I tak – podobnie jak u mężczyzn zostanie powołana Liga Centralna i będzie ona zapleczem PGNiG Superligi Kobiet. Zastąpi funkcjonującą obecnie I ligę, która składa się z trzech grup liczących po 11 zespołów. Ta klasa zostanie, ale będzie występowała szczebel niżej. Wstępnie ustalono, że od września przyszłego roku w LC zagra 12 drużyn. Jak argumentują władze polskiego handballu, chodzi o zmniejszenie dysproporcji pomiędzy elitą i jej zapleczem, poprzez podniesienie poziomu sportowego i organizacyjnego. Przyznam, że ten ruch mnie przekonuje, bo rozgrywki w obecnym kształcie raczej temu nie służą. Natomiast drugą nowością będzie powiększenie PGNiG Superligi kobiet z ośmiu do dziesięciu zespołów. Rzeczywiście można powiedzieć, że teraz najwyższa klasa pań ma rozmiar mikroskopijny, gdyż w żadnej z liczących się gier zespołowych nie występuje tak mało klubów. Dlatego też w tym przypadku znaleziono salomonowe wyjście, bo drużyny rozgrywają cztery rundy systemem każdy z każdym. Mam jednak mieszane uczucia co do rozbudowania tej ligi. Dlaczego? Otóż teraz gra w niej osiem drużyn, ale liczą się praktycznie cztery, no może pięć. Pozostałe dzieli od czołówki przepaść. Trudno przypuszczać, że te zespoły, które awansują, ten poziom podniosą. Poza tym jest to liga zawodowa, więc trzeba spełnić wszystkie wymogi licencyjne, czyli m.in. dysponować odpowiednią halą, nie mieć długów i wykazać wysokość gwarantowanego budżetu, a ten dla przykładu w tym sezonie wynosił 1 mln zł netto. Przypomnę, że już w przeszłości bywało, iż z przyczyn finansowych kluby nie przystępowały do rozgrywek PGNiG Superligi bądź się wycofywały w trakcie sezonu.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS