A A+ A++

Występ reprezentacji Polski w finale można nazwać istnym blamażem. Biało-Czerwoni zajęli przedostatnie miejsce, wyprzedzając jedynie osłabioną Finlandię. Głos po zmaganiach w Vojens zabrał trener Biało-Czerwonych, Rafał Dobrucki.

Jakub Fordon

Jakub Fordon


WP SportoweFakty
/ Michał Krupa
/ Na zdjęciu: Rafał Dobrucki

Już od półfinałowej rywalizacji reprezentacja Polski miała problemy w Speedway of Nations, który w tym roku odbywał się w duńskim Vojens. Biało-Czerwoni znaleźli się w sporych tarapatach, kiedy to o ich być albo nie być w finale zadecydował bieg barażowy. W bezpośrednim starciu Bartosz Zmarzlik i Patryk Dudek okazali się lepsi od niemieckiego duetu.

Z identycznej opresji w drugim półfinale musieli wyjść Brytyjczycy. To zwiastowało ciekawy finał, w którym trudno było wskazać faworyta. Jednak nie wszystkim, ponieważ Anders Thomsen uważał, że to jego reprezentacja sięgnie po tytuł (więcej TUTAJ). Duńczyk wskazał, że drugie miejsce zajmie Polska. Tymczasem oba kraje zakończyły walkę o medale… poza podium.

W finałowej batalii Duńczycy zajęli czwarte miejsce, natomiast Polacy dopiero szóste. Udało nam się wyprzedzić jedynie Finlandię, która od samego początku musiała radzić sobie bez Timiego Salonena, który w pierwszej gonitwie doznał kontuzji (więcej TUTAJ).

ZOBACZ WIDEO Co dalej z przyszłością Chomskiego? Trener Stali mówi o emeryturze i licznych obowiązkach menedżerów

Po nieudanych zawodach trener naszej reprezentacji, Rafał Dobrucki nie zrzucał winy na tor. Ten nie był idealny, bowiem podczas finałowego turnieju zawodnikom towarzyszyły opady deszczu.

– Tor był taki sam dla wszystkich, więc trudno tu o nim wspominać, ale nie poradziliśmy sobie z tymi warunkami. Przegrywaliśmy starty, nie było szansy na walkę – tłumaczył niepowodzenie swoich podopiecznych trener kadry na antenie Eurosportu.

– Starty były kluczowe, a tego nie mieliśmy, podobnie jak podczas półfinałowych zawodów. Wydawało się wczoraj, że dzięki juniorom czegoś się dowiedzieliśmy, a dzisiaj spadł deszcz i byliśmy w punkcie zero. Znowu było dużo znaków zapytania. Nie potrafiliśmy odpowiedzieć – dodał.

Biało-Czerwoni już na inauguracje musieli uznać wyższość Czechów, którzy za swoimi plecami przywieźli Dudka. Następnie udało nam się pokonać Szwecję, ale później przyszła podwójna porażka z Australią. Polacy przegrali jeszcze z osłabioną brakiem Taia Woffindena Wielką Brytanią oraz pokonali 6:3 Finlandię i Danię.

– Tu nie ma miejsca na takie pomyłki, jakie robiliśmy, i to się potwierdziło. Można pojechać jeden gorszy bieg, dwa, a my pojechaliśmy cztery fatalne – stwierdził Rafał Dobrucki, który słabo ocenił postawę naszych żużlowców nawet w jednym z wygranych wyścigów.

W naszych szeregach bardzo dobrze spisał się Zmarzlik, zdobywca 20 punktów. Zdecydowanie gorzej spisali się Dudek i Maciej Janowski, którzy wspólnie zdobyli zaledwie… 6 “oczek”. – Były jakieś dobre momenty, ale i tak ciągle byliśmy nie we tej bajce. Na ostatni bieg właściwie już przewróciliśmy wszystko do góry nogami i było widać, że to zaczyna jakoś oddychać. U Maćka coś ruszyło, ale to już była musztarda po obiedzie – zakończył.

Zgłoś błąd

WP SportoweFakty
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMuchowiec zabrzmi muzyką. Jedna z katowickich ulic częściowo zamknięta i zmiany w funkcjonowaniu komunikacji.
Następny artykułUM Łódź: 599. Urodziny Łodzi. Tak wspólnie świętujemy [ZDJĘCIA]