Działa 2S7M Małka to najpotężniejsza artyleria lufowa na świecie, zdolna strzelać nawet amunicją atomową. Tym razem mamy przykład niefrasobliwości Rosjan, która okazała się śmiertelna dla obsługi. Wyjaśniamy, jak do tego doszło.
Na poniższym zdjęciu widzimy zestaw 2S7M Małka, którego lufa została urwana, a załoga najprawdopodobniej zginęła. Warto zaznaczyć, że 2S7M Małka kal. 203 mm strzela pociskami o masie aż 103 kg, a ich prędkość wylotowa to 960 m/s. Jeśli nie odłamki, to zabiła ich fala uderzeniowa.
O powodach takiego wypadku opowiada mi znajomy, były artylerzysta. Sądzi, że winowajcą jest zastosowana amunicja. Najprawdopodobniej doszło do przedwczesnej detonacji zapalnika, jeszcze w lufie, w wyniku przeciążeń zachodzących podczas wystrzału. W normalnej sytuacji zapalnik jest “zrywany”, a detonacja następuje dopiero po uderzeniu pocisku w ziemię.
Z tego względu, pociski artyleryjskie trzeba traktować stosunkowo delikatnie, i przykładowo nie należy zrzucać ich z ciężarówek. Rosjanie mogli odzyskać ze zbombardowanych przez Ukraińców składów amunicji część pocisków, ale np. fala uderzeniowa mogła już “zerwać” zapalnik. Mimo, iż pożary składów wyglądają imponująco, to nigdy nie eksploduje 100 proc. składowanej w nich amunicji. W takim przypadku próba wystrzelenia pocisku artyleryjskiego zakończy się eksplozją w jeszcze dziale lub tuż poza nim.
Inną opcją jest wykorzystanie starej amunicji z czasów ZSRR mającej kilkadziesiąt lat, która była dodatkowo źle przechowywana (np. pod chmurką). Z czasem ładunki miotające zmieniają swoje właściwości, co może skutkować innym czasem spalania mogącym np. generować dużo wyższe lub niższe ciśnienie.
Problem jest też znany w przypadku amunicji do broni strzeleckiej. Zazwyczaj strzelec użytkujący amunicję pochodzącą np. z II wojny światowej może napotkać wiele niewypałów, ale może też dojść do skoków ciśnienia lub do utknięcia pocisku w lufie. To ostatnie może spowodować podobny efekt jak w przypadku omawianej 2S7M Małka, tylko w miniaturowej skali (jeśli zostanie oddany kolejny strzał).
Trzecią możliwością jest to, że rosyjscy artylerzyści mogli po prostu trafić na pocisk z wadliwej partii, a takie też się zdarzają. Można z powodzeniem zakładać, że podobne sytuacje będą coraz częstsze i mogą dotyczyć obydwu stron wojny.
Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS