Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Pod koniec maja premier Viktor Orban ogłosił, że Węgry nałożą podatek od “nadzwyczajnych zysków” na spółki z kilku branż, które, zdaniem rządu, odnoszą korzyści w okresie pogorszenia sytuacji gospodarczej. Informacja wywołała lawinę komentarzy wśród polityków, mediów i opinii publicznej.
Węgry nakładają nowy podatek m.in. na Ryanaira
Wśród obłożonych daniną znalazły się w wielu przypadkach zagraniczne, duże koncerny w tym linie lotnicze. Ryanair od 1 lipca 2022 r. będzie musiał dopłacić równowartość 10 EUR od każdego pasażera w formie nowego podatku. Irlandzki przewoźnik uznał to za absurdalny pomysł i wskazał, że rząd Węgier uderza w linie lotnicze, które, zanim zdołały wyjść z zapaści po pandemii, znalazły się w trudnej sytuacji w związku z wojną w Ukrainie i wysoką ceną paliw.
Podatek wzbudził jednak protesty wielu objętych nim spółek. Wskazywały one przy tym, że o ile, np. spółki paliwowe rzeczywiście zwiększyły dzięki wojnie zyski, o tyle inne firmy podniosły ceny, bo wzrosły koszty ich działania. Dodatkowe zyski są więc złudne i nieprawdziwe.
Zobowiązujemy banki, towarzystwa ubezpieczeniowe, duże sieci handlowe, spółki energetyczne i telekomunikacyjne, a także linie lotnicze do tego, aby sporą część swoich dodatkowych zysków wpłaciły do węgierskiego budżetu, a konkretnie do dwóch funduszy, które mają na celu dofinansowanie gospodarstw domowych oraz wzmocnienie naszej armii
– ogłosił trzy tygodnie temu premier Węgier – Viktor Orban.
Nowe ceny w Ryanair wywołały oburzenie. “Szkoda, że Ryanair nie reaguje tak szybko na skargi pasażerów”
Irlandzka linia lotnicza w ekspresowym tempie zareagowała na nałożony przez Węgry podatek i…podniosła ceny biletów. Ryanair poinformował pasażerów, że przerzuci na nich koszty nowej daniny, co wywołało nie tylko zamieszanie, ale i oburzenie wśród polityków jak i podróżujących. Na odpowiedź rządu nie trzeba było długo czekać – minister rozwoju gospodarczego Marton Nagy poinformował, że złożył skargę na Ryanaira do urzędu antymonopolowego. I od tej pory trwa konflikt, który pomimo upływu czasu tylko przybiera na sile.
Michael O’Leary, dyrektor generalny, Ryanair w ostatnim czasie jest bardzo aktywny i często komentuje sytuację. Kilka dni temu publicznie ogłosił, że wyśle ministrowi Nagy’emu książkę “Ekonomia dla opornych”, ponieważ nie ma on najwyraźniej pojęcia na ten temat. W odpowiedzi usłyszał:
Szkoda, że Ryanair nie reaguje tak szybko na liczne skargi ze strony pasażerów
– powiedział minister Nagy.
Sytuacja nie umknęła także węgierskim mediom, kontrolowanym przez rząd. W dzienniku “Maglar Nemzet” pojawił się tekst, w którym informowano, że 60 procent pasażerów Ryanaira latających z Węgier postanowiło zwrócić bilety, gdy linia próbowała na nich przerzucić koszty podatku. Informacja okazała się nieprawdziwa, a Ryanair udzielił kilku wywiadów, gdzie nazwał ministra “idiotą” i dodał, że odsetek pasażerów, którzy zwrócili bilety, nie wynosi więcej niż trzy procent.
Ryanair był także jednym z głównych tematów copiątkowej konferencji prasowej węgierskiego rządu i wywołał olbrzymie poróżnienie i ostrą wymianę zdań. Gergely Gulyas, minister w kancelarii premiera Orbana stwierdził, że Ryanair komunikuje się językiem rodem z knajpy, a rząd nie zamierza zniżać się do tego poziomu. Dodał też, że jeśli jakiś pasażer planujący wylot z Węgier ma możliwość polecenia inną linią niż irlandzka, to powinien skorzystać z tej możliwości.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS