Za tym wszystkim kryje się naprawdę sporo ciekawostek.
Tanie linie lotnicze istnieją na naszym rynku już od lat, jednak wciąż budzą w nas wiele wątpliwości. Nie wszyscy wierzą, że tanie bilety rzeczywiście są takie tanie i uważają, że kryją się za nimi jakieś dodatkowe, ukryte opłaty. Inni zadają sobie retoryczne pytanie: jak to jest możliwe, że normalnym liniom się nie opłaca, a im się opłaca? My znamy odpowiedź na wszelkie wątpliwości i już przechodzimy do wyjaśnień.
Na samym początku musimy zdać sobie sprawę z tego, że tanie linie lotnicze są zupełnie inaczej zorganizowane od tych tradycyjnych. To kompletnie inne model biznesowy, składający się z wielu niezwykle ważnych elementów, które opracowane są zupełnie inaczej, niż to do tej pory w typowych liniach bywało. Pozwalają one na ogromne oszczędności, które przekładają się dalej na niższe ceny biletów.
#1. Flota
Uruchomienie taniej linii lotniczej to naprawdę ogromny koszt na samym początku. Największą jego częścią jest zakup samolotów, a właściwie złożenie zamówienia na ogromną liczbę maszyn u jednego z producentów, który później przez lata będzie je produkował i dostarczał. Wydawałoby się, że jeśli mielibyśmy oszczędzać, to kupilibyśmy maszyny używane, ale jest zupełnie odwrotnie. Nowe samoloty są bardziej ekonomiczne, ergonomiczne, lepiej zoptymalizowane i zdecydowanie tańsze w utrzymaniu od samolotów starszego typu. Linia oszczędza więc ogromną liczbę pieniędzy na paliwie, obsłudze i serwisowaniu. Sam zakup setek samolotów na raz daje też możliwość uzyskania naprawdę świetnej ceny maszyn.
Nasza krajowa linia lotnicza posiada w tej chwili we flocie 80 samolotów – tanie linie lotnicze kupują w jednym zamówieniu nawet dwa razy więcej. Widzimy tutaj potęgę ich pozycji w negocjacjach.
#2. Jednolitość
Wszystkie zakupione samoloty są dokładnie takie same. Dla porównania we flocie PLL LOT znajduje się aż 8 różnych modeli samolotów, a w Ryanair, czy WizzAir tylko jeden. W pierwszym przypadku jest to około 400 sztuk Boeinga 737-800. Pozwala to na cały szereg dalszych oszczędności.
– Serwisowanie 400 sztuk takiego samego modelu jest o wiele tańsze i wydajniejsze, niż serwisowanie kilku, czy kilkunastu różnych opcji.
– Lepsza pozycja w negocjacjach ceny wyposażenia, części zamiennych i eksploatacyjnych.
– Niższy koszt szkolenia pracowników, którzy otrzymują pełne szkolenie na jeden typ samolotu.
– Tańsza obsługa systemów rezerwacji miejsc i systemów biletowych.
O dalszych korzyściach opowiemy jeszcze w kolejnych punktach.
#3. Brak centralnej bazy
Tradycyjne linie lotnicze działają w systemie opierającym się na tzw. hubach. Hubem jest bazowe dla danej linii lotnisko, z którego wylatują wszystkie, bądź prawie wszystkie loty. Oznacza to, że jeśli chcemy dolecieć z Lublina do Paryża, to LOT nam to umożliwi, ale będziemy lecieć najpierw do Warszawy i dopiero tutaj przesiądziemy się w lot do Paryża. Z Madrytu do Berlina LOTem? Oczywiście, ale przez Warszawę. Każda duża linia lotnicza ma swój hub, z którego rozchodzą się jej loty. LOT – Warszawa, KLM – Amsterdam, Lufthansa – Frankfurt nad Menem, SWISS – Zurych. I tak dalej i dalej.
Tanie linie lotnicze nie posiadają hubów i stawiają na połączenia bezpośrednie, dlatego uruchamiają takie połączenia jak np. Poznań – Alicante (Hiszpania). Żaden z tych portów lotniczych nie jest jakimś głównym lotniskiem w danym kraju, Alicante nie jest nawet miastem wojewódzkim, więc wydawałoby się, że szansa na znalezienie chętnych na loty będzie niewielka. Nic bardziej mylnego – popyt jest, po prostu do tej pory nie było możliwości, ponieważ dolecenie do niewielkiego Alicante z Poznania, czy Wrocławia, wymagałoby przelecenia do bazy LOTu w Warszawie, następnie do bazy tradycyjnej linii Iberia w Madrycie i dopiero z tego huba do Alicante. Trzy rejsy, długie godziny lotu, oczekiwania na przesiadki i ogromne koszty. Uruchomienie tego połączenia bezpośrednio jest jak widać nie tylko wygodniejsze dla pasażera, ale i o wiele tańsze do obsłużenia dla samej linii lotniczej.
Tanie linie lotnicze posiadają całą sieć takich połączeń i ich mapa rejsów przypomina wielką pajęczynę. Mapa rejsów linii tradycyjnych ma natomiast układ gwiaździsty rozchodzący się od hubów.
#4. Brak przestojów
Samolot, którym dolecieliśmy z Poznania do Alicante spędza na płycie lotniska około 30 minut. Każda minuta na lotnisku to dla linii lotniczej spory rachunek do zapłacenia, więc tania linia lotnicza chce jak najszybciej oderwać się do kolejnego lotu. Liczy się więc oszczędność czasu, którą można uzyskać dzięki świetnej organizacji. Tutaj uśmiecha się do nas znów jednorodność maszyn – pracownicy obsługi mają ułatwione zadanie i cały czas wykonują ten sam rodzaj prac. Nie ma tu zaskoczeń, nie ma pola do zastanawiania się – bagaże są przyjmowane tak jak zawsze, samoloty w tym czasie są sprzątane i oporządzane tak samo jak zawsze itd. Tak jak mówiliśmy wcześniej, pracownicy są przeszkoleni tylko do jednego typu samolotu, ale dzięki temu mogą działać sprawniej, pewniej i przede wszystkim szybciej. Sprzyja to też bezpieczeństwu, bo jest po prostu mniej miejsc na pomyłkę.
#5. Przeładunek bagażu
To kolejna i bardzo ważna część lotu, która daje tanim liniom sporą oszczędność czasu, a pasażerom niezwykły komfort. Połączenia są bezpośrednie, więc nie występuje tutaj kwestia przeładowywania bagaży do innych samolotów. Pod maszynę podjeżdżają wózki na bagaże, które od razu oddawane są na taśmę – czasem nawet leżą już na taśmie, zanim pasażerowie zdążą do niej dojść. Nie ma żadnego sortowania, przeładowywania do innych samolotów, tylko krótka podróż z maszyny do taśmy i koniec. Kolejną niezwykle ważną kwestią dla pasażerów jest to, że w takim wypadku możliwość zagubienia bagażu jest niemal zerowa. Gdybyśmy lecieli do Alicante z dwiema przesiadkami, to pracownicy lotniska dwukrotnie przekładaliby nasze walizki do innych samolotów, co zwiększyłoby szansę na to, że nasze majtki i plażowe klapki polecą do Nowego Jorku zamiast do Hiszpanii.
#6. Optymalne wykorzystanie maszyn
Samolot, którym przylecieliśmy do Alicante po 30 minutach odrywa się od pasa z pasażerami lecącymi do Poznania. Tutaj znów spędza 30 minut i podrywa się do kolejnego lotu. No ale nie oszukujmy się. W Poznaniu nie ma aż tak wielu chętnych na lot do Alicante, żeby ten samolot latał tam 3 razy na dobę. Dlatego połączenie takie jak Poznań – Alicante realizowane jest raz, dwa, czasem trzy razy w tygodniu. Co się jednak dzieje z naszym samolotem? Oczywiście wzbija się w powietrze, ale tym razem realizuje połączenie Poznań – Dublin. Z Dublina wraca do Poznania, a później realizuje kolejne połączenia z Poznania do Londynu, Sztokholmu, na Korfu i tak dalej.
Przy kolejnych połączeniach załoga oczywiście się zmienia, a sam samolot przechodzi te szybkie 30-minutowe “pit-stopy” w trakcie których jest sprzątany, tankowany, uzupełniane są zapasy dla załogi, jedzenie i produkty dla pasażerów. Następnie znów wzbija się w powietrze i tak przez 24 godziny na dobę od wymaganego serwisu do wymaganego serwisu.
#7. Lokalizacje lotnisk i godziny lotów
Jak mówiliśmy już wcześniej – pobyt samolotu na lotnisku kosztuje. Kosztuje też start i lądowanie. Największe lotniska są najwygodniejsze dla pasażerów, dlatego są najbardziej obłożone, a jeśli większość ludzkich godzin lądowań jest już zajętych, to ich ceny naturalnie wzrastają. Tego problemu nie ma na mniej popularnych lotniskach, jak np. Londyn Luton, czy Warszawa Modlin. Obsługa lotu na takich lotniskach jest nawet kilkukrotnie tańsza niż na głównych portach lotniczych. Tutaj oszczędza linia lotnicza, ale dla pasażera może być to dodatkowy koszt i dodatkowy czas dojazdu.
Nie bez przypadku wspomnieliśmy wcześniej o “ludzkiej porze lądowania”, ponieważ nawet na głównych lotniskach o mniej obłożonych porach jest po prostu taniej, więc często plan lotów tanich linii lotniczych ułożony jest tak, żeby lądowanie na takim lotnisku odbyło się np. o północy, czy o 4 rano. To też może wpłynąć na łączny koszt podróży, ponieważ o takich godzinach nie zawsze kursują pociągi i autobusy rejsowe, więc w opcji pozostają nam często taksówki, lub dodatkowy nocleg blisko lotniska. Warto więc sprawdzić godziny odlotów przed kupnem biletu – jeśli załatwienie dalszego transportu nie będzie problemem, to świetnie. Jeśli natomiast wylądujemy gdzieś pod miastem bez gwarancji transportu, to lepiej poszukać innych opcji.
#8. Oszczędność na biletach
Tanie linie potrafią oszczędzać pieniądze naprawdę wszędzie. Na szczęście ten przypadek przekłada się też na wygodę. Parę dni przed odlotem wykonujemy odprawę przez internet (potwierdzamy dane personalne, miejsce w samolocie, liczbę walizek itd), po czym mamy dwie opcje: 1) drukujemy sobie nasz bilet, a właściwie naszą kartę pokładową 2) instalujemy aplikację, która wyświetli naszą kartę pokładową na telefonie. Tania linia lotnicza oczywiście nie oszczędza w ten sposób na papierze. Dzięki temu, że wszyscy pasażerowie są odprawieni i każdy z nich ma swój bilet w kieszeni już w momencie wejścia przez drzwi terminala, potrzebnych jest 2-3 mniej pracowników do prowadzenia odpraw na lotnisku. Mniej etatów, mniejsze koszty. Dokładnie tak samo oszczędzane są pieniądze w innych miejscach – w trakcie 30-minutowych postojów na lotnisku część załogi wychodzi do terminala przyjmując pasażerów w bramce, a druga część zostaje w środku i sprząta samolot. Są więc w pracy cały czas i to właśnie w trakcie lotu mają chwilę na odpoczynek.
#9. Brak rękawów
Przy terminalach lotnisk znajdują się specjalne rękawy, przez które wchodzimy bezpośrednio do samolotów. Jednak w trakcie tanich lotów tak się przeważnie nie dzieje. Podstawienie samolotu do rękawa jest dodatkowo płatne, dlatego samoloty tanich linii częściej zatrzymują się daleko od terminala, a pasażerowie dowożeni są autobusami lotniskowymi. Bywa też tak, że stają blisko terminala, a pasażerowie muszą do nich dojść po prostu na piechotę.
#10. Posiłki
Każde lotnisko ma swoją bazę cateringową. Dlatego właśnie w tradycyjnych liniach lotniczych dostaniemy inny posiłek lecąc z Warszawy do Barcelony i inny lecąc z Barcelony do Warszawy, bo linia lotnicza kupuje posiłki wybierając je z oferty na danym lotnisku. W przypadku tanich linii lotniczych jest inaczej – w cenie biletu przeważnie nie ma żadnego posiłku, a ten, który możemy zamówić z karty, to kilka różnych dań, które cały czas są w karcie bez względu na to skąd i dokąd lecimy. To kolejne ujednolicenie, które stanowi dobrą pozycję w negocjacjach cen zakupu towarów i przyczynia się do niższych kosztów przy jednoczesnym utrzymaniu produktu na wysokim poziomie – wiadomo, jeśli produkujemy dziesiątki tysięcy takiego samego produktu, to nasze koszty też są niższe niż przy setkach różnych produktów.
Tak więc doszliśmy do tego punktu, w którym rzeczywiście pasażer taniej linii dostaje czegoś mniej, a właściwie nie dostaje wcale, ale! Posiłki w tanich liniach wcale nie są bardzo drogie, a porównując je do przeciętnej ceny przeciętnego posiłku w przeciętnej restauracji w miejscu, do którego lecimy, ich ceny są naprawdę przyzwoite.
#11. Sprzedaż na pokładzie
Jeśli już przy sprzedaży jesteśmy, to dochodzimy do kolejnego, ważnego punktu. Tutaj to działa trochę tak, jak np. z reklamą w internecie. Przeglądamy różne portale internetowe nie płacąc za to, ale w zamian oglądamy reklamy, z których utrzymują się wydawcy. W samolotach tanich linii lotniczych jest podobnie, ponieważ obsługa w trakcie lotu zachęca nas do zrobienia zakupów z katalogu. Są to wcześniej wspomniane posiłki, napoje, ale są też podniebne “sklepiki” bezcłowe – z katalogu możemy wybrać perfumy, biżuterię, zegarki, aparaty fotograficzne, słuchawki, dmuchane poduszki, czy nawet zabawkowe samoloty z logiem linii lotniczej. Obowiązku korzystania oczywiście nie ma, a obsługa nie jest nachalna – stewardessa po prostu przejdzie i spyta, czy czegoś potrzebujemy.
Są też innego rodzaju zabiegi, jak choćby sprzedaż losów na loterię, w której można wygrać gotówkę, bilety, czy samochody. Za wszystko zapłacimy w naszej walucie, w Euro lub dowolną kartą płatniczą. Linia nie może zmarnować żadnej okazji na zarobienie paru dodatkowych groszy, jeśli bilety są naprawdę tanie.
#12. Dodatkowe opłaty
Bazowa cena biletu jest bazową ceną biletu i koniec – nie musimy nic dopłacać. No dobra, oddajmy to prawdzie, za obsługę płatności przeważnie doliczana jest kwota w okolicy jednej złotówki, tak więc za bilet za 79 zł w rzeczywistości zapłacimy 80 zł z groszami. Jeśli już zapłaciliśmy tę kwotę to możemy lecieć z punktu A do punktu B z walizką pokładową, albo tylko z plecakiem (zależy od linii lotniczej). Jeśli na weekendowy wypad pakujesz się w plecak to super, wygrałeś. A zresztą, strój kąpielowy wcale tak dużo miejsca nie zajmuje, a olejek do opalania można kupić na miejscu. No ale nie zawsze damy radę się aż tak skompresować, wiadomo. Trzeba więc będzie zapłacić.
Za duży bagaż dodatkowy, który oddamy w hallu lotniska na taśmę, rzeczywiście trzeba dopłacić. Dopłata za bagaż rejestrowany może być bardzo różna, od parudziesięciu do nawet blisko 200 złotych w zależności od rejsu. Czasem wydaje się, że dopłata 100 zł za bagaż to bardzo dużo, jeśli za bilet zapłaciliśmy te 80 zł. Dobra, zróbmy to na bogato i zapłaćmy jeszcze 10 € za zestaw obiadowy. W sumie 220 zł za lot z obiadem i bagażem na wypoczynek w ciepłych krajach czyli i tak sporo mniej niż tradycyjną linią lotniczą za ten sam komplet usług. No i tylko 50 zł drożej niż za kurs Ekspresem Intercity z Wrocławia do Warszawy w drugiej klasie z obiadkiem w Warsie.
Za co jeszcze dopłacimy? Np. za możliwość wyboru miejsca. Jeśli chcemy mieć pewność, że będziemy lecieć przy oknie, przy przejściu, czy przy znajomych, to musimy wybrać sobie miejsca – w przeciwnym wypadku zostaną one dobrane zupełnie losowo, a paczka znajomych, czy rodzina, zostanie na czas lotu najpewniej rozdzielona. Za gwarancję miejsca koło naszych bliskich dopłacimy od 20 do kilkudziesięciu złotych za każdy bilet. Droższe opcje to opcje z większą ilością miejsca na nogi.
#13. Oszczędność miejsca
Droższy bilet, żeby wyprostować nogi? Tak, w tanich liniach to prawdziwy komfort. Przewoźnik dając nam możliwość zakupu taniego biletu chce tych biletów sprzedać jak najwięcej, więc oszczędza miejsce jak tylko może, żeby na pokładzie zmieściło się jak najwięcej foteli.
Więcej miejsca na nogi mamy tylko w pierwszym rzędzie siedzeń oraz na siedzeniach, przed którymi prowadzą drogi ewakuacyjne do wyjść na skrzydłach. Pozostałe miejsca są o wiele ciaśniejsze. Tutaj przychodzą jednak z pomocą specjalne fotele produkowane dla tanich linii lotniczych. Fotele nie rozkładają się i m.in. dzięki temu są cieńsze. Zajmuje to mniej miejsca i daje nam to przy okazji gwarancję, że pasażer siedzący przed nami nie opuści nagle swojego fotela zamykając nam naszego laptopa z ulubionym serialem i wjeżdżając nam prosto w nos.
Czy jest wygodnie? Nie tak komfortowo jak w biznes klasie, wiadomo, a kiedy ma się więcej niż 180 cm wzrostu to trzeba sobie przypomnieć o tym, że zdecydowanie lepiej posiedzieć na krześle 3 godziny, niż spędzić 30 godzin w autokarze, żeby dotrzeć w to samo miejsce i to za większe pieniądze. Tradycyjne linie lotnicze w klasie ekonomicznej nie są jednak o wiele bardziej komfortowe i tam też za wygodę trzeba dopłacić.
Tak więc w tanich liniach wygoda samej podróży jest może nieco niższa niż w tradycyjnej linii lotniczej, ale zdecydowanie znaczący jest sam komfort tego, że za równowartość biletu PKP możemy wreszcie przelecieć te 2-3 tysiące kilometrów w ledwie parę godzin i wyłożyć się w słońcu na plaży, czy pokarmić fiordy z ręki.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS