– Rywalka wykorzystywała moją siłę, przez co czasami nie opłacało mi się grać z pełną prędkością i podejmowałam za dużo ryzyka. W drugim secie postanowiłam nieco zmienić taktykę, ale w końcówce przyszło trochę błędów i zawahania. Żałuję, że straciłam swoje serwisy, ale z drugiej strony cieszę się, że udało mi się skoncentrować w decydującym momencie i skończyć ten mecz w dwóch setach – tak mecz III rundy French Open z Danką Kovinić podsumowała Iga Świątek.
Polka pokonała zawodniczkę z Czarnogóry 6:3, 7:5 i awansowała do IV rundy wielkoszlemowego turnieju. Sobotni mecz był jednak dla Świątek najtrudniejszy w tegorocznym French Open.
Kluczowy moment nastąpił w drugim secie. Świątek prowadziła w nim 4:1 z przewagą dwóch przełamań. W pewnym momencie jej gra nagle się rozsypała. Polka straciła przewagę, przegrała cztery gemy z rzędu i była o krok od przegranego seta. Na szczęście w decydującym momencie to Świątek zachowała więcej zimnej krwi.
Świątek: Real Madryt czy Liverpool?
– Nie powiedziałabym, że winą był słabszy pierwszy serwis. Bardziej to kwestia kończenia akcji. Był moment, w którym czułam, że dana piłka powinna być ostatnia, że powinnam ją agresywniej zaatakować, a tego nie robiłam. Nie do końca dobrze też się ustawiałam, nie miałam odpowiedniego dystansu. Ale to są drobiazgi, które już jutro można poprawić, więc nie przejmuję się tym – skomentowała Świątek w rozmowie z Eurosportem.
Na koniec Polka zdradziła plany na najbliższy czas. – Nie powiem, co będę robiła i gdzie pojawię się jutro, ale dziś będę oglądała finał Ligi Mistrzów. Zapowiada się ekscytujący wieczór – powiedziała Świątek, która chwilę wcześniej zadała pytanie “Real Madryt czy Liverpool?”, pisząc je na kamerze realizatora transmisji.
Tegoroczny finał Ligi Mistrzów odbędzie się właśnie w Paryżu. Świątek obejrzy go jako zawodniczka, która wygrała 31 meczów z rzędu.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS