A A+ A++
Wiadomość
filmy i seriale
30 czerwca 2022, 12:59

Ms. Marvel zbiera negatywne oceny i wydaje się, że stoi za tym pokazywanie mniejszości. Tymczasem aspekt ten jest atutem nowego superbohaterskiego serialu dostępnego na Disney+.

Ms. Marvel spotkała się z ogromem negatywnych ocen od internautów. Próbowałem zrozumieć przyczynę tej sytuacji. Czy chodzi o młodzieżowy ton historii? Przecież podobny można było zauważyć np. w Spider-Manie: Homecoming. Zmiany względem komiksów? To rzeczywiście może się nie podobać – lepiej za bardzo nie mieszać w opowieści, która okazała się na tyle dobra, że zasłużyła na ekranizację. A może powodem jest pokazywanie mniejszości? Tylko że to akurat uznaję za zaletę nowej produkcji Disneya. Niejedyną zresztą, ale na pewno jedną z tych ważniejszych.

Marvel otwiera widzów na inną kulturę

Główna bohaterka – Kamala – oraz jej rodzina pochodzą z Pakistanu i wyznają islam. Do tej pory na ekranie nie mieliśmy okazji poznać postaci z tego kręgu kulturowego, która dysponuje mocami i zamieszkuje w uniwersum Marvela. Dla mnie to okazja do poznania obcej mi społeczności i zobaczenia jej codzienności – ale bez dominacji tej tematyki, bo przecież nadal poruszamy się w fantastycznym świecie superbohaterów.

Ms. Marvel pokazuje, że mniejszości to siła Marvela - ilustracja #1

Ms. Marvel, showrunner: Bisha K. Ali, 2022

Pakistańska mniejszość żyjąca w USA nadaje serialowi kolorytu, ale trzeba też przyznać, że sami bohaterowie zachowują się zgodnie z formułą młodzieżowych historii. Buntują się przeciwko rodzicom, mają swoje pasje, chodzą do szkoły czy przeżywają miłosne zauroczenia. Łatwo sympatyzować z postaciami w tych doświadczeniach i rozumieć pojawiające emocjonalne uniesienia.

Właściwie Ms. Marvel można zarzucić zamerykanizowanie swoich bohaterów. Tylko nie jestem pewien, czy zasadne i możliwe byłoby inne podejście. Musimy pamiętać o miejscu akcji i tym, do kogo adresowany jest ten serial – także do młodszych widzów. Poza tym kulturowe smaczki musiały zostać podane w przystępnej wersji, a polityczne sprawy, takie jak konflikt pakistańsko-indyjski, nie mogą tu wybrzmiewać tak samo jak w dramatycznej produkcji przeznaczonej tylko dla dorosłych. Nota bene Ms. Marvel może nasuwać skojarzenie z Jeszcze nigdy… Netfliksa. Drugi z tytułów pokazuje dorastanie dziewczyny pochodzącej nie z Pakistanu, ale Indii – niemniej przeżycia protagonistek są całkiem podobne.

Zastanawiająca jest humorystyczna scena dziejąca się w meczecie. Dwie nastolatki burzą spokój muzułmańskiej świątyni, robiąc sobie zdjęcia na Instagram, za co dostają lekki ochrzan. Na tym jednak całe zajście się kończy – wyobraźnia może podrzucać inne rozwiązania sytuacji, bardziej surowe, ponieważ niejednokrotnie atakuje się nas w mediach wizerunkiem strasznych, groźnych muzułmanów. Może takie seriale jak Ms. Marvel będą otwierały widzów na mniejszości i odciągały od ulegania negatywnym stereotypom. Wartością jest także wskazywanie właściwych, godnych pochwały postaw – uwagę w tym względzie zwraca przyjaciółka Kamali stająca się nową liderką społeczności.

Świeżość, energia, komiksowość i kapitalny soundtrack

Poza tym produkcja Disneya ma inne zalety, za które można ją lubić. Ciepła kolorystyka pozwala wytworzyć wrażenie prawdziwego ogniska domowego rodziny Khan. Całość jest utrzymana w lekkim, rozrywkowym tonie. Widowiskowość scen akcji zostawiono raczej na kino, ale produkcja wyróżnia się komiksową stylizacją przypominającą nieco Spider-Mana: Uniwersum. Dzięki różnym reżyserskim sztuczkom i wizualizacjom oddającym wybujałą wyobraźnię przesympatycznej i zakręconej Kamali Ms. Marvel zyskuje własny charakter.

Ms. Marvel pokazuje, że mniejszości to siła Marvela - ilustracja #2

Ms. Marvel, showrunner: Bisha K. Ali, 2022

Nie mogę też przejść obojętnie obok świetnego soundtracku. W Ms. Marvel znajdziemy zarówno utwory kojarzące się z prezentowaną mniejszością (mam nadzieję, że dobór muzyki się zgadza i nie popełniono tu żadnego uchybienia), jak również te rozpoznawalne przez prawie wszystkich. The Weeknd, Bon Jovi, hit Tik-Toka czy niezwykły klasyk z 1963 roku – Be my Baby zespołu The Ronettes. To zróżnicowana składanka, zawierająca zarówno młodzieżowe nuty, jak i starsze piosenki.

W dodatku twórcom udaje się sprzedać fanowskie gadki na temat superbohaterów (wątek konwentu) czy muzyki, co pozwala na jeszcze szybsze nawiązanie relacji z postaciami. Po pierwszych trzech odcinkach serialu jestem bardzo pozytywnie nastawiony. W młodzieżowych wątkach czuć naturalną energię – Młodości!, można powtórzyć za Mickiewiczem – a mimo bardziej standardowych motywów produkcja niesie ze sobą świeżość oraz wartość dzięki pokazywaniu żyjącej w Jersey City pakistańskiej mniejszości.

Wstępna ocena: 7,5/10

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułAreszty za brutalny rozbój
Następny artykułBudżet domowy Polaków. Aż 40 proc. z nas brakuje do pierwszego