Mistrz Hiszpanii kontra wicemistrz Anglii – nie było wątpliwości, że w finale Ligi Mistrzów w Paryżu wpadły na siebie topowe drużyny w Europie. Liverpool do finału przeszedł niczym burza, Real z kolei zaliczył kilka dramatycznych zwrotów akcji, by na koniec ograć innych gigantów, jak PSG, Chelsea i Manchester City.
Sobotni finał Ligi Mistrzów na Stade de France zapowiadał się więc pasjonując, ale zanim piłkarze zaczęli grę o Puchar Europy, doszło do kompromitacji organizacyjnej. Mecz musiał być opóźniony o 35 minut, gdyż organizatorzy nie poradzili sobie ze wpuszczeniem kibiców Liverpoolu na trybuny, oraz fanami próbującymi dostać się na stadion bez biletów.
Bo w tej Lidze Mistrzów rywal gra, a Real Madryt wygrywa
Zamieszanie w końcu opanowano, a na murawie rozgościli się piłkarze. Lepiej zaczął Liverpool. W pierwszej części gry było to starcie piłkarzy Juergena Kloppa ze znakomicie dysponowanym bramkarzem Realu – Thibautem Courtoisem.
Najpierw po podaniu Trenta Alexandra-Arnolda w 16. minucie sytuacyjny strzał z sześciu metrów oddał Mohamed Salah, ale okazał się zbyt lekki, by pokonać Belga. Zdecydowanie bliżej szczęścia był pięć minut później Sadio Mane, który w akcji indywidualnej oddał bardzo mocny strzał z 15 metrów, jednak Courtois zdołał zbić piłkę na słupek.
Salah i Thiago Alcantara, którego występ stał do ostatnich minut pod znakiem zapytania, próbowali zaskoczyć Belga strzałami z dystansu, ale bez powodzenia. Salah miał jeszcze dwie inne szanse, ale za każdym razem uderzał z pola karnego prosto w ręce golkipera “Królewskich”.
A Real? Ze swoją jedyną groźną akcją czekał do 45. minuty i wówczas piłka wpadła do bramki Alissona. Problem w tym, że po zablokowanym strzale Federico Valverde Karim Benzema był na spalonym, co wyłapał sędzia meczu.
Po przerwie obraz gry się nie zmienił. Liverpool atakował, choć bez konkretów, ale w końcu konkretniejszy okazał się Real, do czego zresztą w tej edycji Ligi Mistrzów przyzwyczaił. W 59. minucie madrytczycy wyprowadzili kontrę, po której Federico Valverde wstrzelił piłkę z prawego skrzydła w pole karne, a akcję celnym strzałem zamknął zupełnie niepilnowany Vinicius Junior. I to Real za sprawą swojego pierwszego strzału w tym meczu wyszedł na prowadzenie.
Kolejne minuty to nieustanne ataki Liverpoolu, ale defensywa Real spisywała się dobrze, a gdy choć trochę zawodziła, wciąż mogła liczyć na znakomitego Courtoisa w bramce. Belgijski bramkarz najpierw świetnie odbił uderzenie z dystansu Mohameda Salaha, a kilka minut później ponownie zatrzymał Egipcjanina, tym razem gdy ten stanął z nim “oko w oko” i próbował go zaskoczyć z ostrego kąta.
Ale najlepszą interwencję Courtois zachował na sam koniec, gdy w 83. minucie Salah w polu karnym zwiódł Ferlanda Mendy’ego i huknął z kilku metrów prawą nogą, ale znów fantastyczną interwencją popisał się belgijski bramkarz, który był bezsprzecznie najlepszym piłkarzem tego spotkania.
A wygrał je Real Madryt, który nie potrzebował do tego wielu sytuacji bramkowych. Jedna jedyna, zamieniona na bramkę przez Viniciusa Juniora, pozwoliła “Królewskim” pokonać w Paryżu Liverpool 1:0 i po raz 14. w historii klubu zdobyć Puchar Europy! Wymarzony sezon drużyny Carlo Ancelottiego, która w pokonanym boju pozostawiła czterech europejskich gigantów – PSG, Chelsea, Manchester City oraz dzisiaj Liverpool.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS