A A+ A++

Czyli w zasadzie super!

– W pewnym sensie tak, ale to nie takie proste. Ludzie wysoko wrażliwi szybciej się męczą, szybciej doświadczają przestymulowania, przebodźcowania. Czasem jest im trudniej odnaleźć się w sytuacjach, które większość z nas uznaje za zupełnie zwyczajne. W tłumie ludzi, w hałasie, w pracy. Osoby wysoko wrażliwe są zwykle bardzo skrupulatne, sumienne, ale ze względu na to, że są tak reaktywne, trudniej im się skupić. Wystarczy jeden dystraktor, na przykład czyjś śmiech, rażąca jarzeniówka albo intensywne perfumy i koniec, napisanie prostego maila staje się kłopotliwe, bo OWW (osoba wysoko wrażliwa) nie może się skupić. Myślę, że osobom nisko wrażliwym jest łatwiej, bo są bardziej kompatybilne ze światem. Dużo hałasów, dźwięków, bodźców, stymulacji, wszystko dzieje się szybko. Ci, którzy się łatwo odnajdują w takich sytuacjach, mają lżej.

Osobom wysoko wrażliwym potrzebna jest terapia?

– Sama wysoka wrażliwość nie jest problemem terapeutycznym. To po prostu cecha charakteru. Ale może powodować problemy w życiu codziennym. Najczęściej to jest prosta obserwacja: większość moich znajomych radzi sobie w hałasie, wysokim stresie, w tłumie. A ja nie. Albo: potrzebuję więcej czasu dla siebie, niż moi znajomi, partner, czy partnerka. Nie każdy potrafi zrozumieć, że osoba wysoko wrażliwa czasem wybiera samotność. Wyjście do kina bez towarzystwa albo samotny spacer, zamiast spotkania z przyjaciółmi. Zresztą sami pacjenci często stosują autostygmatyzację: jestem dziwna, przewrażliwiona, nie pasuję. Czują się niezrozumiani, mają wrażenie, że nie ogarniają rzeczywistości. Bywają zwyczajnie nieszczęśliwi. Zwykle od dziecka uczą się funkcjonować tak, jak wszyscy, przez co mają poczucie, że się nie wyrabiają, że słabo wypadają na tle konkurencji, bo porównują się z ludźmi o standardowej wrażliwości. Nie chcą odstawać i nie stosują wobec siebie taryfy ulgowej.

A powinni?

– Myślę, że nie tyle chodzi o taryfę ulgową, co o uważność, dbanie o siebie i nie ocenianie. Jako terapeutka zachęcam osoby wysoko wrażliwe do praktykowania samowspółczucia, czyli nie użalania się nad sobą, a raczej akceptowania i przyjmowania swojej wrażliwości. Podam przykład: jedna moja wysoko wrażliwa pacjentka bardzo chciała iść na protesty Strajku Kobiet, ale nie mogła, bo za duży stres, bo tłum ludzi, dużo bodźców. Zamiast tego jeździła po mieście i malowała błyskawicie. I to było fantastyczne rozwiązanie. Ale nie każdy tak potrafi. Idą, bo uważają, że należy tam być. Wracają przestymulowane, roztrzęsione, nie mogą spać. Ale wstydzą się nie pójść, boją się co pomyślą o nich koleżanki. „Nie poszłaś bo jesteś zbyt wrażliwa?”. Dla nich to brzmi śmiesznie.

Co to właściwie znaczy „być przestymulowanym”?

– W łagodnej wersji: jakbyś się napił za dużo kawy albo Redbulla. Bardzo silne, bardzo męczące pobudzenie, sprawiające że w głowie huczy, nie można spać, jest się rozbitym. I to trwa: nie chwilę a godzinami. Wyobraź sobie, że wracasz po pracy w takim stanie, a tam dzieciaki i mąż. Głośno i intensywnie. To jest wielkie wyzwanie by jednocześnie pełnić swoje role i o siebie dbać. Na szczęście świadomość ludzi rośnie. Na przykład coraz więcej matek mówi do swoich dzieci: możemy się poprzytulać we trójkę, ale dziś nie będziemy się bawić tym głośnym wozem strażackim. Dziewczyny częściej mówią to bez poczucia winy, że od razu są złymi matkami.

Większość osób pewnie myśli: coś jest ze mną nie tak. I żyją dalej. W jakich sytuacjach trafiają na terapię?

– Najczęściej OWW ładują się w sytuacje, które są ponad ich możliwości emocjonalne. Wysoko wrażliwi mężczyźni na przykład często trafiają na terapię z objawami depresji, bo czują się gorsi od swoich kolegów, mniej męscy od nich, czują że są męczliwi i niewydolni. Wstydzą się tego. Tym bardziej, że mężczyzn uczy się, że powinni być silni, zawsze dawać radę i nie koncentrować się za bardzo na swoich emocjach.

No bo co to za facet? Wrażliwy to nie facet.

– Prawda? Świat często nie akceptuje męskiej wrażliwości.

Mimo tego, że oficjalnie ma być czuły, otwarty, opiekuńczy i tak dalej?

– Ma być, ale to ma być jego umiejętność, a nie cecha charakteru. Oczekuje się od mężczyzn czułych gestów, ale jeśli oni są wrażliwi, delikatni, to już to jest słabo widziane i często etykietowane: mięczak, słabeusz itp. Ich męskość natychmiast zaczyna być kwestionowana, często przez nich samych. Tym się zajmujemy na terapii: żeby zrozumieli tę cechę i ją zaakceptowali w sobie bez wstydu. Z czasem pacjenci przestają samych siebie tak srogo oceniać, przestają traktować wysoką wrażliwość jako problem, który należy rozwiązać. Uczą się lepiej organizować swoje życie, uczą się, jak mówić o swojej wrażliwości, tłumaczyć ją przyjaciołom, współpracownikom, partnerom. Jeśli ktoś sam nie rozumie swojej wrażliwości, to jak ma ją wyjaśnić innym?

Powiedziałaś, że dla ciebie ta cecha to dar.

– Tak ją postrzegam. To jest pogłębione czucie, często pogłębiona wrażliwość na sztukę, muzykę, na innych. Ludzie wysoko wrażliwi potrafią słuchać, lepiej rozumieją innych. Często też mają bardzo udany seks, ekstatyczny wręcz. Tak bardzo są wrażliwi na bodźce, emocje. Badania wskazują na przykład, że kobiety wysoko wrażliwe częściej doświadczają wielokrotnych orgazmów, wszystko przeżywają bardziej intensywnie. A dodatkowo często są empatycznie skupione na drugiej stronie. To wszystko czyni je dobrymi kochankami. Osoby wysoko wrażliwe są zwykle lubiane, są świetnymi przyjaciółmi, są skupione na drugiej osobie, ciekawe, żywo zainteresowane drugim człowiekiem. Ta cecha może być darem, ale pod warunkiem, że ją zaakceptujemy i spróbujemy zrozumieć. To nie jest tak, że „coś jest ze mną nie OK”. Wszystko jest OK.

Katarzyna Kucewicz jest psycholożką, psychoterapeutką, autorką książki „Kobiety, które czują za bardzo”.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułNowe informacje o stanie zdrowia Andrzeja Piasecznego
Następny artykułPonad 26 mln zł dla subregionu radomskiego