A A+ A++

“Jeszcze nie znamy szczegółów, one muszą zostać wynegocjowane, czyli te okresy przejściowe. To wszystko składa się na większą całość, te wszystkie elementy są ważne, zarówno pomoc wojskowa, wsparcie polityczne, wsparcie finansowe, no i sankcje. One mają bardzo utrudnić finansowanie, uprzykrzyć życie reżimowi, a w ostatecznym rozrachunku sprawić, że ta polityka stanie się nie do przełknięcia dla zwykłych obywateli, ale to się nie zdarzy w ciągu paru tygodni” – podkreślał.

Jak dodawał, można oczywiście zrobić więcej, żeby próbować zatrzymać Rosję, ale instytucje takie jak UE, czy NATO działają w takich sprawach na zasadzie konsensusu, więc potrzebna jest zgoda wszystkich państw.

“I tu są problemy. Część z tych problemów dotyczy przeszkód natury obiektywnej, czyli muszą być jakieś okresy pewne przejściowe dla tych państw, zwłaszcza śródlądowych, które nie mają dostępu do morza. Są też przeszkody natury bardziej politycznej, tzn. nie do końca wszystkie państwa są gotowe pójść tak daleko, jak jest to możliwe. Pozostaje kwestia gazu, który na razie nie jest objęty tymi sankcjami. To wszystko im boleśniejsza jest ta cena, jaką musi zapłacić Rosja za swoją barbarzyńską inwazję, którą kontynuuje, tym większa będzie szansa, że – po pierwsze – jej działania będą ograniczone, czy ze względów finansowych, czy innych, a po drugie – to musi pomóc Ukrainie, więc oprócz tych rzeczy, o których mówimy, to dostawy broni nadal – moim zdaniem – stanowią priorytetowe zadanie dla społeczności międzynarodowej, bo to, co się dzieje na polu walki, będzie decydować, jak ta wojna się potoczy, i jak ona się zakończy” – dodał.

Prezydent USA Joe Biden zadeklarował ostatnio, że USA nie wyślą Ukrainie rakiet o zasięgu sięgającym terytorium Rosji. Odniósł się w ten sposób do kwestii ewentualnego przekazania systemów artylerii rakietowej M270 MLRS lub HIMARS. Do tej sprawy w rozmowie odniósł się Robert Pszczel.

“To wynika raczej z pewnych kalkulacji czy obaw, które z punktu widzenia supermocarstwa, jakim pozostają USA, państwo lider NATO, które ponosi największą odpowiedzialność w sytuacji, gdyby doszło do pełnokrwistego konfliktu między NATO, między Zachodem a Rosją. Są osoby w administracji Joe Bidena, które nie chciałby ryzykować z przekazaniem Ukrainie systemów takich, które umożliwiłyby rażenie celów dość daleko – na terytorium Rosji” – mówił.

“Nawet jeśli ten najnowocześniejszy system, o najdłuższym zasięgu nie zostanie przekazany, to zostaną przekazane – spodziewane jest przekazane tej decyzji w ciągu najbliższych dni – systemy wyrzutni rakietowej, które są znacznie lepsze od rosyjskich, które szalenie pomogą Ukrainie. Problem polega tylko na tym, że mamy do czynienia z wyścigiem z czasem, dlatego że Rosja rzuciła prawie wszystkie siły, jakie ma – a wiemy, co lubi robić najbardziej, to, co robiła w Syrii, czyli bombardować i wystrzeliwać rakiety, nieważne czy trafiają wszystkie w cel, ważne, żeby dokonywały największych zniszczeń, więc tego typu systemy rakietowe – oprócz tych, którymi Ukraina już dysponuje, własnymi i tymi, które otrzymała od innych sojuszników – one bardzo pomogą w tej batalii o Donbas, jaka się dzisiaj toczy” – dodał gość Pawła Balinowskiego.

Przeczytaj rozmowę:

Paweł Balinowski: Dzień dobry, ze mną jest Robert Pszczel, dyplomata, były dyrektor Biura Informacji NATO w Moskwie, obecnie Fundacja Pułaskiego. Kłaniam się nisko.

Robert Pszczel: Dzień dobry.

Czy unijne embargo, to niepełne embargo i szósty pakiet sankcji, jest w stanie zatrzymać Rosję?

Samo w sobie to raczej nie, natomiast to jest jeden z tych ważnych, bardzo nawet ważnych elementów, nawet w tym rzeczywiście ograniczonym – powiedzmy szczerze – zakresie. Jeszcze nie znamy szczegółów, one muszą zostać wynegocjowane, czyli te okresy przejściowe. Ale to niewątpliwie jest kolejny nawet nie kamyczek, ale powiedziałbym dosyć duży kamień, który pewną tamę stawia. To wszystko się składa na większą całość, te wszystkie elementy są ważne, zarówno pomoc wojskowa, wsparcie polityczne, wsparcie finansowe – o tym zresztą też mówią decyzje Rady UE z wczoraj – no i sankcje. One mają bardzo utrudnić finansowanie, uprzykrzyć życie reżimowi, a w ostatecznym rozrachunku sprawić, że ta polityka stanie się nie do przełknięcia dla zwykłych obywateli, ale to się nie zdarzy w ciągu paru tygodni.

A czy to jest ta maksymalna presja na Rosję, by zakończyła wojnę, bo tak mówi Charles Michel. Czy można jeszcze zrobić więcej?

Oczywiście, że można zrobić więcej, tylko instytucje takie jak UE, zresztą tak samo, jak na przykład NATO, działają w takich sprawach przynajmniej na zasadzie konsensusu, więc potrzebna jest zgoda wszystkich państw. I tu są problemy. Część z tych problemów dotyczy – powiedziałbym – przeszkód natury obiektywnej, czyli muszą być jakieś okresy pewne przejściowe dla tych państw, zwłaszcza śródlądowych, które nie mają dostępu do morza (…). Natomiast są też przeszkody natury bardziej politycznej, tzn. nie do końca wszystkie państwa są gotowe pójść tak daleko, jak jest to możliwe. Pozostaje kwestia gazu, który na razie nie jest objęty tymi sankcjami. To wszystko – tak jak mówię – im boleśniejsza jest ta cena, jaką musi zapłacić Rosja za swoją barbarzyńską inwazję, którą dalej kontynuuje, tym większa będzie szansa, że – po pierwsze – jej działania będą ograniczone, czy ze względów finansowych, czy innych, a po drugie – to musi pomóc Ukrainie, więc oprócz tych rzeczy, o których mówimy, to wspomniane już dostawy broni nadal – moim zdaniem – stanowią absolutnie priorytetowe zadanie dla społeczności międzynarodowej, bo to, co się dzieje – krótko mówiąc – na polu walki, będzie decydować, jak ta wojna się potoczy, i jak ona się zakończy.

I o tych dostawach broni za chwilę porozmawiamy. A jeszcze wracając do tego embarga, chciałbym zapytać, jaka może być reakcja Moskwy na te embarga? Na pewno będzie to krytyka, ale czy to będą jakieś ruchy, które za tym pójdą?

Rosjanie wykonują już pewne ruchy, na przykład dokonują takich przerzutów ze statku do statku na morzu, co jest – że tak powiem – bardzo niebezpieczne. Już wiemy, że jakieś prywatne firmy, które zajmują się jakimś pośredniczeniem, zarabiają praktycznie 4-5 razy więcej na tego typu operacjach. To są sprawy znane. (…) I to jest ta rzeczywistość, która sprawia, że Rosja jakby nie zostaje odcięta w pełni. Stan na dzisiaj jest taki – mówimy o mniej więcej 1 miliardzie euro dziennie, które Rosja zarabia na tych dostawach, więc sama perspektywa, że nie będzie mogła tyle zarabiać, jest już bardzo ważna i musi to wziąć rząd rosyjski w planowanie np. budżetu. Mówił o tym niedawno sam np. były minister finansów Kudrin, a przewidywania nie są zbyt dobre. Mówi się o spadku dochodu narodowego o – powiedzmy – między 18, a nawet 30 proc. To jest bardzo dużo. Ukraina oczywiście traci więcej, ale Rosja jest tym agresorem i to trzeba zrobić wszystko, aby to się stało po prostu nieopłacalne.

Niedługo ciąg dalszy rozmowy…

Opracowanie:

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułWęzeł Wołomin czeka na wykonawcę – przetarg ogłoszony
Następny artykułOficjalnie: Krzysztof Przytuła kończy pracę w ŁKS-ie