Jakóbik: amerykańskie sankcje mogą opóźnić budowę Nord Stream 2
21.12.2019r. 14:36
“Same amerykańskie sankcje prawdopodobnie nie powstrzymają projektu Nord Stream 2. Może go jeszcze opóźnią o kilka, lub kilkanaście tygodni, ale to nie jest przesądzone” – powiedział Jakóbik.
Dodał, że podpis prezydenta USA oznacza, że teraz administracja ma sprecyzować, jakie firmy i na jakich warunkach będą podlegać sankcjom.
“Sankcje mają dotyczyć konkretnych firm, które będą układać rury na określonych odcinkach i określonych głębokościach. Prawdopodobnie będzie chodziło o szwajcarsko-duńską firmę Allseas, która na wszelki wypadek w piątek zatrzymała prace – nie wycofała się, tylko zatrzymała” – dodał.
Biorąca udział w budowie Nord Stream 2 szwajcarsko-duńska firma Allseas zawiadomiła w nocy z piątku na sobotę, że wstrzymała prace przy budowie rurociągu. Oświadczenie stwierdza, że firma oczekuje od odpowiednich instytucji amerykańskich niezbędnych wyjaśnień prawnych, technicznych i dotyczących środowiska naturalnego.
Redaktor naczelny Biznes Alert zaznaczył, że nie jest przesądzone, że Allseas wróci do prac. “Ale nawet jeżeli nie wróci, to rosyjski koncern Gazprom przekonuje, że ostatnie kilkadziesiąt kilometrów rury może położyć sam. Jeżeli tak nie będzie, można się liczyć z dodatkowym opóźnieniem Nord Stream 2, który oficjalnie ma rozpocząć dostawy gazu w połowie 2020 r. Warto łączyć ten fakt z ustępstwami Rosji w rozmowach z Ukrainą na temat kontraktu przesyłowego” – podkreślił Jakóbik.
Według niego doprecyzowanie sankcji przez Amerykanów może spowodować, że spółka Allseas “wróci do prac, stwierdzając, że zakres sankcji jednak jej nie obejmuje”.
“Jeżeli państwa unijne umówiły się na dywersyfikację dostaw gazu i zmniejszenie zależności od Rosji, to Niemcy szkodzą tej wspólnej polityce poprzez realizację projektu Nord Stream 2, który działa wbrew dywersyfikacji i na korzyść pozycji rosyjskiej w Europie” – ocenił.
Jakóbik przypomniał też deklaracje USA, że Nord Stream 2 to “w pierwszej kolejności problem europejski i to Europejczycy powinni go rozwiązać”. “Odpowiedzią na to wezwanie miała być dyrektywa gazowa, która miała podporządkować ten sporny projekt prawu europejskiemu – jeżeli go nie zatrzymać, to przynajmniej uregulować jego pracę” – dodał.
W kwietniu br. kraje członkowskie UE zatwierdziły nowelizację unijnej dyrektywy gazowej, która zakłada, że podmorskie części gazociągów na terytorium UE będą podlegały restrykcjom trzeciego pakietu energetycznego. Przepisy te mówią, że sprzedawcą gazu i operatorem gazociągu nie może być ten sam podmiot oraz że dostęp do takiego gazociągu muszą mieć inne przedsiębiorstwa. Oznacza to, że rosyjski Gazprom powinien pozwolić, aby z Nord Stream 2 korzystały również inne firmy zainteresowane przesyłem.
W przypadku odcinka Nord Stream 2, który będzie przebiegał również poza wodami terytorialnymi Niemiec, warunki prawne jego funkcjonowania będą musiały zostać wynegocjowane przez Berlin i Moskwę. Wynik tych negocjacji ma się opierać na unijnym prawie, nad czym czuwać ma Komisja Europejska.
Nord Stream 2 to projekt liczącej 1200 km dwunitkowej magistrali gazowej prowadzącej przez Bałtyk z Ust-Ługi w Rosji do Greifswaldu w Niemczech, o mocy przesyłowej 55 mld metrów sześciennych surowca rocznie.
Gazociąg miał być gotowy do końca 2019 r., jednocześnie Rosja zamierzała znacznie ograniczyć przesyłanie gazu tranzytem rurociągami biegnącymi przez terytorium Ukrainy. Przeciwne budowie Nord Stream 2 są m.in.: Polska, kraje bałtyckie, Ukraina i USA.
Zobacz także:
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS