Żyjemy w przedkresie zjawiska konsolowej wojny. Ta trwała już przed dekady. Gdy fani Segi czy Nintendo prześcigali się argumentami na pierwszych forach dyskusyjnych. Nasz region przyjął owe zasady wyjątkowo późno bowiem żadna z konsol Segi nie zrobiła w Polsce furory. Nawet ukochany Dreamcast, który pozostał jedynie arcyciekawym artefaktem z historii, dzisiaj niezwykle cenionym, dosłownie.
Polski rynek konsol ukształtowało Sony. Często pisze się o Polsce jako kraju PlayStation. Obecnie ten stan rzeczy uległ już diametralnej zmianie, czasy się zmieniły. Zmieniło się również Sony. Od kilka lat obserwujemy amerykanizację PlayStation. To nie jest zasługa wyłącznie Jima Ryana, to zachodnie studia stały się motorem napędowym całej dywizji. Nic nie wskazuje by to miało się kiedykolwiek zmienić. Pytanie brzmi, czy to jakiś problem dla samych graczy?
Pusta premiera
Listopad pamiętnego, 2020 roku. Wieżowce kilku stolic rozbłysły niebieskim promieniem, nadeszło święto jedno na milion, premiera kolejnej wariacji PlayStation. Inspirowana designem technologii jutra, niczym kiedyś PlayStation 3, piąta iteracja konsoli Sony trafiła do oficjalnej sprzedaży. Sony wyprzedało nakład w zamówieniach przedpremierowych, reszta graczy skazana była na oczekiwanie. Oczywiście, obdzwoniłem większość sklepów, gdzie usłyszałem tę samą odpowiedź – “brak towaru na chwilę obecną”. Polowanie czas zacząć. W zasadzie, jak ta sytuacja prezentuje się obecnie? Dostępność konsol względnie się unormowała choć do ideału daleko. W całym tym szaleństwie zastanawia mnie jeden, bardzo istotny szczegół. W przypadku najgorszego, czyli awarii sprzętu, co robi producent w obliczu tak znacznego deficytu? Za czasów PS4 procedura wypadała dość blado.
Na swój egzemplarz wymienionej konsoli oczekiwałem ponad 70 dni. Jedynym pocieszeniem okazała się nowa konsola, nie regenerowana. Pozostaje jedynie modlić się, by PS5 nie padła w magiczny sposób. Inżynieria Sony na szczęście nauczyła się na błędach, projektując większy wiatrak, jednocześnie potęgując gabaryty sprzętu. Decyzja z kolei odbiła się na ilościach dostarczanych egzemplarzy. Dlaczego? To bardzo prosta kalkulacja. Kartonowe opakowania PS5 są dość sporych rozmiarów co automatycznie przekłada się na ilość miejsc na danej palecie. Załadunek nie obejmie takiej ilości egzemplarzy co w analogicznym okresie uzupełniania zapasów PS4. Rozmiar ma znaczenie. Sony pochwaliło się wynikiem 20 milionów sprzedanych konsol, więc mamy kolejny sukces, choć już nie rekord. To wynik mniejszego popytu? Absolutnie, nic z tych rzeczy. Pierwsza sprawa tkwi w deficycie, który półprzewodników, który odbija się echem na całej elektronice. Druga, to również ciągłość dostaw, właśnie poprzez znacznie większy rozmiar konsol. Część z Was uzna teorię za absurdalną, lecz spójrzcie okiem logisty.
Wprawdzie klient nie musi się interesować płynnością ani przebiegiem dostaw. Pytani brzmi jak pierwsze dwa lata ukształtują dalsze losy całego PlayStation. Wbrew pozorom, wydarzyło i zmieniło się bardzo dużo. Po pierwsze, nowy CEO, Jim Ryan aka “Jimbo”. Wróg publiczny nr 1, z uwagi na nowy standard cenowy ustalony na chwilę przed debiutem nowej generacji. Demon’s Souls wywindowało magiczną kwotą 349 zł w cenie premierowej. Zanim na świat przyszła kolejna inflacja, gracze podnieśli głos. Gdyby Ryan ogłosił to dzisiaj, już chyba nikt by nie płakał, bowiem zbyt szybko przywykliśmy do wzrostu cen towarów na świecie, zwłaszcza w Polsce. Pusta premiera PS5 zapisała się w historii na zawsze. Konsola, o której mówili wszyscy a nikt nie mógł kupić na drodze stacjonarnej. Skalperzy urządzili sobie prawdziwe żniwa. Ludzie kupowali w zawyżonych cenach. Ten proceder odbije się kiedy Sony urodzi PS6, o normalnej cenie możemy zapomnieć. Społeczność pokazała, że jest gotowa słono przepłacić. Niestety.
Nowa rzeczywistość
Rok pierwszy upłynął na względnej stabilizacji konsoli na rynku oraz w świadomości graczy. Dzisiaj, 20 milionów konsol później, Sony wdraża bardzo poważne i aktywne plany rozwoju. Producent stawia na sprawdzone marki oraz szuka nowych źródeł przychodów. Zaczęło się już u kresu żywota PS4, gdy kilka tytułów trafiło na komputery osobiste. Death Stranding wdarł się rychło na Steam, oferując najbardziej definitywną wersję. Nie dziwił nas również wybór akurat tej produkcji. Dzieło Kojima Productions spotkało się z mieszanym sukcesem komercyjnym pomimo wysokiej jakości oraz niestandardowego podejścia do mechaniki rozgrywki. O grze pisaliśmy na łamach portalu wielokrotnie. Sony popełniło badanie nowego gruntu i tak rozpoczęła się ofensywa PlayStation na rynku PC. Niedawno dołączyli Kratos z Atreusem odnosząc sukces sprzedaży Steam. Cena również nie odstraszyła, zaś jakość portu uznano za najwyższych lotów konwersję według speców od technologii w grach komputerowych i wideo. Filar obecnej dywizji PlayStation stanowią tytuły wychodzące od zachodnich deweloperów.
The Last of Us, God of War, Ghost of Tsushima, Horizon, najnowsze Stray, Astro, remake Demon’s Souls, Miles Morales, Ratchety i wszelkie Clanki – obraz typowo amerykańskiej siły deweloperskiej. Gracze nie lubią Ryana za rozwiązanie Japan Studio, filii odpowiedzialnej za genialne Bloodborne, w przeszłości Legend of Dragoon, samotnego cudu naprzeciw hegemonii Final Fantasy od dawnego Squaresoftu. PlayStation 5 otworzyło także abonamentową ścieżkę rozwoju. PlayStation Plus Premium powszechnie uznawany jest za bardzo atrakcyjny, głównie dzięki możliwości ogrywania klasycznych perełek ze starszych konsol. W końcu możemy wybrać się do posiadłości Spencera w Resident Evil: Director’s Cut (1997, Capcom) bez konieczności nabywania starszej konsoli czy emulacji. Szkoda, że producent nie pofatygował się aby umieścić w grze system trofeów. Może kiedyś się uda.
Niemniej, Sony ceni się i będzie kontynuować tę politykę. Cena 480 zł za kompletny pakiet usług PS Plus wydaje się zbyt wygórowana. Dla graczy rozpoczynających przygodę z PS5 to jednak ciekawa alternatywa. I wystarczy mieć beznapędowy model konsoli. Przez rok Sony oferuje dostęp do potężnej biblioteki nowszych i starszych tytułów. Przykładem jest Stray, bardzo cenione w naszej recenzji. Szerszy obraz ujawnia jednak, że Sony adaptuje się do konkurencji, ponieważ przyjęta polityka od lat sprawdza się w świecie Microsoftu. Odnoszę wrażenie, że z biegiem lat firmy przestają między sobą konkurować, próbując tworzyć nie tyle konkurencję co alternatywę. W dzisiejszym świecie Sony i PlayStation – każdy znajdzie coś dla siebie. Co tak naprawdę się zmieniło? Chyba wszystko. W PlayStation nastał koniec wyłącznej ekskluzywności, początek amerykanizacji brandu, ogólnodostępność i oczywiście wyższe ceny. To ostatnie już nikogo teraz nie zdziwi. Czy marka kroczy we właściwym kierunku? Oceńcie sami. Wszyscy gramy w tej samej drużynie – graczy.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS