A A+ A++

Wokół sprawy śmierci Andrzeja I., handlarza bronią, który na zamówienie Ministerstwa Zdrowia miał dostarczyć respiratory, wciąż pojawia się wiele wątpliwości. Początkowo media podawały, że ciało handlarza miało zostać skremowane w Albanii. Później jednak okazało się, że kremacja w tym kraju jest niemożliwa. Teraz posłowie KO Dariusz Joński i Michał Szczerba przedstawili swoje ustalenia w sprawie śmierci Andrzeja I. Podczas konferencji prasowej podkreślali, że przesłali blisko sto pytań do prokuratury, konsula w Tiranie i policji, ale „nikt nie chce odpowiedzieć na pytania, które się wszystkim nasuwają”.

– 20 czerwca 2022 roku stwierdzono zgon mężczyzny, lat 71. Z naszych informacji wynika, że od momentu śmierci tego mężczyzny, do momentu wywozu ciała poza granicę Albanii do Polski nie było tam służb specjalnych, nie było prokuratury ani policji. Nie pobrano odcisków palców, nie przeprowadzono badania DNA – mówił Joński.

Wyjaśniał, że 24 czerwca dokonano wyboru zakładu pogrzebowego, który skremował ciało. Był to jeden z zakładów w Łodzi. 27 czerwca przysłano „wszystkie dokumenty do zakładu pogrzebowego”, a ciało przywieziono do Łodzi na początku lipca. -Zostało sprowadzone do Polski przez zagraniczną firmę – zaznaczał poseł KO. – 4 lipca ciało zostało skremowane w Łodzi, a 5 lipca urna z prochami została przewieziona do Lublina. 4 lipca, w dniu, kiedy było to ciało skremowane, nie było w Łodzi policji, nie było prokuratury, nie było służb specjalnych, nie był również bliskich – dodał.

Zdaniem posłów KO ani w Albanii, ani w Łodzi nie było osób, które mogłyby zidentyfikować ciało. – Rodzi się pytanie, które zadajemy wciąż policji i prokuratorze, kto w takim razie zidentyfikował ciało zmarłego – zauważał Joński.

„Prokuratura w roku 2020 nie zrobiła nic. W 2021 nie zrobiła nic”

Michał Szczerba mówił natomiast o tym, co działo się przed 20 czerwca. I o tym, w jaki sposób „realizowany był list gończy”. – Prokuratura w roku 2020 nie zrobiła nic, w 2021 nie zrobiła nic. Trwało postępowanie przygotowawcze w oparciu o nasze zawiadomienie w Prokuraturze Regionalnej w Lublinie – mówił. – 21 marca wydała list gończy i schowała do szuflady. Nikt o tym liście gończym nie wiedział ani w Polsce, ani za granicą. Dlatego też handlarz bronią czuł się jak ryba w wodzie. W Tiranie nikt go nie niepokoił, w tym czasie mógł realizować różne swoje interesy, wiemy, że zarejestrował działalność gospodarczą – dodał.

– Był w publicznych rejestrach dostępnych dla każdego obywatela i w Tiranie, i w Warszawie – podkreślał Szczerba. Dodał też, że „handlarz bronią dwukrotnie łączył się z sądem”, do czego miało dojść 9 lutego i 30 marca. – 30 marca, dziewięć dni po tym, jak został wydany list gończy za handlarzem – zauważał. – Sąd jest w posiadaniu, tak samo jak Prokuratura Regionalna, jego telefonu – podkreślał. I dodał, że nikt go „nie niepokoił, nie namierzał telefonu, nie namierzał IP”.

Według Szczerby, można przypuszczać, że Andrzej I. nie znajdował się wówczas w Albanii, ale w Turcji. – Numer, z którego handlarz bronią komunikuje się z sądem ma numer turecki, +90. Prokuratura Regionalna otrzymuje po tej sprawie informacje o tym fakcie. W kwietniu stwierdza, że informacje, które posiada sąd, są błędne. Prokuratura stwierdza, że znajduje się w Tiranie. Prokuratura dokładnie wiedziała przez cały ten okres, gdzie znajduje się handlarz bronią – stwierdził.

Czytaj też:
Nowe fakty w sprawie śmierci handlarza bronią. „Nie ma możliwości, by ciało zostało skremowane w Albanii”

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułRuszył projekt “Cukrzyca to nie wyrok – edukacja międzypokoleniowa na temat choroby” realizowany przez Fundację Kreolia
Następny artykułOd piątku można składać wnioski o wakacje kredytowe