Nasi prawnicy twierdzą, że ukrywanie informacji o stronach procesów chroni naszą godność. W rzeczywistości tworzą zagrożenie dla naszej wolności. Kto, kogo i za co sądzi jest sprawą publiczną, bo sędziowie sprawują władzę.
W niedawnej rozmowie w socmediach o jawności w sądach nasi prawnicy dawali takie argumenty przeciw publicznemu dostępowi do wyroków i innych dokumentów sądowych:
- „w czym podawanie danych osobowych prywatnych, całkowicie przypadkowych osób zwiększa jawność i demokratyczną kontrolę nad sądem?”
- „Czym innym jest jawność działania instytucji publicznej i prywatność sędziego (która w przypadku danych z wokandy jest żadna), czym innym danych osobowych stron na wokandzie. Do rozliczalnosci sądu dane osobowe stron są zbędne.”
- „Kompletne pomieszanie pojęć, jawność i publiczność rozpraw to gwarancje procesowe stron – procesu praworządnego i niezawisłego. Upowszechnianie danych ma inny cel – populizm w stylu Ziobro i sensację a la brukowiec. Coś w stylu – nikt już nigdy przez tego pana zabity nie będzie.”
Odpowiedź na wątpliwości polskich prawników znamy od dawna. Dał ją m.in. sędzia Holmes już w 1884 roku:
„Sądzenie odbywać się winno pod publicznym oglądem, nie dlatego, że spory jednego obywatela z innym są sprawą publiczną, ale dlatego, by ci którzy wymierzają sprawiedliwość działali pod poczuciem publicznej odpowiedzialności, by każdy obywatel mógł się zapoznać własnymi zmysłami ze sposobem wypełniania tego publicznego obowiązku.”
Polscy prawnicy z przyzwyczajenia i interesu korporacyjnego chcą by wierzyć im na słowo, że w sądach sprawiedliwości dzieje się zadość. Z przyzwyczajenia, bo wywodzą się z kultury prawnej, w której ukrycie działania sprawiedliwości było esencją sprawiedliwości. Dwa wieki temu jawność rozpraw sądowych była normą jedynie u Angloamerykanów. Na kontynencie europejskim normą było niejawne wymierzanie sprawiedliwości. Od kilku dekad w Europie powoli rośnie jawność w sądach. Ale w polskich sądach jawność pojawia się powoli i z oporem.
W sądach amerykańskich wszelkie dokumenty wytworzone w ramach sądzenia jawnych spraw są publicznie dostępne. Każdy może wejść do sądu przeglądać wyrok i dokumenty każdej jawnej sprawy. Jawność dokumentów z sądów pozwala tam tworzyć bazy danych, w których dokumenty spraw i wyroki można przeszukiwać w wersji ful-text search oraz czytać z komfortu własnego domu. W Polsce dostęp do dokumentów sprawy dla obywatela z ulicy jest prawie niemożliwy. A wyroki jeśli w ogóle są publikowane to publikowane są u nas bez oznaczenia stron sprawy. Pod pojęciem wyrok rozumie się w Polsce dokument z gołym stwierdzeniem: winny/nie winny. Pisemne uzasadnienie wyroku traktuje się jako nieoczywisty opcjonalny dodatek.
Potrzebujemy więcej jawności w polskich sądach! Zasób informacji tworzony przez publicznie dostępne dokumenty sądowe umożliwia badania naukowe pracy sędziów i ich decyzji osobom z poza elity sądowo prawniczej. Każdy wyrok, każda decyzja procesowa odkładająca się dzień po dniu w publicznie dostępnych sądowych aktach buduje korpus informacji o sędziach, orzekaniu i organizacji sądów. Mając dostęp do sądowych dokumentów jak w USA można z łatwością prowadzić szeroko zakrojone badania sądów. U nas jest to niemożliwe.
Upublicznienie wszystkich decyzji wszystkich sędziów wraz z oznaczeniem stron we wszystkich sprawach pozwoli każdemu czytać dowolne decyzje oraz tworzyć zestawienia według kategorii przewinień, sądów czy poszczególnych sędziów. Zestawienia, które zobrazują m.in.:
- jak dany sędzia skazuje na tle innych sędziów,
- jak w ramach ustawowych widełek skazuje się za dany rodzaj przestępstwa,
- czy dany sędzia inaczej za podobne przestępstwa skazuje osoby znane i wpływowe, a inaczej nieznanych szerzej obywateli,
- płeć sędziów pracujących w różnych wydziałach i na różnych szczeblach sądownictwa,
- czy sędziowie w sprawach o zniesławienie inaczej traktują strony związane z aktualną władzą niż pozostałych obywateli.
Takie zestawienia informacji z wyroków obywatele będą mogli łączyć z innymi informacjami np. oświadczeniami majątkowymi czy przynależnością do organizacji społecznych. Pozwoli to łatwo weryfikować, czy sędzia wydając wyroki np. w sprawach przeciw klientom banków zarabiał na specjalistycznych szkoleniach dla banków. Albo sprawdzić czy sędzia sądzący sprawę np. polowań należy do organizacji antymyśliwskiej.
Większa dostępność informacji z wyroków zwiększy też fizyczne bezpieczeństwo obywateli oraz bezpieczeństwo obrotu gospodarczego. W sądach władza publicznie ocenia uczynki i charaktery obywateli. Daje m.in. odpowiedzi na takie pytania jak:
- Czy pracodawca, u którego chcę się zatrudnić był pozywany przez pracowników i byłych pracowników za niezapłacone wynagrodzenie? Czy wygrywał czy przegrywał te sprawy?
- Czy pracodawca, u którego chce się zatrudnić kobieta, był pozywany za molestowanie seksualne?
- Gdy biorę kredyt hipoteczny mogę sprawdzić: który bank najczęściej przegrywał pozwy wytoczone przez jego klientów.
- Czy lekarz do, którego idę na zabieg był pozywany za błędy lekarskie?
- Czy producent żywności, u którego chce złożyć zamówienie do swojej restauracji był pozwany, za niedotrzymanie norm produkcji?
- Czy człowiek, z którym chce założyć spółkę, miał jakieś sprawy w sądzie?
- Czy człowiek, od którego chcę kupić nieruchomość miał jakieś sprawy w sądzie w związku z tą nieruchomością.
- Czy deweloper, który chce założyć spółkę z gminą na rozwój centrum miasta był skazany za nieuczciwe praktyki biznesowe?
- Czy kandydat na stanowiska publiczne był karany, np. za korupcję?
- Czy potencjalny pożyczkobiorca był wcześniej karany za przestępstwa gospodarcze?
- Czy właściciel przedsiębiorstwa proponujący przystąpienie do jego spółki był wcześniej karany za przestępstwa gospodarcze?
- Czy adwokat lub radca, którego chcę wynająć był pozywany przez swych byłych klientów?
- Czy mężczyzna poznany w internetowym serwisie randkowym, był wcześniej skazany za przemoc wobec kobiet?
Polscy prawnicy, chcieliby jawności udawanej jak do tej pory. Wyroku publicznie ogłoszonego ustnie do pustej sali sądowej. Następnie ukrycia wyroku i wszystkich dokumentów ze sprawy w niedostępnych lub trudnodostępnych archiwach. Jeszcze niedawno wmawiali nam, że wyroków sędziego się nie komentuje. Dziś tylko z przekąsem pomstują, że zwykli ludzie mają czelność komentować wyrok gdy nie znają akt sprawy. A jak zwykli ludzie mają znać akta sprawy jeśli są one dla zwykłego człowieka z ulicy niedostępne?!!! Nasi prawnicy chcą wręcz zwiększyć zakres tajności w sądach. Od lat kombinują jak utajniać wokandy (kartki na drzwiach sądów z listą spraw, gdzie stoi z kim o co się sądzi). Upierają się też w nieprawdziwym twierdzeniu, że prawo UE nakazuje publikowane wyroki sądów pozbawiać nazw stron sprawy, itd., itp.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS