Karolina Baca-Pogorzelska, „Wprost”: Nie możemy powiedzieć, gdzie pan jest?
Serhij Hajdaj: Jeszcze nie, aż do zwycięstwa.
Jak pracuje szef administracji obwodu, którego 99 proc. znajduje się pod rosyjską okupacją?
To prawda, ale tam zostali ludzie. Mamy dwa kierunki swojej pracy. Pierwszy to pomoc naszym wojskowym, jesteśmy z nimi w stałym kontakcie. To, czego potrzebują w danym momencie staramy się im dostarczyć. Drugi kierunek pomocy skupia się na ludziach, którzy wyjechali z tymczasowo okupowanych terytoriów, a to ok. 320 tysięcy osób. Różne są ich losy, różna sytuacja finansowa, życiowa i zdrowotna. A pytań mają wiele – na przykład o mieszkania czy leki. Mamy wielu cukrzyków, państwo powinno im zapewniać bezpłatnie insulinę czy preparaty onkologiczne, więc tym też się zajmujemy. Może nie zajmujemy się w czasie wojny aż tak koronawirusem, ale jak ktoś wyjeżdża do Europy, to potrzebuje certyfikatu, więc musimy dbać też o szczepienia.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS