A A+ A++

Tegoroczny Festiwal Glastonbury zaskoczył organizatorów. Okazało się, że samochody elektryczne nie tylko reklamują bezemisyjną lokomocję. Jeśli ich właścicielom pokażesz ładowarkę, to chcą z niej skorzystać. Jak duży był szok i kto za niego zapłacił?

Festiwal Glastonbury to jedna z największych i najstarszych imprez rockowych na świecie. Od ponad 50 lat koncety w samym środku angielskiej prowincji gromadzą wielotysięczną publiczność z całego świata.Ta niesłabnąca popularność ma jednak swoje ciemne strony. Oprócz ton śmieci i hałasu lokalizacja Festiwalu Glastonbury nie pozostawia wątpliwości. Tylko niewielki odsetek gości może przyjechać na rowerze. Pozostali muszą wybrać się w podróż, która generuje zanieczyszczenia i wyciska z planety surowce naturalne

Organizatorów festiwalu, przynajmniej oficjalnie, martwią te konsekwencje. Zachęcają więc swoich gości do przyjazdu takimi środkami lokomocji, które pozostawiają jak najmniejszy ślad węglowy. Najfajniejsza jest kolej, a samochód tylko w licznym towarzystwie i najlepiej elektryczny. Dlaczego w tym roku okazało się, że to tylko takie sobie gadanie?

Dlaczego na Festiwal Glastonbury przyjechało więcej aut elektrycznych?

Liczna reprezentacja samochodów elektrycznych na Festiwalu Glastonbury to duch czasu oraz efekt strajków. Tego typu pojazdy są coraz bardziej dostępne, szczególnie dla podróżnych. Na europejskich lotniskach wynajem samochodów z napędem hybrydowym lub elektrycznym nie wymaga większych starań.

Tymczasem tegoroczny Festiwal Glastonbury zbiegł się w czasie ze strajkiem pracowników brytyjskich kolei. Przezorna publiczność postawiła więc na transport samochodowy. W ten sposób, zgodnie z deklarowanymi oczekiwaniami organizatorów, na parking festiwalowy szczególnie licznie wkroczyła elektromobilność. Niby pięknie, ale ten bezemisyjny tłum szybko zainteresował się ładowarkami, o których istnieniu usłyszał.  

Jak można było ładować samochód elektryczny podczas festiwalu Glastonbury?

Glastonbury odbywa się na wiejskiej farmie, a okolica ruchliwa staje się tylko przez jeden tydzień w roku. Regularna stacja do ładowania samochodów elektrycznych jest tam potrzebna tak samo jak stacja benzynowa, czyli wcale. Mimo to, organizatorzy festiwalu postanowili postarać się o jakieś sprytne rozwiązanie, którym zamkną usta przeciwnikom podróży samochodem elektrycznym na imprezę pośrodku niczego.

Postanowili zamontować na festiwalowym parkingu mobilny generator energii. Pomysł nie był taki fatalny, ale nie dał rady sprostać oczekiwaniom autorów. Podobne urządzenia cenią sobie firmy świadczące pomoc drogową w dużych aglomeracjach, ponieważ działają jak power bank. Są łatwe w transporcie, a ich użycie pozwala w kwadrans doładować samochód minimalną ilością energii. Celem jest uruchomienie pojazdu po to, aby dał radę dotrzeć do najbliższej stacji ładowania.

Wadą mobilnych generatorów jest ich ograniczona pojemność. Po zużyciu swojego zapasu wymagają długiego uzupełnienia. Korzystanie z nich w tempie porównywalnym z możliwościami stacji stacjonarnych nie wchodzi w grę. Organizatorzy festiwalu postanowili więc przezornie odstraszać od korzystania z parkingowej ładowarki.

Ile kosztowało ładowanie samochodu elektrycznego na festiwalu Glastonbury?

Usługa ładowania na parkingu festiwalowym była oferowana w formule „awaryjnej”, o czym organizatorzy bardzo wyraźnie informowali. Skorzystanie z niej pozwalało na uzupełnienie baterii do stanu 80%, ale proces ładowania nie mógł trwać dłużej, niż godzinę. Niezależnie od efektu, wpięcie wtyczki kosztowało 80 funtów, czyli prawie 500 zł. Ta cena nawet w Wielkiej Brytanii, wśród nastawionego rozrywkowo tłumu, wywołała tak duże oburzenie, że oganizatorzy pod presją obniżyli stawkę ładowania do 50 funtów.

Niewiele to zmieniło, ponieważ usługę nadal trudno było nazwać „awaryjną” lub oszczędną. Pechowy kierowca, który musiał skorzystać z takiej pomocy, dostawał ogromny rachunek. W takiej sytuacji kalkulowało mu się już tylko zmiąć przekleństwo w ustach i ładować do oporu. A wystarczyłoby zaproponować mu krótkie, 20-minutowe ładowanie, które pozwoliłoby na podróż do najbliższych stałych stacji. Kilka tego typu punktów jest zlokalizowanych w zasięgu 15 – 30 minut jazdy z wioski festiwalowej.

Źródła: Bristol News, informacja własna

Przeczytaj także:
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułProkuratura już nie chce odebrać “Paulince” zadośćuczynienia za stalinowskie więzienie. Ale chce je zmniejszyć
Następny artykuł127. dzień wojny. Rosjanie uciekli z Wyspy Węży, ale wkroczyli do Lisiczańska