Śnieg spadł nieoczekiwanie, ale w swoim czasie, po czym szybko znikł. Na święta pewnie będzie zielono… Pozostaje więc przedświąteczny szał zakupów, prezenty, choinka i suto zastawiony stół. Wszak świętować lubimy zgodnie z tradycją szlachecką, wedle zasady: zastaw się, a postaw się! Jeśli brać święta od strony religijnej, to nieustannie popełniamy piąty (z siedmiu!) grzech główny, czyli nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu. Nie tak dawno mówiło się wprost o obżarstwie i pijaństwie, i wszyscy rozumieli o co chodzi. Nieumiarkowanie brzmi jak jakieś obce słowo w Kraju, gdzie przestają obowiązywać miary i wagi, nie mówiąc o prawie czy sprawiedliwości…
*
Siedzenie przy świątecznym stole nie sprzyja trawieniu, które potrzebuje ruchu i wysiłku, inaczej można się znaleźć na pogotowiu czy na SOR-ze, gdzie trzeba czekać… Gdyby jednak ktoś się oparł naciskom i zachętom do jedzenia, albo odmówił sobie kolejnego: śledzia, gołąbka, kotleta, plastra szynki, kawałka boczku, dolewki żurku z białą kiełbasą, a potem bułki, ciasta, tortu, rurki z kremem, czy też mazurka… można wrócić do myślenia nad polskimi sprawami, bo te i tak nas nie ominą. Wedle porzekadła: Święta, święta i po świętach…
*
Ci, co jeszcze zachowali twarz, odebrali policzek, albo dwa… Do najważniejszego polskiego sądu trafił były prokurator stanu wojennego, zasłużony w dewastacji systemu prawnego. Na pytanie o awans byłego posła wiceprezes Pis stwierdził rozbrajająco: „mamy taką zasadę, że nie zostawiamy ludzi samych (…) coś musieliśmy mu zaproponować”. To „coś” nazywa się Trybunał Konstytucyjny i ma badać zgodność aktów prawnych z ustawą zasadniczą! Na czele tego sądu stoi pani, która jest „odkryciem towarzyskim” najważniejszej osoby w państwie, i dobrze gotuje…
*
Nowy sędzia (wraz ze swoją koleżanką) zostali potajemnie zaprzysiężeni przez prezydenta, który następnie udał się na Podkarpacie… Ale nie do Krosna, Jasła czy Sanoka, gdzie jeszcze żyją „podopieczni” byłego prokuratora – ale do Brzozowa – starannie dobranego miasteczka, w którym nikt nie odważy się zapytać nie najważniejszej osoby w państwie o tajemniczą przysięgę ani o łamanie Konstytucji… Prezydent już prowadzi kampanię, w ramach której obiecał budowę dwu gazoportów – w Gdańsku albo w Gdyni (dla amerykańskiego surowca). W ten sposób staniemy się gazowym graczem na europejską, a może światową skalę? Ani słowem o inwestycjach na Podkarpaciu, gdzie gaz podobno jest, ale nie ma pracy, miasta się wyludniają, młodzież ucieka za granicę, gospodarkę ratują sąsiedzi z Ukrainy.
*
Ale jest promyk słońca… Polka dostała nagrodę Nobla w dziedzinie literatury. Jedni się cieszą; drudzy są wściekli; jednym strumieniem płyną gratulację, drugim – zwyczajny, polski hejt. Reakcję władz na to wydarzenie były poseł Pis nazwał bezwstydem… To fakt; kiedy się już wstało z kolan, nie trzeba się wstydzić; można robić, co się chce – arogancko i bezczelnie. Wzięty dziennikarz (który do grona noblistów zaliczył Bolesława Prusa) zarzuca pisarce, że jest polityczna… Przypomnijmy, że Henryk Sienkiewicz też był polityczny, a trylogię napisał „ku pokrzepieniu serc” rodaków żyjących w trzech zaborach (niezamierzona zbieżność trójek?). Żaden zaborca nie komentował tego w stylu, w jakim prawowita władza kwituje sukces p. Tokarczuk. Kiedy cały świat z otwartymi ustami oglądał moment wręczania nagrody, w telewizji narodowej szła dyskusja o disco polo i sylwestrze w Zakopanem. Minister kultury i dziedzictwa ma do noblistki pretensje o naiwność; wolałby, aby zamiast czułości, więcej miejsca poświęcała narodowej wspólnocie. A może by na czułości zbudować wspólnotę? Gdzie, w Polsce? Wykluczone!
*
Jest też inny sukces; Unia daje nam więcej czasu na ratowanie klimatu. „Polska może się podejmować kolejnych wysiłków w zmianie swojego systemu energetycznego, zmniejszaniu emisji, ale musimy mieć za to odpowiednią rekompensatę” – mówi premier. To znaczy: będziemy ratować klimat, jak nam zapłacicie; brzmi to transakcyjnie, ale mało dyplomatycznie. „To, że Polska potrzebuje więcej czasu ws. neutralności klimatycznej, nie zmienia harmonogramu Komisji Europejskiej” (…) „Polska jest krajem, który musi dogonić resztę, (…)” – odpowiada szefowa Komisji Europejskiej. Według premiera Polska jest wyłączona z walki o klimat, ale i tak dostanie wsparcie; Unia wreszcie dostosowała się do naszych warunków. Wynik głosowania w sprawie konwencji klimatycznej – 26:1, to i tak lepiej niż przed dwoma laty. Wtedy było 27:1, a premier dostała kwiaty; teraz była tylko pochwała nieugiętej postawy naszego negocjatora. No cóż, oni ratują klimat, my powołaliśmy ministerstwo ds. klimatu…
*
W 38 rocznicę stanu wojennego trzech młodzieńców od sprawiedliwości ogłosiło projekt wzięcia sędziów „za twarz”. Nie będą już mogli powiedzieć marnego słowa o rządzącej partii; mają prawo tylko ją chwalić, bo to „mniej szkodliwe”. Fachowcy od polityki mówią, że sądy to ostatnia przeszkoda na drodze do autokracji. Prawnicy o światowej renomie – że to faktyczny polexit, czyli wyjście z Unii; formalny jest kwestią czasu… Mogli wystąpić Anglicy – niegdyś potęga morska; możemy i my – potęga lądowa (przed rozbiorami). Zanim wyjdziemy z tej antychrześcijańskiej i zdeprawowanej Unii, trzeba jeszcze coś od niej wyszarpać.
*
Tak wygląda polski adwent, po którym i tak przyjdą święta, a potem orszak trzech króli, karnawał, zapusty tłusty czwartek i tak dalej… Ani się obejrzymy, kiedy nasza chata znowu zostanie skraja.
Niech na całym świecie wojna,
byle polska wieś zaciszna,
byle polska wieś spokojna
Krok po kroku, niepostrzeżenie i bez zbędnego hałasu urządzamy się w takiej zacisznej wsi – bez świeżego powietrza, niezawisłych sędziów, bez wierzących w Boga kapłanów, może bez wolnych mediów… Ale u siebie, w chacie za wsią, mimo, że dzisiejszy świat to wieś globalna, przed którą nie da się uciec. Chyba, że na inna planetę.
J.S.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS