się w miejscach, gdzie musiałby niepotrzebnie narażać życie żołnierzy (jak w Siewierodoniecku i Lisiczańsku, które ostatecznie ewakuowano). Jest jednak jeszcze coś – ideologiczna presja, by zająć Donbas, sprawia, że Rosja nie ma wystarczających sił, by sparaliżować ukraińskie siły pod Chersoniem. Zatem wojska Putina wciągane są w zaciekle bronione obszary na wschodzie, a tymczasem 500 kilometrów dalej krok po kroku Ukraińcy z rozmachem likwidują rosyjski ciężki sprzęt za pomocą broni z Zachodu. Jeśli ta koncepcja się powiedzie, to Donbas okaże się pułapką dla Rosjan.
Największy cmentarz Rosjan
W sprawie Donbasu nic nie jest przesądzone – jego aneksja przez Rosję, tylko rozbestwi imperium, ale też zajęcie tych zgliszcz przyniesie Kremlowi sporo problemów. Decyzję o to ile i w jaki sposób dokonać starań o odzyskanie tych terenów mogą podjąć tylko i wyłącznie Ukraińcy i nikt nie ma prawa narzucać im swojej woli w tej sprawie.
Donbas jest zniszczony, ale Donbas nie jest stracony – Ukraina może sobie pozwolić na wiele elastycznych posunięć. Ale też jeden z pułkowników ukraińskich przekazał mi swoje podejście do tych ziem. „Nie należy oddawać ziemi za darmo, jeśli można w niech pochować wielu, wielu wrogów”.
Oby jak najwięcej.
ZOBACZ TEŻ KOMENTARZ ZNAD DNIEPRA:
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS