Powiecie, że to seksistowskie? Zapewne, ale powstrzymajcie wybuch wściekłości i doczytajcie najpierw do końca. Wtedy zgodzicie się ze mną, a potem w akcji crowdfundingowej zbierzecie fundusze na bezterminową terapię dla Peadara oraz na torebkę płatków kukurydzianych dosmaczonych haszyszem.
Krzak ogromny i kolczasty
Otóż czuję się mentalnie i fizycznie osamotniony, a stało się tak za przyczyną krzaku różanego, który rósł sobie w naszym ogrodzie, posadzony tam przez babcię Iwonkę. A ja, gdy po raz pierwszy ujrzałem owo szatańskie nasienie, upadłem na kolana i zapłakałem – co pokazuje, w jakim stanie ducha byłem. Moim pierwszym odruchem było zatelefonować na policję. Przyjechał funkcjonariusz, zobaczył krzak i nie zwlekając, oddał swoją odznakę, a następnie wyjechał do Bośni. Wybaczam mu. Krzak był ogromny i kolczasty, a oglądany pod pewnym kątem był jak widok pod pachą Margaret Thatcher. Drugim odruchem było zaatakowanie i zamordowanie go. Ale nic z tego. Praktyczna Ślaska Żona, wnuczka Iwonki, powstrzymała moje wzniesione ramię: „Nein!”. Ów krzak róży, jak mnie objaśniła, to nie był żaden zwyczajny krzak róży. On mianowicie zakwitał wiosną, a na jego kostropatych gałęziach pojawiały się najszlachetniejsze kwiaty jadalnej róży. Praktyczna Ślaska Żona przemówiła, causa finita. A więc poczekamy.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS