A A+ A++

Petek, Sitkowski, Kowalski. Wółkiewicz… te nazwiska wymawia się jednym tchem  mówiąc o najlepszych latach pięściarskiej Avii.  Mało kto wspomina Bogdana Wilka, a szkoda. Był nie tylko mistrzem Polski i pogromcą mistrza olimpijskiego, Józefa Grudnia, ale również przewodnikiem innych Wilków, które również uprawiały sport w żółto-niebieskich barwach.

Bogdan Wilk przyszedł do Avii w 1953 roku, boksował w niej aż do roku 1965. W całej karierze stoczył 200 walk, z których 168 rozstrzygnął na swoją korzyść. W Avii przegrał tylko dwie walki z powodu kontuzji łuku brwiowego

– Wszystkie pozostałe pojedynki wygrałem. Jestem pod tym względem, jak również pod względem liczby zdobytych dla Avii punktów i chyba już na zawsze pozostanę rekordzistą. W reprezentacji miałem szczęście występować w jednej drużynie z takimi sławami bokserskimi, jak: Kukier, Kruża, Drogosz, Pietrzykowski. Trenował mnie sam Feliks Stamm.  – wspominał.

Bogdan Wilk trzykrotnie reprezentował Polskę w oficjalnych meczach międzypaństwowych, siedmiokrotnie w międzynarodowych turniejach. W latach 1954-60 mieścił się w ścisłej kadrze narodowej Polski. W jego wspomnieniach czytamy: – Za największe osiągnięcie sportowe uważam pokonanie mistrza olimpijskiego Józefa Grudnia. O mało nie pokonałem również innego złotego medalistę olimpiady – Rosjanina Zasuchina. Pech chciał, że pojedynek z reprezentacją ZSRR toczyliśmy w Moskwie. Oczywiście nie było możliwości wygrać, no i przegrałem – 2:3.

Bogdan Wilk nie chował sportu tylko dla siebie. Dzieci, Andrzeja i Marzenę zabierał często na mecze, a nawet treningi. Efekty przyszły po latach. Andrzej grał w drugoligowej drużynie piłkarskiej, a Marzena zdecydowała się poświęcić lekkoatletyce.

 – Ojciec po prostu nie chciał, żebym został bokserem, chociaż marzyła mi się powtórka jego sukcesów – wspominał Andrzej Wilk. – Trenowałem więc siatkówkę, koszykówkę, nawet taekwondo. Byłem mistrzem województwa lubelskiego w pływaniu, ale skończyło się na piłce nożnej. W piątej klasie podstawówki tato zapisał mnie do trampkarzy Avii. Za najlepszego trenera z czasów młodzieżowych uważam do dziś Czesława Krygiera, który oprócz techniki wpoił nam umiejętność zachowania na boisku i dbał o naszą ogólną sprawność fizyczną.
Kiedy miałem 21 lat, wypatrzył mnie na meczach drugiej drużyny Avii trener Witold Sokołowski. Wiosną świętowaliśmy już awans do II ligi. Potem bywały gorsze i lepsze lata, jednak większość kariery spędziłem właśnie jako zawodnik II-ligowej Avii. W 1989 roku otrzymałem propozycję gry w I-ligowym wówczas Motorze Lublin, jednak za namową kolegów postanowiłem spróbować sił w Kanadzie. W drużynie Falcons Toronto mieliśmy I-ligowy skład, zbudowany zresztą w dużej części z byłych piłkarzy Avii, takich jak: Kondziak, Maciejewski, Leszczyński, Kopczan, Kołodziej. Z tą drużyną dwa razy z rzędu zdobyliśmy mistrzostwo ligi. Po powrocie z Kanady pomogłem jeszcze Avii, trenowanej wtedy przez Bronisława Waligórę, zdobyć kolejny awans do II ligi. Zagrałem w drużynie jeden sezon i praktycznie zakończyłem karierę piłkarską.

– W piątej klasie moje zdolności sportowe zauważył Ludwik Król, nauczyciel w-f w Szkole Podstawowej nr 3 – opowiadała Marzena Siwek z domu Wilk. – Zaczęłam jeździć na zawody reprezentując szkołę i naturalną koleją rzeczy trafiłam również do lekkoatletycznej sekcji FKS Avia. Jej trenerem był także pan Król. Uprawiałem czwórbój lekkoatletyczny, biegi, skoki w dal i biegałam w sztafecie. Początkowo występowaliśmy w lidze okręgowej, potem w III, a nawet w II lidze. W Avii trenowano wówczas również rzut kulą, oszczepem, biegi przez płotki. Drużyna składała się z kilkunastu osób, głownie uczniów Liceum Ogólnokształcącego. W 1977 roku otrzymałam propozycję przejścia do I ligowego Startu Lublin, ale z powodu kontuzji kręgosłupa postanowiłam rozstać się ze sportem wyczynowym. W swoje karierze zdobywałam tytuł mistrza województwa lubelskiego kategorii młodzików, juniorów i juniorów starszych. występowałam w finałach Spartakiady Młodzieży. W mistrzostwach Federacji Stal, do której należała również Avia zdobyłam złoty medal na 100 m, brązowe medale w biegu na 200 metrów i skoku w dal, ustanawiając rekordy klubowe we wszystkich konkurencjach. zostałam nawet powołana do kadry narodowej juniorów. Pod koniec lat 70. sekcja zaczęła podupadać. W 1979 roku ostatecznie przestała istnieć. Pozostała satysfakcja, że do tej pory moje rekordy szkół i klubu na 100, 200 metrów i w skoku w dal nie zostały pobite.

Mówią, że pięściarze to ludzie raczej twardzi niż delikatni. Jednak do sportowych tytułów i trofeów Bogdan Wilk dołączył jeszcze jeden, dosyć niecodzienny. W plebiscycie organizowanym przez Głos Świdnika został wybrany sportowcem-gentelmanem 15-lecia świdnickiego sportu. Wyprzedził nie byle kogo, bo Jerzego Brendlera, Czesława Słoniewicza i Stanisława Kasperka.

70-lecie Avii Bogdan Wilk Głos Świdnika MKS AVIA

Artykuł przeczytano 48 razy

Last modified: 12 lipca, 2022

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułONZ: przyrost światowej populacji w latach 2020-21 był najniższy od 70 lat
Następny artykułMieszkalnictwo komunalne, czyli pożegnanie z rynkiem