A A+ A++

Mecze Lecha Poznań w europejskich pucharach bardzo często przechodziły do historii jako wydarzenia niezwykłe i wykraczające poza to, co dzieje się w lidze. Głównie dlatego, że wykluczają kunktatorstwo i sprawiają, że można zagrać inaczej niż podczas ekstraklasowej pańszczyzny. – Można, ale nie wolno nam tracić z oczu celu – mówi trener Lecha John van den Brom.

Weźmy chociażby ostatni start Lecha w pucharach w 2020 roku. Poznaniacy rozegrali wtedy imponujące mecze z Hammarby Sztokholm (wygrany 3-0) czy też Apollonem Limassol (aż 5-0 na Cyprze), zagrali niezwykły mecz z SC Charleroi, a i starcia w fazie grupowej z Benficą Lizbona czy Standardem Liege przeszły do historii jako wydarzenia nadzwyczajne i warte wspominania. Mecz z Benficą z jesieni 2020 roku można wręcz nazwać szalonym.

Specyfika meczów pucharowych sprzyja podejmowaniu ryzyka, a jakość napotykanych tam rywali – najczęściej lepszych od tych, z którymi Lech grywa w lidze – skłania do rozwinięcia skrzydeł i bardziej ofensywnej gry. W efekcie dostajemy mecze często elektryzujące, w których Kolejorz grywa mocno do przodu.

A tak się składa, że nowy trener John van den Brom słynie z gry ofensywnej. Prowadzone przez niego zespoły często dostawały swobodę w ataku i korzystały z niej. Pod tym względem Lech Poznań z jego potencjałem świetnie się do takiej koncepcji nadaje. Pytanie więc, czy pokaże swe możliwości już teraz, w starciu z Karabachem Agdam. A zatem z z … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł32 gry niemal za darmo – promocje do 15 zł ze Steam Summer Sale
Następny artykułMaciej Sadlok po ośmiu latach znów piłkarzem Ruchu Chorzów. Podpisał roczny kontrakt