A A+ A++

Ultra-lekkie myszki to ciekawa kategoria “gryzoni”. Należące do niej modele często wyróżniają się nietypowym designem i intrygującymi rozwiązaniami konstrukcyjnymi. Nie inaczej jest w przypadku Xtrfy M4 Retro.

Tego typu sprzęty skupiają się na maksymalnym zwiększeniu wygody użytkowania i ograniczeniu zmęczenia dłoni podczas wielogodzinnych sesji gamingowych. Jak radzi sobie z tym zadaniem M4? Wszystkiego dowiecie się z naszej recenzji – zapraszamy do lektury!

Specyfikacja Xtrfy M4 Retro

Pełna specyfikacja myszki Xtrfy M4 Retro prezentuje się następująco:

  • Rodzaj myszy: Przewodowa
  • Czułość: 16000 DPI
  • Liczba przycisków: 6
  • Rodzaj sensora: Optyczny
  • Model sensora: PMW 3389
  • Profil myszy: Praworęczna
  • Waga: 69 g
  • Długość kabla: 1.8 m

W zestawie znajdziemy myszkę i niezbędną dokumentację, ale też niewielkie bonusy: naklejkę oraz dwa klawisze sygnowane logo producenta.

Xtrfy M4 Retro – cena

Za myszkę Xtrfy M4 Retro trzeba zapłacić około 325 złotych. Niektóre inne wersje kolorystyczne są nieco tańsze (~280-300 złotych). Na sprzęt udzielana jest 24-miesięczna gwarancja producenta.

“Podziurawiony” design robi wrażenie

Pierwszym skojarzeniem, jakie przychodzi na myśl po zerknięciu na M4, jest dziurawy ser szwajcarski. Na taki design zdecydowano się przede wszystkim dlatego, że pozwala on ograniczyć wagę sprzętu do absolutnego minimum. “Wycinając” część obudowy, nie są tracone żadne funkcje czy możliwości, a waga spada.

W przypadku Xtrfy M4 Retro licznik zatrzymał się na 69 gramach, co jest naprawdę niezłym wynikiem. Tym bardziej, że chociaż “szwajcarski” design wymusiły względy praktyczne, to robi on świetle wrażenie i naprawdę cieszy oko. Xtrfy to oczywiście nie jedyny producent, który tworzy tego typu myszki, natomiast widać, że przykłada ogromną wagę do względów wizualnych.

Niewielka waga oznacza także nieduże wymiary:

Korzystając z okazji, ze wycięcia pozwalają zajrzeć “pod maskę” myszki (co samo w sobie jest genialne), w jej tylnej części pod obudową umieszczono podświetlany element z logo producenta. To zdecydowanie ciekawsze rozwiązanie niż po prostu umieszczenie go na obudowie (co przy tym designie byłoby zresztą trudne do osiągnięcia).

Nam akurat wpadła w ręce wersja Retro, głównie szara (boki są nieco ciemniejsze niż góra), z czerwonymi przyciskami – moim osobistym zdaniem najładniejszy wariant kolorystyczny. Jest jednak jeszcze dużo innych opcji, w tym m.in. klasyczny czarny, więc każdy powinien być w stanie znaleźć coś dla siebie.

Oprócz podświetlenia logo, na różnorakie kolory mieni się także wąski pasek na przodzie myszki i części jej boków (i na jej kółku). Sterowanie podświetleniem odbywa się za pomocą przycisku na gryzoniu, producent nie zdecydował się na przygotowanie dedykowanego oprogramowania w tym celu.

Sześć wygodnych przycisków

Xtrfy M4 Retro ma przycisków łącznie sześć – lewy, prawy, kółko, jeden pod kółkiem i dwa na lewym boku. Czyli nie jakoś bardzo dużo jak na myszkę gamingową, ale biorąc pod uwagę jej niewielkie rozmiary i chęć uzyskania jak najmniejszej wagi, ciężko się temu dziwić. Trzeba też dodać, że pewne dodatkowe przełączniki umieszczono na spodzie myszki.

Przycisk pod kółkiem służy do sterowania podświetleniem, a właściwie do zmiany rodzaju animacji (do wyboru jest m.in. tęcza i oddychanie). Ponadto kombo przycisk pod kółkiem + inny przycisk (np. LPM) odblokowują ustawienia koloru i natężenia.

Mamy dostępne wiele różnych opcji, od podświetlenia jednokolorowego, przez wielokolorowe, po żadne. Jeśli więc ktoś RGB nie lubi, to może po prostu całkowicie je wyłączyć. Kolory są żywe, mocno nasycone i po prostu ładne, więc według mnie podświetlenie zrealizowano tutaj naprawdę dobrze.

Ogółem przyciski są dobrze rozlokowane. Dosięgnięcie do nich nie stanowi problemu, a dwa przyciski na boku (Wstecz/Dalej, jak to zwykle bywa) są na tyle duże i wyraźnie rozdzielone, że trudno w ich przypadku o omyłkowe wciśnięcie nie tego, o który nam chodziło.

Jeśli chodzi o kółko, to nie jest ono całkiem “luźne”, ale też nie stawia dużego oporu – można powiedzieć, że działa w sam raz. Pozostałe przyciski podobnie, wszystkie są ponadto relatywnie ciche.

Niezłe parametry i wysoki komfort użytkowania

Od myszki gamingowej za około 300 złotych, a taką jest Xtrfy M4 Retro, można już oczekiwać dobrego sensora i ogółem dużej precyzji oraz wysokiego poziomu komfortu podczas użytkowania.

Z kwestii typowo technicznych: w M4 zastosowano optyczny sensor Pixart 3389, 32-bitowy mikrokontroler ARM i przełączniki Omron (rzekomo mające wytrzymać 20 milionów kliknięć). Sprzęt oferuje sampling od 125, przez 500, do 1000 Hz – regulacja odbywa się za pomocą suwaka na spodzie “gryzonia”.

Na spodzie znajdziemy też rolki wykonane z 100% PTFE, zapewniające płynne poruszanie się myszki po powierzchni. Możemy tam również sterować DPI (rozdzielczością). Dostępna jest skokowa regulacja do nawet 16 000 DPI.

Jeśli ktoś często zmienia DPI (i woli robić to w locie), może go to irytować, natomiast tym, którzy cały czas mają ustawioną taką samą rozdzielczość lub zmieniają ją rzadko nie powinno to przeszkadzać.

O aktualnym ustawieniu informuje dioda LED. Myszka zapamiętuje ustawienia DPI i podświetlenia nawet po odłączeniu, więc w razie np. przenosin sprzętu nie będzie trzeba tego wszystkiego ponownie konfigurować.

Co z wygodą? Otwory w obudowie wytłoczone są w taki sposób, aby nie wbijały się w dłonie, w związku z czym nie ma mowy o jakimkolwiek dyskomforcie czy śladach na rękach, nawet przy wielogodzinnym użytkowaniu.

Ergonomiczny kształt (zaprojektowany z myślą o osobach praworęcznych) znacząco ogranicza męczenie się dłoni przy dłuższych posiedzeniach. Jedynie nieco szkoda, że zagłębienie na kciuk nie jest mimo wszystko wyłożone jakąś gumą.

Jak się M4 gra? “Gryzoń” nie rozczarowuje

Wygoda, atrakcyjny wygląd i solidność wykonania (pod którymi to względami Xtrfy M4 prezentuje się bardzo dobrze) to tylko część układanki. Równie ważne jest to, jak sensor Pixart 3389 i ogółem cała mysz radzą sobie w zakresie precyzji czy szybkości.

Trzeba powiedzieć, że jest naprawdę dobrze. Nie ma żadnego “szumu” (jitteru) ani ściągania do którejś z osi, co przekłada się na wysoką precyzję działania. Interpolacja (dodawanie dodatkowych pikseli) pojawia się tak naprawdę tylko przy maksymalnej rozdzielczości … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułRozbudowa 29 Listopada: nocne utrudnienia na Woronicza
Następny artykułCzterodniowy tydzień pracy. Komentarze ekspertów