A A+ A++

Kilka dni temu media doniosły, że w zeszłym roku apostazji dokonało 359.338 katolików w Niemczech. Od wielu lat ich liczba rośnie, ale w 2021 roku osiągnęła rekordowy poziom. Dla porównania: w 2020 roku takich przypadków było „tylko” 221.390.

Powyższa informacja, po wielokroć powielana w przestrzeni publicznej, jest jednak nieprawdziwa. Wspomniana liczba odnosi się bowiem nie tyle do osób, które dokonały aktu apostazji, ile do osób, które przestały płacić podatek kościelny – a to zasadnicza różnica.

Apostazja to świadome, dobrowolne i publiczne zerwanie łączności z Kościołem, coś w rodzaju ekskomuniki na własne życzenie. Tymczasem w Niemczech często spotkać można ludzi, którzy przestali płacić podatek kościelny, lecz nadal uczęszczają na Msze i korzystają z sakramentów. Zdarza się, że niektórzy z nich, mieszkający blisko granicy, chodzą do kościołów w sąsiednich krajach, np. w Szwajcarii czy Austrii.

Przeciw „duchowi czasu”

„Frankfurter Allgemeine Zeitung”, powołując się na marcowe badania Instytutu Nauk Społecznych Kościoła Ewangelickiego w Niemczech, napisał, że aż 30 proc. katolików przestało płacić w ubiegłym roku podatek kościelny, ponieważ nie podoba im się kurs, w jakim zmierza dzisiejszy Kościół w Niemczech, który „zbytnio ulega duchowi czasu”. Sprzeciw owych „apostatów” budzi zwłaszcza „droga synodalna”, której większość uczestników opowiada się za daleko idącymi zmianami w nauczaniu Kościoła na temat wiary i moralności.

Istnienie takiego zjawiska potwierdzają liczne wpisy internautów na niemieckich forach społecznościowych. Ich autorzy przyznają, że nie chcą finansować ze swoich pieniędzy promowania antykatolickich herezji i seksualnych dewiacji. Twierdzą, że to właśnie wierność doktrynie Kościoła katolickiego sprawia, iż nie chcą łożyć na instytucję, która zdradza Kościół. Ich zdaniem to większość hierarchii katolickiej w Niemczech dokonała „cichej apostazji”, odstępując od nauk Chrystusa, dlatego oni nie chcą pomnażać majątku tej chorej struktury.

Czy takich ludzi można nazwać apostatami? Wśród niemieckich hierarchów od dłuższego czasu trwa spór o to, czy rezygnacja z płacenia podatku jest równoznaczna z aktem apostazji. Przeciw takiemu stawianiu sprawy protestowali m.in. kardynał Joseph Ratzinger i arcybiskup Georg Gänswein. Gdyby tak rzeczywiście miało być, to Kościół niemiecki musiałby być instytucją zbudowaną na grzechu symonii, czyli świętokupstwa, gdzie warunkiem dopuszczania do wspólnoty wiernych i do sakramentów, a więc do łask zbawczych, jest uiszczenie odpowiedniej opłaty.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułW końcu dobre “polskie” wieści z Wimbledonu
Następny artykułUpały, burze, podtopienia? Taka jest prognoza pogody na pierwszy weekend lipca