Papież Franciszek, składający wizytę w Kanadzie, ucałował długi czerwony transparent z nazwiskami dzieci ze wspólnot rdzennej ludności, które zmarły w przymusowych szkołach rezydencjalnych. Zdjęcie tego gestu zamieścił na Twitterze Alessandro Gisotti z watykańskich mediów.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Franciszek w Kanadzie. Papież przybył na tereny rdzennej ludności Maskwacis
Papież wykonał wielki gest
Siła gestu
— napisał Gisotti, publikując fotografię papieża siedzącego na wózku inwalidzkim i całującego czerwony baner z kolumnami nazwisk.
Do wydarzenia tego doszło w poniedziałek podczas wizyty Franciszka na terenach ludów tubylczych w Maskwacis w prowincji Alberta. Tam podczas spotkania z przedstawicielami rdzennej ludności przeprosił za cierpienia i krzywdy wyrządzone dzieciom w szkołach i za to, że wielu chrześcijan wspierało „kolonizacyjną mentalność mocarstw, uciskających rdzenne narody”.
Pokornie proszę o przebaczenie za zło popełnione przez tak wielu chrześcijan wobec rdzennej ludności
— mówił.
Wcześniej Watykan w materiałach dla dziennikarzy przytoczył dane kanadyjskiej Komisji Prawdy i Pojednania, według której w przymusowych szkołach dla rdzennej ludności, prowadzonych w imieniu rządu przez Kościoły chrześcijańskie, w tym katolicki zmarło w ciągu stu lat około 3 tysięcy dzieci. Jednocześnie zastrzeżono, że inne źródła podają wyższe liczby. Dzieci umierały z powodu chorób, niedożywienia i bardzo złych warunków, jakie panowały w placówkach, w których były pozbawione opieki medycznej.
Czerwony baner przyniesiono na spotkanie papieża z delegacjami rdzennych mieszkańców w Maskwacis.
CZYTAJ WIĘCEJ: Fala ataków na kościoły katolickie w Kanadzie. Spłonęła piąta świątynia. W tle dyskusja o losach indiańskich dzieci. WIDEO
„Nie można bowiem głosić Boga w sposób, który jest sprzeczny z Bogiem”
Nie można głosić Boga w sposób, który jest sprzeczny z Bogiem. A jednak, ileż razy działo się tak w historii
— powiedział papież Franciszek w poniedziałek przedstawicielom rdzennej ludności Kanady i wspólnoty parafialnej w kościele w Edmonton. Mówił, że edukacja musi zawsze „zaczynać się od poszanowania i promowania talentów” i nie może być czymś, co odgórnie się narzuca.
Spotkanie w nocy z poniedziałku na wtorek czasu polskiego odbyło się w kościele Świętego Serca w Edmonton, do którego uczęszczają przedstawiciele tzw. Pierwszych Narodów, Metysów i Inuitów oraz imigranci z wielu krajów.
Świątynia zbudowana dla rdzennej ludności w 1913 roku jest jedną z najstarszych w mieście. To pierwsza w Kanadzie parafia Metysów i Inuitów. Wiara katolicka jest tam wyznawana w kontekście ich kultury oraz tradycji, co wyraźnie widać także w wystroju kościoła, gdzie dekoracja przy ołtarzu nawiązuje do indiańskiego namiotu tipi.
Z czasem parafia stała się miejscem kultu dla wielu imigrantów i uchodźców z całego świata.
Podczas drugiego już w poniedziałek spotkania z rdzenną ludnością, po wcześniejszej wizycie na jej prastarych terenach w Maskwacis, papież powiedział:
Jestem w waszym domu, jako przyjaciel i jako pielgrzym na waszej ziemi.
Franciszek wskazał, że parafia ta ukazuje, jaki powinien być Kościół; miejscem, w którym „gościnność i przyjęcie, typowe wartości kultury rdzennej, mają fundamentalne znaczenie: gdzie każdy winien czuć się mile widziany, niezależnie od tego, co przeżył i od swych indywidualnych okoliczności życiowych”.
Jednocześnie nie możemy zapominać, że także w Kościele dobra pszenica jest zmieszana z kąkolem. I właśnie z powodu tego chwastu chciałem podjąć tę pielgrzymkę pokutną, rozpoczynając ją dziś rano od przypomnienia zła, doznanego przez rdzenne ludy od wielu chrześcijan, i z wielkim żalem prosząc o wybaczenie
— wyznał Franciszek, przywołując swoją wizytę i przeprosiny w Maskwacis.
Papież zapewnił: „Boli mnie myśl, że katolicy byli zaangażowani w politykę asymilacji”, która „umacniała poczucie niższości, ograbiając wspólnoty i pojedyncze osoby z ich tożsamości kulturowej i duchowej, odcinając ich korzenie i podsycając postawy uprzedzenia i dyskryminacji, a także, że odbywało się to również w imię edukacji rzekomo chrześcijańskiej”. Tak nawiązał do krzywd zaznanych przez dzieci w szkołach rezydencjalnych, prowadzonych w imieniu rządu przez Kościoły chrześcijańskie, w tym instytucje katolickie.
Edukacja musi zawsze zaczynać się od poszanowania i promowania talentów, które już istnieją w człowieku. Nie jest ona i nigdy nie może być czymś, co można odgórnie narzucić, bo wychowanie to przygoda wspólnego poznawania i odkrywania tajemnicy życia
— wskazał Franciszek.
Przyznał, że ma świadomość tego, jak trudno jest dostrzec jakąkolwiek perspektywę pojednania osobom pokrzywdzonym przez tych, którzy „powinni dawać świadectwo życia chrześcijańskiego”.
Nic nie może wymazać doświadczenia pogwałconej godności, doznanej krzywdy, zdradzonego zaufania. Nigdy też nie może się zatrzeć wstyd nasz, wierzących
— oświadczył.
Kiedy pomyślimy o nieusuwalnym cierpieniu, jakiego doświadczyło w tych miejscach wiele osób, wewnątrz instytucji kościelnych, można jedynie poczuć złość i wstyd. Stało się tak, gdy wierzący dali się zeświecczyć i zamiast promować pojednanie, narzucili swój własny wzorzec kulturowy
— dodał.
Nie można bowiem głosić Boga w sposób, który jest sprzeczny z Bogiem. A jednak, ileż razy działo się tak w historii! Podczas gdy Bóg zwyczajnie i pokornie proponuje siebie, my zawsze mamy pokusę, by narzucać go, i w jego imię narzucać siebie
— podkreślił Franciszek.
Wyraził pragnienie, by Kościół nie był „zbiorem idei i nakazów do wpojenia ludziom, ale domem gościnnym dla wszystkich”.
olnk/PAP
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS