Chce pan powiedzieć, że tak jak za Newtona sporo wiedziano o elektryczności, ale nie potrafiono wytwarzać prądu, tak my mamy dziś małą świadomość o możliwościach nowych źródeł energii?
Tak. A za chwilę o paliwach kopalnych będziemy myśleć jak o kamieniu łupanym, jak Iga Świątek o walkmanie. Historycznie.
Tymczasem niekontrolowany wzrost cen surowców sprawia, że UE łagodzi swoją nieprzejednaną postawę wobec Rosji. Dobrym przykładem było przymknięcie oka na rozliczenia rublowe z Gazpromem.
Jastrzębia polityka UE była wymuszona sytuacją krajów uzależnionych surowcowo i położonych blisko Rosji przy olbrzymiej początkowo niechęci nie tylko samych Niemców, ale również np. Włochów, o czym rzadziej się w Polsce słyszy. I w kwestii natychmiastowego odejścia od paliw kopalnych taka pozostała. Robimy to za wszelką cenę, bo krew Ukraińców ceny nie ma, ale może to trwać do końca roku, maksymalnie dwa, trzy, ale nie 30 lat.
A nie jest tak, że w kwestii gazu, od którego UE jest tak uzależniona, znaleziono jakieś modus operandi, trochę taki zgniły kompromis?
Mimo że „consensus” to ulubione słowo wytrych w Brukseli, to kompletnie się nie zgadzam, że uzgodniono zgniły kompromis. Przede wszystkim, w mojej opinii, bezwzględnie największym przegranym są Rosja, Putin i Gazprom, rosyjskie firmy sektora upstream – firmy wydobywcze. Nawet jak dzisiaj dostają miliardy w rublach, to bezpowrotnie skończyła się sytuacja, kiedy Rosja mówiła, że będzie stabilnie i wiarygodnie dostarczać 200 mld m3 gazu ziemnego do Europy. Długo, nawet po wojnie, nawet sukcesorom Rosji, nikt nie uwierzy w tego typu zapewnienia. Po drugie, mamy jasną deklarację odejścia od paliw kopalnych.
Teraz to dla Europy bardziej kwestia braku innego wyjścia niż ekologii.
Tak. Przeciągniemy sytuację przez najbliższą zimę, być może dwa lata, ale nie dłużej. W tym czasie jesteśmy w stanie zbudować terminale, magazyny i znaleźć inne kierunki dostaw. Trzeci argument jest taki, że rewolucja łupkowa ze Stanów Zjednoczonych rozwija się w innych obszarach geograficznych i dziś Europa rozmawia np. o dostawach LNG z Australii. Paliw kopalnych nie brakuje. Kłopot jest z ich logistyką.
Czyli mogliśmy mieć wielkie ambicje, ale na końcu nasze możliwości odcinania się od Rosji zostały zweryfikowane. Nie da się tego zrobić w jedną zimę?
Jakby Polska chciała, to pewnie bylibyśmy w stanie tym zarządzić jeszcze szybciej i zdecydowanie lepiej niż reszta krajów Europy, bo jednak to odcięcie od Rosji było u nas przewidywane. Oczywiście rafinerie, które są przystosowane do rosyjskiej ropy, pewnie będą miały mniejsze marże i mniejsze zyski, ale poradziłyby sobie. Lepiej mogliśmy się przygotować na import węgla, bo surowiec, który jechał wagonami ze wschodu, teraz musi do nas trafić okrężną drogą, przez porty.
A czy obecna polityka UE jest zbieżna z oczekiwaniami USA, znacznie bardziej nieprzejednanymi wobec Moskwy?
Tak. Dlatego że dokonane zostało znaczne ograniczenie zakupów surowców rosyjskich i jest perspektywa odcięcia się od tego kierunku dostaw w ogóle. No i jest też wymiar bardzo merkantylny, policzalny dla Amerykanów: w pierwszym kwartale 2022 r. wartość eksportu LNG ze Stanów Zjednoczonych oszacowaliśmy na 17 mld dolarów. To wszystko jest zbieżne ze strategią prezydenta Bidena. Z drugiej strony, aż strach sobie wyobrazić, co by było, gdyby to jednak Trump wygrał wybory i był dziś prezydentem. Rosyjskie czołgi mielibyśmy pewnie już pod…
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS