A A+ A++

W poniedziałek 11 lipca na Krakowskim Przedmieściu odbywało się zgromadzenie ku pamięci ofiar ludobójstwa na Wołyniu. W pewnym momencie na wysokości adresu Krakowskie Przedmieście 64 doszło do groźnego incydentu. Jak informowała stołeczna policja, jeden z mężczyzn wyjął pocisk z plecaka i pozostawił go na deptaku. Uczestników marszu ewakuowano, podobnie jak wszystkie osoby znajdujące się w 200-metrowej strefie bezpieczeństwa.

Pocisk, który przyniósł mężczyzna, został zabezpieczony przez pirotechników z Samodzielnego Pododdziału Kontrterrorystycznego Policji. Umieszczono go w beczce do przewozu materiałów wybuchowych. Rzecznik stołecznej policji Sylwester Marczak informował, że był to „pocisk o znacznej sile rażenia”.

„Pocisk o dużej sile rażenia” na Krakowskim Przedmieściu. Prokuratura reaguje

Wirtualna Polska informuje, że we wtorek warszawska prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie incydentu. „Postępowanie Prokuratury Rejonowej Warszawa Śródmieście-Północ w Warszawie prowadzone będzie w kierunku czynu z art. 164 par. 1 k.k., to jest sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa zdarzenia zagrażającego życiu i zdrowiu wielu osób w postaci eksplozji materiałów wybuchowych”- czytamy w komunikacie.

„Obecnie wykonywane są intensywne czynności dowodowe, m.in. zabezpieczany jest monitoring oraz przesłuchiwani są świadkowie zdarzenia. Nadto prokuratura oczekuje na opinię biegłego z zakresu badania materiałów pirotechnicznych. Czynności procesowe z udziałem zatrzymanego zostaną wykonane w środę” – dodała prokuratura.

Czytaj też:
Warszawski tunel pod Ursynowem to żyła złota. Mandaty sypią się jak nigdzie indziej w Polsce

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułTrzy Lajkoniki wyłączone z ruchu. Najnowszy jeszcze czeka
Następny artykułNBP i TK nie da się przewrócić na ulicy. Ma być chaos?