A A+ A++

Podstawowa opieka zdrowotna staje u progu poważnych zmian. I choć z perspektywy pacjenta rozszerzenie działalności POZ to właściwy kierunek, to już wdrożenie budzi poważne zastrzeżenia środowiska. Szczególnie, poza dużymi miastami. O tym, jak wygląda opieka koordynowana i budżet powierzony w praktyce i jakie nowe propozycje mają lekarze rodzinni, Polityka Zdrowotna rozmawiała z prezesem Federacji Związku Pracodawców Ochrony Zdrowia Porozumienie Zielonogórskie, Jackiem Krajewskim.

Minęło kilka dni od rozszerzenia świadczeń w podstawowej opiece zdrowotnej. Pacjenci zapewne jeszcze w wielu przypadkach tego nie odczuli, ale ciekawa jestem, jak wygląda tych pierwsze kilka dni z Pana perspektywy jako osoby praktykującej i reprezentującej środowisko?

Obawiam się, że pacjenci z małych miast i wsi jeszcze długo tego nie odczują. A pozostali rzeczywiście bardzo ostrożnie podchodzą do zmian, niewielka część pacjentów pyta o nowe możliwości. Zarówno środowisko chorych, jak i lekarze potrzebują czasu, zwłaszcza na zmiany wprowadzane w obecnym tempie. Jest to zaczątek szumnie zapowiadanej koordynacji świadczeń, ale z perspektywy lekarza POZ, poza tym, że wiemy, że takie zmiany zostały wprowadzone, to jeszcze nie do końca wiemy, jakie będą zasady rozliczania tych świadczeń i w jaki sposób będziemy mogli z nich korzystać. 

To znaczy? Przecież jest lista badań, są zrobione wyceny, jest wdrożony budżet.

Pewnie, w miarę jak ten budżet powierzony będzie wchodził w użytek, będziemy nabierać wprawy. Musimy tłumaczyć lekarzom, jak to będzie funkcjonować, wspólnie wdrażać się w kwestie techniczne i analizować możliwości.  Zgoda, znamy cenę za badanie, znamy limity badań, czyli NFZ przez pryzmat danej populacji wyliczył, ile mamy do wydania, ale czasami te limity nie przystają do potrzeb i lekarze nie wiedzą, że mogą się w tym stosunkowo elastycznie poruszać. Tylko pytanie, jak my to mamy potem rozliczyć, nie wiem, jak to raportować, jak te badania przypisać do konkretnej formuły, nie ma na to oprogramowania. To aspekt techniczny, który jest potwornie czasochłonny. Ktoś musi to robić na piechotę. I teraz, jeśli przekroczymy budżet powierzony, to musimy dopłacać ze środków własnych. Natomiast, jeśli budżet nie zostanie wykorzystany, to NFZ zachowuje różnicę dla siebie.

Na ten moment traktujemy to jak rozszerzenie możliwości diagnostycznych i jakąś próbę dostosowania do nowych wyzwań POZ. Natomiast, biorąc pod uwagę, że jest to w tej chwili 8 badań, a planowanych jest więcej, to trzeba powiedzieć, że źle, że odbywa się to w pośpiechu. Pomysł kierunku dobry, o czym mówimy od lat i jesteśmy gotowi tę odpowiedzialność na siebie wziąć, ale wdrożenie pozostawia wiele do życzenia. Przecież rozszerzona diagnostyka to nie tylko mechaniczne wykonywanie badań, ale także rozszerzenie procesu profilaktyki i edukacji pacjenta. Za tym wszystkim niestety nie idzie rozszerzenie infrastruktury, która będzie musiała to wszystko przejąć.

Co ma Pan konkretnie na myśli?

Od października zapowiadane jest rozszerzenie świadczeń oprócz badań laboratoryjnych, będzie to także biopsja cienkoigłowa guzków tarczycy czy tomografia komputerowa w przypadku wątpliwości diagnostycznych, to liczba tych badań znacząco się powiększa i jeśli mamy pacjenta prowadzonego w POZ, to dotychczas pacjent przesyłany był w celu pogłębienia diagnostyki do lekarza specjalisty. Na ten moment wielu lekarzy będzie potrzebować doszkolenia się, na przykład w zakresie prowadzenia trudniejszych przypadków pacjentów kardiologicznych, przypadków skomplikowanych czy z POChP i jeśli mają dużo pacjentów, to mogą nie wyrobić się czasowo z prowadzeniem pacjenta w opiece koordynowanej w tej strukturze, dosyć starej, w której są.

Panie Doktorze, ale lekarz ma w obowiązkach ciągłe poszerzanie swojej wiedzy, a po drugie rozumiem, że jeśli na czele zespołu reform w POZ stoi praktykująca lekarka rodzinna, konsultant krajowy Pani Mastalerz-Migas, to jednak reforma nie jest oderwana od rzeczywistości. Państwo byli w zespole przy Ministerstwie Zdrowia, mieli okazję zgłaszać te wszystkie uwagi i zespół opuścili, a opieka koordynowana i budżet powierzony i tak zostały wprowadzone.

Zastrzeżenia były zgłaszane, ale nasze wyjście nie było związane z koordynacją, bo my jak najbardziej jesteśmy za tym kierunkiem i podkreślamy to od początku. Natomiast, pewne działania Ministerstwa Zdrowia powodowały, że zespół stał się listkiem figowym, przynajmniej my tak to odebraliśmy i uznaliśmy, że dalsze firmowanie tych działań – jako zespół opiniujący, nie ma żadnego sensu, ponieważ nasz głos nie był słuchany. A szkoda, bo jako największa organizacja branżowa mamy wiedzę o rzeczywistych potrzebach pacjentów, ale również – a może przede wszystkim, o realnych możliwościach placówek. Jesteśmy za koordynacją, ale wprowadzaną odpowiedzialnie. Na nas spadała odpowiedzialność za to, co Pan Minister robił.

To, skoro wtedy głos Porozumienia Zielonogórskiego nie był słuchany, to dlaczego teraz Państwa opinia miałaby być brana pod uwagę? Szczególnie, że ostatnio w mediach społecznościowych minister Niedzielski zarzucił Panu, że nie są Państwo otwarci na dialog.

Musimy być wszyscy uczciwi wobec pacjenta. Koordynacja, szeroko pojęta, wejdzie naturalnie w każdym miejscu w Polsce, ale to będzie proces trwający latami i na tym etapie nie każdy pacjent będzie mógł z tego przywileju skorzystać, bo nie każda placówka POZ jest w stanie wprowadzić zmiany ad hoc. Tymczasem 20 czerwca Minister Zdrowia podczas konferencji prasowej przedstawił to jako rzecz, która w każdym miejscu w Polsce wydarzy się od października. To jest nieprawda. Na szczęście jest opcja fakultatywności. A my, pomimo odejścia z zespołu, mamy prawo, ale przede wszystkim obowiązek przedstawiać fakty. A fakty są takie, że koordynacja to bardzo dobry pomysł, wdrożenie już mniej.

Chce Pan powiedzieć, że wdrożenie opieki koordynowanej we wszystkich POZ-etach to jest scenariusz nierealny?

To jest istota sprawy. Ja mam wrażenie, że Ministerstwo Zdrowia i NFZ nie do końca mają świadomość, z czym się zderzają. Mamy 10 tys. placówek i one są bardzo różnej kondycji; od pojedynczego lekarza i pielęgniarki, z dużą populacją pod opieką, gdzie wprowadzenie takiego modelu opieki koordynowanej może być wdrożone tylko wtedy, kiedy mają bardzo ścisłe instrukcje jak to zrobić i czas na to, aż po duże placówki, które już uczestniczyły w pilotażu POZ Plus, które zrobią to z marszu. Czyli mówimy o Polsce POZ już nie tylko dwóch, ale trzech prędkości. To będzie 5-10 proc. placówek, które wdrożą zmiany z marszu, grupa pośrednia i te najmniejsze, którym dostosowanie zajmie lata, chociażby nawet z uwagi na dostęp do infrastruktury internetowej.

Czyli ocenia Pan, że 90 proc. placówek nie będzie w stanie się ad hoc dostosować do zmian w POZ?

Tych w październiku na pewno nie.

No dobrze, ale wsparcie w dostosowaniu to jest też Państwa rola jako związku, a poza tym, jak rozumiem  nowe wyceny AOTMiT, to jednak otrzymają Państwo dodatkowe wsparcie. Pytanie, czy to wystarczy na zatrudnienie dodatkowej osoby. Może niekoniecznie w pełni wykształconego medyka, ale przeorganizowanie się. Jak w każdym innym biznesie, a nie bójmy się tego powiedzieć, POZ to też jest biznes. Mylę się? 

Środki z obecnego budżetu powierzonego przeznaczone są na badania laboratoryjne, a nie na rozwój placówki czy nowe kadry. Jeżeli mówimy o kolejnym rozszerzeniu badań i opiece nad pacjentem we współpracy ze specjalistami, to zaczynają się schody. W małych ośrodkach, gdzie już jest kłopot z brakiem kadr, dotrudnienie lekarza jest praktycznie niemożliwe, ale ten problem dotyczy nie tylko małych ośrodków, choć te z pewnością będą miały największe trudności z zatrudnieniem dodatkowej kadry. Trzeba też wiedzieć, że na przykład koordynator jest osobną pozycją w naszym budżecie i dla populacji 2,4 tys. pacjentów zgodnie z wymienionym zarządzeniem sprawuje opieką nad osobami powyżej 24 r.ż. To jest zwykle ok 1700-1750 osób. Jeżeli pomnożymy to przez 51 gr, które teraz kapitacyjnie przysługują koordynatorowi, to mamy średnio ok. 900zł brutto, aby taką osobę zatrudnić.

Na drugą część rozmowy z prezesem Federacji Związku Pracodawców Ochrony Zdrowia Porozumienie Zielonogórskie, Jackiem Krajewskim zapraszamy w piątek rano.

Polecamy także:

Budżet powierzony. Co to jest i jaki ma sens?

Opieka koordynowana. Istnieje w praktyce czy w poczekalni

Niedzielski o POZ: to reforma, którą przygotowało środowisko

Zmiany w POZ już za 10 dni

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów do artykułu:
Jacek Krajewski (PZ): 90 proc. placówek nie będzie w stanie dostosować się do zmian w POZ od października (WYWIAD I cz.). Jeżeli uważasz, że komentarz powinien zostać usunięty, zgłoś go za pomocą linku “zgłoś”.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułScena nad Rusałką: Sonbird i VHS. Wstęp wolny!
Następny artykułW samo sedno. Wpis Szostak wywołał duże poruszenie w sieci