A A+ A++

Zaproszony na Co Jest Grane Festiwal Women’s Voices Kolektyw, którego jesteś w

tym roku członkinią, łączy artystki z różnych światów – zespół stworzysz razem z

Moniką Brodką, Moniką Borzym, Marią Peszek i Pauliną Przybysz. Szybko doszłyście do porozumienia?

– Nie dajmy się zwieść pozorom, łączy nas więcej, niż sądzisz. Każda z nas ma potrzebę śmiałego wyrażania myśli, przetwarzania życiowych doświadczeń.

Każda z tych kobiet jest osobna, wyrazista, a mnie z natury do takich osób ciągnie. Artysta to przede wszystkim niespokojny duch, który bez obaw o oceny i konsekwencje potrafi wyrażać swoje emocje i poglądy, stanowić o sobie i swoim rzemiośle. I to są właśnie one.

Muzyka której z artystek Women’s Voices jest ci najbliższa?

– Jestem pozlepiana z różnych muzycznych gatunków i treści. Od czasów wczesnoszkolnych, aż po studia, przechodziłam rozliczne fazy, często dość radykalne w swoich sympatiach. Każda z tych artystek porusza się po innym polu, używa innych środków, a ja wszędzie tam odnajduję część siebie. Dociera do mnie przekaz każdej z nich. A już połączenie z nimi na scenie w jeden organizm to będzie huragan!

Powstaniu Women’s Voices Kolektywu przyświeca idea siostrzeństwa. Twój zespół to

też przykład girl power w muzyce. Razem z tobą grają znakomite instrumentalistki:

Wiktoria Jakubowska na perkusji, Zuza Kłosińska na gitarze i Aga Bigaj na klawiszach. Za co cenisz sobie współpracę z kobietami?

– Dają mi poczucie stabilności w zespole, który od kilku lat wspólnie tworzymy, a jednocześnie nieprzerwanie napędzają i inspirują. Mamy bardzo dobry przepływ – doceniam to. Jedno z niewielu życzeń, jakie mam, to żebyśmy trwały razem jak najdłużej. Nie czujemy zmęczenia sobą ani muzyką, którą gramy, nigdy nie jesteśmy w pracy, a każdy koncert to wspólne przeżywanie. Rytualna ekscytacja z tego, co razem wyczarowałyśmy. Czasem sama sobie zazdroszczę, obserwując międzyludzkie relacje w innych zespołach i wyczuwalne zmęczenie sobą. Ja tego nie znam. Ale pamiętajmy, że jest też Karol, który demonstruje wielkie niezadowolenie, kiedy któraś z dziewczyn akurat nie może zagrać z nami koncertu.

Album „Moja wina” obchodził niedawno drugie urodziny. Wydałaś go w bardzo

trudnym, pandemicznym czasie, kiedy zamiast brać udział w koncertach, siedzieliśmy zamknięci w domach. Zdążyłaś się nim nacieszyć? To chyba jego pierwsze prawdziwe koncertowe lato.

– Mimo że od premiery minęły już ponad dwa lata, z „Moją winą” gramy już trzeci sezon. Nie byliśmy zamknięci permanentnie – zwłaszcza letnie sezony dawały przestrzeń dla koncertów i nowych festiwalowych formuł. Przykładem może być choćby Open’er Park, na którym graliśmy w zeszłym roku, a który częściowo rekompensował to, co zabrała muzykom i słuchaczom pandemia.

Płyta po wydaniu żyje swoim życiem, a ja czuję, że ta w szczególności, może utknęła w jakiejś samsarze. Zmienia się, przepoczwarza, ale najważniejsze, że wciąż żyje. To granie koncertów jest jej motorem.

„Wiersz ostatni” i „Moją winę” dzielą dwa lata. A ile będzie dzielić „Moją winę” od

trzeciej płyty? Czego, na obecnym etapie działalności artystycznej, pragnie barokowa

dusza Kasi Lins? Pracujesz już nad nowym materiałem?

– Odbarokowić się. Potrzebuję na moment zejść z tonu, może niekoniecznie od razu do krainy łagodności, bo to mi raczej nie grozi, ale dobrze mi teraz w sennych melodiach. Porzucam epickość na rzecz delikatności. Przynajmniej na moment. Nie robię sobie czasowej presji – dopóki nie poczuję, że te kompozycje są wartościowe, prawdziwe, oddają to, o czym chciałabym opowiedzieć, nie wypuszczę ich. Nie potrafię też przewidzieć, ile ten proces może potrwać. Jestem w nim teraz i to jest dobre.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułBiden quietly begs U.S. companies to buy Russian fertilizer to solve problem he helped create
Następny artykułKłopoty Rosjan w Donbasie! Nieobsadzone, doraźne oddziały