Związki zawodowe chcą cen węgla rzędu tych, które mamy w portach ARA. Czy energetyka jest w stanie płacić takie ceny?
Główny problem to nie tylko cena węgla, ale też jego dostępność. Już w 2020 r. informowaliśmy o wolumenach, które będziemy w stanie odebrać w 2021 i 2022 r. Mimo to Polska Grupa Górnicza (PGG) w ubiegłym roku nie zrealizowała 10 proc. kontraktu, a w tym roku poziom niezrealizowanych dostaw sięgnął już 20 proc. Rozumiemy trudną sytuację PGG, dlatego – choć wiążą nas ważne kontrakty – przystąpiliśmy do rozmów o renegocjacji cen. Szacujemy, że rok do roku koszt zakupu węgla z polskich kopalń w przeliczeniu na GJ może wzrosnąć nawet ponad dwukrotnie. Gdybyśmy mieli dostosować nasze kontrakty do poziomu cen ARA, wzrost musiałby być nawet siedmiokrotny, co jest nie do przyjęcia m.in. z powodu zupełnego oderwania od kosztów wydobycia i wpływu na ceny energii.
Trzy lata temu mieliśmy do czynienia z odwrotną sytuacją…
W latach 2019–2021 za węgiel z polskich kopalń solidarnie płaciliśmy więcej niż za surowiec z importu. Polska energetyka zawsze traktowała rodzime górnictwo jako głównego dostawcę, ewentualnym importem jedynie uzupełniając braki dostaw z polskich kopalń. Wtedy nikt nie apelował, by dostosowywać kontrakty do cen ARA. Teraz faktycznie sytuacja się odwróciła, więc branża górnicza powinna – tak jak my – brać pod uwagę interes społeczny i nie podnosić cen bez uzasadnienia.
Od początku wojny ceny energii z dostawą na 2023 rok rosną. Są trzy razy wyższe niż rok temu. Analitycy mówią wprost: podwyżki taryf muszą być trzycyfrowe, inaczej spółki obrotu nie przetrwają…
Mówimy otwarcie – energia elektryczna z pewnością będzie w 2023 ro … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS