A A+ A++

Jeśli planujesz wakacyjny wyjazd nad morze, warto pomyśleć o swojej kondycji, by dobrze wyglądać w stroju kąpielowym. Mamy dla Ciebie propozycję kilku zmian, które pomogą zrzucić kilka zbędnych kilogramów i to bez diety.

 

Kilka lat temu wyglądem przypominałam zabawną kulę – po pierwszej ciąży moje wymiary wzdłuż i wszerz były do siebie bardzo zbliżone. Miałam zaledwie 26 lat, ale kondycji mogłam pozazdrościć niejednemu seniorowi. Ważyłam 98 kilogramów przy wzroście nieco ponad 160 cm.

Nie było szansy, żeby kupić ubrania w normalnym sklepie, bo mój rozmiar był o kilka „iksów” za duży, aby załapać się na standardową ofertę. Musiałam ubierać się w rzeczy, które spokojnie mogłyby posłużyć również za firanki, fartuszki czy worki na ziemniaki.

Nigdy nie należałam do osób szczupłych i już w czasach szkolnych musiałam mierzyć się z przykrymi uwagami bezwzględnych kolegów i koleżanek. Choć czułam się spełniona, odbicie w lustrze stale mi przypominało, że mam coś jeszcze do zrobienia, żeby poczuć się naprawdę dobrze.

Pewnego dnia – dla żartu – zawarłam zakład.

W ciągu miesiąca zdołam zrzucić 5 kilogramów. A co? – mówi nasza Czytelniczka o pseudonimie Nel.

I w taki oto sposób zaczęła się moja droga do całkowitej zmiany. Już po kilku miesiącach byłam o 33 kilogramy lżejsza, choć nie zastosowałam żadnej restrykcyjnej diety. Zmieniłam tylko kilka codziennych nawyków, które pomogły mi zmniejszyć kaloryczność tego, co jadłam, i robić to rozsądniej.

Odkąd zrzuciłam z siebie balast, minęło już kilka lat, ale nie doczekałam się efektu jo-jo, dlatego uznałam, że skoro moje sposoby okazały się skuteczne, warto się nimi podzielić. Stosując sumiennie te zasady, w ciągu dwóch miesięcy można schudnąć ok. 5-8 kilogramów. I to bez większych wyrzeczeń. 

Jeśli masz ochotę spróbować to zastosuj jak najwięcej zasad z mojego przepisu. To nic nie kosztuje a efekt będzie dla Ciebie satysfakcją. Zobaczysz.

Zaczęłam od zmiany kilku podstawowych nawyków.

  • Podstawą moich zmian było wprowadzenie regularnych posiłków. Zaczynałam od śniadania o godzinie 8, o 11 jadłam drugie śniadanie, o 14 obiad, o 17:00 podwieczorek i kończyłam dzień kolacją o godzinie 20. Dzięki temu nigdy nie byłam głodna. Nie chciałam też zasypiać z burczeniem w brzuchu. Dlatego między ostatnim posiłkiem a snem nie pozwalałam sobie na przerwę dłuższą niż trzy godziny,

     
  • Piłam dużo wody, minimum dwa litry dziennie. To nie tylko sprawiało, że łatwiej było mi utrzymać uczucie sytości, ale również wspomagało procesy trawienne, dzięki czemu waga spadała szybciej

     
  • Uwielbiam mięso i nie wyobrażałam sobie, żeby coś mogło je zastąpić. Dlatego zmieniłam podejście do jego obróbki. Zamiast smażonego na tłuszczu, postawiłam na gotowane w wodzie lub grillowane. Częściej wybierałam też drób, zwłaszcza filet z kurczaka. Mogłam zrobić z niego kotlety, pulpety, gołąbki, spaghetti i wszystko inne. Zrezygnowałam jednak z sosów na bazie mąki, które sztucznie podbijały kaloryczność dań,

     
  • Zmieniły się również proporcje na moim talerzu. Podczas gdy wcześniej zapychałam się chlebem, a warzywa były tylko dodatkiem, w czasie diety to właśnie chleb był symboliczną częścią posiłku (nie chciałam go sobie odmawiać, aby wytrwać). Do kolacji i śniadań szykowałam jednak sałatki lub miskę pomidorów, żeby zjeść dużo i się najeść, nie martwiąc się o niepotrzebne kalorie. Podobnie było z obiadami – maleńkiemu kawałkowi mięsa i łyżce ziemniaków lub kaszy, towarzyszyła niebagatelna porcja surówki

     
  • Nauczyłam się szukać zamienników. Zamiast majonezu do jajek – szykowałam dip z gęstego jogurtu naturalnego … czytaj dalej
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułRosyjscy naukowcy byli i prowadzą badania nad tzw. UFO
Następny artykułDziecięce występy na Dniach Twardogóry