System wsparcia rodzin z dzieckiem z niepełnosprawnością jest “z gruntu zepsuty” i niedofinansowany – ocenia socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego dr Agnieszka Dudzińska. Jak dodaje, brakuje dostępu do usług opiekuńczych w miejscu zamieszkania, a także odpowiednich standardów opieki w DPS-ach.
W poniedziałek portal Wirtualna Polska opublikował artykuł, w którym napisał o przypadkach znęcania się nad mieszkańcami Domu Pomocy Społecznej w Jordanowie. Zakonnice i pracownicy DPS-u miały wiązać niepełnosprawnych podopiecznych do łóżek, zamykać w klatce, bić i zwracać się do nich wulgarnie. Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Rejonowa w Suchej Beskidzkiej.
Socjolog z UW i ekspertka Centrum Badań nad Niepełnosprawnością dr Agnieszka Dudzińska w rozmowie z PAP podkreśliła, że osoby z niepełnosprawnością intelektualną są szczególnie narażone na nadużycia, ponieważ mają obniżone zdolności poznawcze. W dodatku – jak dodała – często same uznają swoją winę na zasadzie: “siostra mnie biła, bo byłam niegrzeczna”.
Zdaniem ekspertki system wsparcia rodzin z dziećmi z niepełnosprawnościami jest “z gruntu zepsuty” i niedofinansowany.
Dudzińska zwróciła uwagę, że osoby z niepełnosprawnością trafiają do domów pomocy społecznej z dwóch powodów: w przypadku braku rodziny lub gdy ich opiekun z różnych powodów nie może się nimi zajmować.
Pobierz poradnik bezpłatnie lub kup za 10 zł.
Masz pytanie? Napisz na [email protected]
“Ośrodek pomocy społecznej przeprowadza wywiad i musi stwierdzić, że rodzina nie daje sobie rady. To są często rodziny pełne, które mają inne dzieci i ta osoba z niepełnosprawnością na tyle wymaga uwagi, bo ma np. zaburzony rytm dobowy lub potrzebuje intensywnej rehabilitacji, że te rodziny po prostu nie wyrabiają. I to się dzieje kosztem innych dzieci. To są straszne decyzje dla tych rodziców. W dodatku oddanie dziecka jest silnie stygmatyzowane społecznie. Matki są w ciężkim poczuciu winy, czasami w depresji, ale to jest wybór mniejszego zła” – powiedziała Dudzińska.
Dlatego – dodała – tak ważne jest wsparcie opiekuńcze w miejscu zamieszkania. “Dziecko potrzebuje rehabilitacji, leczenia, ale przede wszystkim wymaga opieki. Znam przypadki, gdzie matka opiekuje się małymi dziećmi, a ma starsze niepełnosprawne i nie jest w stanie opiekować się nimi jednocześnie. To jest często nie do pogodzenia” – zaznaczyła ekspertka.
Wskazała, że taka sytuacja “obnaża słabość systemu wsparcia rodziny z dzieckiem z niepełnosprawnością”.
“Oczekiwałabym np. od środowisk pro-life większego wsparcia w walce o to, żeby państwo zapewniło cokolwiek dzieciom niepełnosprawnym. Czasem się mówi o świadczeniu pielęgnacyjnym, ale to nie jest dla dziecka, to jest dla rodzica” – zaznaczyła Dudzińska. Dodała, że nie ma w Polsce ani jednego świadczenia dedykowanego niepełnosprawnemu dziecku.
Jak zauważyła, nie wszystkie gminy wprowadzają też możliwość świadczenia usług opiekuńczych dla osób niesamodzielnych, chociaż jest to zadanie obowiązkowe samorządów. “W Polsce jest gigantyczny deficyt usług opiekuńczych. Zamiast nich można zaoferować wsparcie w postaci świadczenia, by te rodziny mogły same sobie za nie zapłacić” – wskazała Dudzińska.
Przypomniała, że od 2004 r. za pobyt w domu pomocy społecznej nie płaci państwo, tylko dopłacają samorządy. “Gminy toną w tych kosztach. Mogą zatrudnić więcej personelu, ale muszą wtedy za to zapłacić. Dlatego państwo powinno w większym stopniu wspomagać władze lokalne w świadczeniu tych usług” – podkreśliła.
Ekspertka zwróciła uwagę, że rodzic dziecka niepełnosprawnego ma także utrudniony dostęp do rynku pracy, bo w przypadku pobierania świadczenia pielęgnacyjnego podjęcie zatrudnienia jest niemożliwe.
“Kiedy rodzi się dziecko z niepełnosprawnością rodzic, najczęściej matka, bardzo późno wraca do pracy. Bardziej jest skłonna przejść na świadczenie pielęgnacyjne i wtedy ma zakaz dorobienia do tego świadczenia. Jak zarobi +złotówkę+ to traci całość. I ci rodzice masowo podejmują pracę +na czarno+. Ten system jest +z gruntu zepsuty+ i wypycha dzieci z rodzin z najtrudniejszą sytuacją do opieki instytucjonalnej” – oceniła Dudzińska.
Zaznaczyła, że inne problemy dotykają dorosłych osób z niepełnosprawnością, które trafiają do instytucji całodobowych np. w sytuacji śmierci rodziców. Zdaniem ekspertki takie osoby w bardzo wielu przypadkach nie muszą trafiać do DPS-ów.
“Byłam kiedyś w jednej z placówek pod Warszawą, gdzie mieszkał 40-latek z Zespołem Downa. Facet był w pełni sił, ale i tak potrafił zwrócić opiekunce uwagę, że jest brudno pod łóżkiem, bo DPS przyzwyczaił go do całościowej obsługi. Ci ludzie często są dość samodzielni i mogliby przebywać w mieszkaniach wspieranych, w grupie ze wsparciem opiekuńczym. Ale takich usług jest bardzo mało” – zauważyła Dudzińska.
Zwróciła jednocześnie uwagę, że kilka lat temu rząd ustawowo uporządkował status mieszkań chronionych, jednak są one rzadkością. “Większość osób trafia do DPS-ów. Ustawa mówi wprost, że osobie, która nie ma zapewnionej opieki rodzinnej a wymaga wsparcia całodobowego przysługuje pobyt w domu pomocy społecznej. Ten przepis powinien być jednak uzupełniony o mieszkania chronione, tak by były uwzględnione te dwie alternatywy” – uważa Dudzińska.
Zdaniem ekspertki brakuje także standardów opieki w domach pomocy społecznej. “Nie ma np. pokoi wyciszeń. To miejsce z miękkimi ścianami bez żadnych dodatkowych bodźców. Pobudzona osoba może się tam sama uspokoić, wyciszyć i nie zrobi sobie krzywdy” – powiedziała Dudzińska.
Wskazała, że w ośrodkach brakuje specjalistycznej kadry, a powodem tego są m.in. niskie zarobki opiekunów. “Ważne jest stworzenie opiekunom lepszych warunków pracy. W dużych domach opieki, z trudnymi podopiecznymi i małą liczbą personelu nikt nie chce pracować” – dodała.
Zdaniem Dudzińskiej zlecenie kontroli DPS-ów przez minister rodziny i polityki społecznej Marleny Maląg, po ujawnieniu nieprawidłowości w DPS-sie w Jordanowie, jest działaniem pozornym, które niewiele przyniesie.
“Natomiast standardy kontroli jednostek warto byłoby zmienić, by w przypadku podejrzenia przemocy od razu izolować sprawców od ofiar niezależnie od potwierdzenia zarzutów, zwłaszcza gdy chodzi o osoby z niepełnosprawnością intelektualną lub dzieci. Na razie nie ma woli politycznej do wprowadzenia zmian. Musi dochodzić do takich tragedii, żeby ktoś zauważył problem” – dodała Dudzińska.(PAP)
Autorka: Karolina Kropiwiec
kkr/ mhr/
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS