A A+ A++

Wizerunek firmy, powinności samorządu

Założył firmę ponad 20 lat temu. Zatrudnia ponad 130 pracowników i realizuje tysiące inwestycji w ramach działalności swojego przedsiębiorstwa. Od kilkunastu lat wspiera rozwój sportowej młodzieży. Rok temu, pod wpływem emocji, zastanawiał się, czy nie wyjechać z Sanoka…

„Coś” prawie z niczego

Rozwijająca się dziś prężnie firma GEO-EKO z siedzibą przy ul. Okulickiego wykluła się z RIG-owskiego inkubatora przedsiębiorczości w Olchowcach. – Pożyczyłem od siostry tysiąc złotych i rozpocząłem działalność gospodarczą – wspomina Tomasz Bil z uśmiechem. Pierwszym dużym zleceniem była instalacja wyciągów w jednostce Państwowej Straży Pożarnej w Przemyślu pod koniec lat dziewięćdziesiątych, kolejne zlecenia zaczęły napływać z kilku innych miejscowości w regionie.

Jeżeli nie piłka, to…

Tomasz Bil lubi sport. Marzył nawet o sportowej karierze, grał w piłkę w Stali Sanok. Jako podstawowy zawodnik drużyny juniorskiej i członek kadry województwa krośnieńskiego zdobywał szlify w meczach m.in. z Cracovią, Wisłą Kraków, Unią Tarnów, Stalą Rzeszów. – W końcu pomyślałem, że kariery Messiego to ja raczej nie zrobię, więc poszedłem na studia – śmieje się. Ukończył inżynierię środowiskową na Politechnice Gliwickiej. Podczas studiów zarabiał na swoje utrzymanie, wykonując prace na wysokościach.

Rozwój firmy

Kupił ziemię przy Okulickiego, dwie działki o powierzchni około 1,2 ha, aby stworzyć porządną bazę dla założonej w inkubatorze przedsiębiorczości firmy. Po drodze były siedziby w kilku miejscach, ale przyszedł czas, żeby wreszcie być „u siebie”. Przy Okulickiego powstaje nowoczesne biuro i kompleks produkcyjno-handlowy. – Stworzyliśmy innowacyjną technologię na potrzeby zakładu. Dzięki temu otrzymaliśmy dofinansowanie na zakup maszyn, budowę dwóch hal produkcyjnych o łącznej powierzchni 3 tys.m2, magazynu i biura – wspomina. Realizacja zadania kosztowała 16 mln zł, z czego 6 mln zł wynosiło dofinansowanie unijne. Tomasz Bil opowiadał o tym Jolancie Ziobro w wywiadzie dla „Tygodnika Sanockiego” przed kilkoma laty.

Czyste powietrze, koledzy i sport

Czyste powietrze, sport, koledzy – w rozmowie z twórcą i właścicielem GEO-EKO te motywy przeplatają się najczęściej. O swoich – niemałych przecież – dokonaniach opowiada w specyficzny sposób: z uśmiechem, bez patosu. To i owo zrodziło się w rozmowach z kolegami. Tak, jak pomysł dorabiania na studiach, a potem, kiedy już rozwinął własną firmę – otoczenie opieką sportowej młodzieży.
– W Stali Sanok faktycznie nie było możliwości szkolenia młodych zawodników, klub upadał. Najpierw mieliśmy zamiar pomóc w tym szkoleniu, ale skończyło się na tym, że przejęliśmy schedę po upadłym klubie – mówi Tomasz Bil.
Powstała Fundacja Promocji Sportu Ekoball i Klub Ekoball. Dziś w klubie trenuje kilkuset zawodników, w różnych grupach wiekowych, są dla nich organizowane rozmaite wyjazdy szkoleniowe i imprezy integracyjne.
– Można śmiało powiedzieć, że Tomasz Bil, z grupą przyjaciół – między innymi
z Piotrem Kotem, Bogusławem Rajtarem – ocalili sanocką piłkę nożną i stworzyli trwałe podwaliny pod jej rozwój. Zajęcia z dziećmi prowadzą profesjonaliści, jest tam świetna atmosfera, nawiązują się przyjaźnie, każdy czuje się doceniony i potrzebny w swojej drużynie. To dla wychowania młodych jest niezwykle ważne. I nie chodzi tylko o osiągnięcie spektakularnego sportowego sukcesu, chociaż niektórym dzięki ciężkiej pracy się to udaje i grają w piłkę w znanych polskich klubach, ale o wychowanie poprzez sport, o zdrowy styl życia, możliwość rozwoju sportowych zainteresowań i talentów – mówi Andrzej Romaniak, który regularnie odprowadza swoich dwóch synów na treningi drużyn Ekoballu.

Stadion

Na prywatnej, 4,5-hektarowej działce w Bykowcach, Tomasz Bil wybudował kompleks sportowy z dwoma boiskami do piłki nożnej, kortami tenisowymi i boiskiem do piłki plażowej. – W 2008 roku kupiłem koparkę i po prostu zacząłem budować – mówi, gdy go o to zapytać. Dziś stadion tętni życiem, odbywają się treningi i zawody sportowe.
– Uważam, że to samorząd powinien wspierać rozwój dziecięcego i młodzieżowego sportu – mówi Tomasz Bil, poważniejąc. – To wsparcie nie jest wystarczające – dodaje.

Sosenki

O rozwoju GEO-EKO, obróbce powietrza, skutecznych rozwiązaniach zagadnień wentylacji, klimatyzacji, filtrowentylacji Tomasz Bil mógłby opowiadać długo. O zaufaniu renomowanych klientów, wśród których znajdują się między innymi zakłady przemysłu lotniczego, gumowego, chemicznego. – Czyste powietrze to podstawa – mówi, objaśniając działanie systemów oczyszczających powietrze z zewnątrz do wewnątrz i zdejmuje stojący na biurku w jego gabinecie wskaźnik czystości powietrza, który wyświetla minimalne stężenie szkodliwych pyłów w pomieszczeniu.
Kupił „Sosenki” – teren, na którym przez lata nic ciekawego się nie działo. Ma pomysł na jego zagospodarowanie, jednak nie chce na razie zdradzać szczegółów. – Przystąpiłem
do przetargu, było nas dwóch i ja ostatecznie wyłożyłem wyższą kwotę. Wszystko zgodnie
z przepisami, otwarte i transparentne. Do zakupu „Sosenek” podchodziłem z sentymentem, z myślą zrobienia czegoś dla Sanoka – mówi.
Jeśli zapytać przypadkowych sanoczan, czy wiedzą cokolwiek o sprzedaży „Sosenek”, to najczęstszą odpowiedzią jest, że „nie wszystkim radnym się to podoba”.

Pytam Tomasza Bila, co czuł, kiedy dowiedział się, że sprawę sprzedaży „Sosenek” badają CBA i prokuratura na wniosek radnego oraz posła, którym rzekomo „mieszkańcy zgłaszali nieprawidłowości”?
– Miałem ochotę sprzedać wszystko i wyjechać z Sanoka. Przedsiębiorcy oczekują wsparcia ze strony samorządów, posłow, radnych, a nie oszczerstwa, którymi podcina się skrzydła, zniechęca do dalszej pracy i rozwoju.

Firmy a dobrobyt w gminie

Krajowym liderem pod względem dochodów podatkowych na jednego mieszkańca do niedawna była gmina Kleszczów w woj. łódzkim. Radni Kleszczowa mogli decydować o przeznaczeniu pieniędzy m.in. na wysyłanie dzieci na wakacyjny wypoczynek nad Morze Śródziemne, darmową wodę w kranach czy dofinansowanie opieki stomatologicznej. Wszystko dzięki podatkom płaconym przez kopalnię i elektrownię Bełchatów.
Sanokowi daleko do dobrobytu Kleszczowa, ale warto podać ten przykład, żeby utrwalić w świadomości zależność między rozwojem firm a wpływami do budżetu. Jeżeli w granicach miasta nie ma dobrze prosperującej elektrowni czy kopalni, trzeba z troską patrzeć na rozwój nawet niewielkich przedsiębiorstw, które, po pierwsze, dają zatrudnienie mieszkańcom, a po drugie – przynoszą realne wpływy do wspólnej kasy.

msw

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułCoś dla fanów przygód. “Zanocuj w lesie” w Rybniku
Następny artykułFirmy rodzinne stały się twardsze pod wpływem pandemii i wojny