Jak pisze “Gazeta Wyborcza”, kobieta, która zjawiła się w jednej z krakowskich aptek miała ważną receptę na tabletkę Ellaone, wystawioną przez lekarza. To środek antykoncepcji awaryjnej, w większości krajów dostępny bez recepty. Można go zażyć do 120 godzin, czyli do pięciu dni po odbyciu stosunku płciowego. Kościół zabrania stosowania tego typu środków. W aptece kobieta usłyszała od farmaceutki: “Środek ten może stanowić zagrożenie dla nienarodzonego dziecka”.
Pacjentka złożyła na skargę na pracownicę apteki, a Okręgowy Sąd Aptekarski ukarał farmaceutkę naganą.
Wówczas do sprawy włączyło się Ordo Iuris. Zdaniem skrajnie konserwatywnej grupy prawników “ukaranie farmaceuty za odmowę sprzedaży środków antykoncepcyjnych jest sprzeczne z zagwarantowaną konstytucyjnie wolnością sumienia”. Ostatecznie – jak informuje “GW” – “Naczelny Sąd Aptekarski, orzeczenie niższej instancji uchylił, przekazując je do ponownego rozpatrzenia”. “Powód? Nieobecność farmaceutki na posiedzeniu Okręgowego Sądu Aptekarskiego i brak możliwości złożenia przez nią wyjaśnień” – czytamy.
Zdaniem organizacji kobiecych, Rzecznika Praw Obywatelskich oraz Naczelnej Izby Aptekarskiej, farmaceuta nie ma prawa odmówić sprzedaży leku, który został wypisany przez lekarza.
– Jeśli lekarz przepisuje lek na receptę, to naszym zdaniem rolą farmaceuty nie jest podważanie i kwestionowanie zaleceń lekarza – ocenia cytowany przez “GW” Konrad Madejczyk, rzecznik prasowy NIA. I dodaje: “Jeśli mówimy o wolności, to powinno działać w dwie strony. Jeśli czyjaś wolność, w tym wypadku farmaceuty, ma ograniczać wolność pacjentki, to nie możemy mówić jednak o wolności”.
Posłuchaj:
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS