A A+ A++

Brother and Sister“, którego scenariusz Desplechin współtworzył z Julie Peyr, to historia rodzeństwa, które od lat nie utrzymuje ze sobą kontaktów. Louis (w tej roli Melvil Poupaud) jest pisarzem, który niedawno stracił sześcioletniego syna. Alice (Marion Cotillard) – aktorką teatralną, która właśnie przygotowuje się do premiery. Tego wieczoru spektakl mają oglądać jej rodzice Mary-Louise (Nicolette Picheral) i Abel (Joel Cudennec). Kiedy Alice dostrzega puste miejsca na widowni, wie, że wydarzyło się coś złego. Wkrótce okazuje się, że intuicja jej nie myliła. Jej rodzice mieli wypadek samochodowy, wskutek czego trafili do szpitala. Teraz walczą o życie. W tych trudnych okolicznościach Alice będzie musiała skonfrontować się z Louisem, a z wzajemnością go nienawidzi.

Pisząc scenariusz filmu “Brother and Sister” inspirował się pan prawdziwą historią, czy jest to wytwór wyobraźni?

Arnaud Desplechin: Jedno i drugie. Jestem szczęściarzem, ponieważ jako 61-latek wciąż mam mamę i tatę. A jednocześnie jestem na tyle dziecinny, że nie potrafię wyobrazić sobie, że pewnego dnia ich zabraknie. Bardzo ich kocham. Staram się trzymać ich jak najbliżej życia, dbać o nich najlepiej jak potrafię. Nie jestem pragmatykiem, który mówi: “pewnego dnia moi rodzice odejdą, bo taka jest kolej rzeczy”. Nie. Oni nigdy nie odejdą, bo dla mnie są bogami. W filmie mierzę się z czymś, co nie wydarzyło się w moim życiu.

Jednocześnie w jakimś stopniu doświadczyłem wszystkich emocji, które przeżywają moi bohaterowie, nawet jeśli bardzo starałem się je w sobie dusić. Jako reżyser zawsze mówię aktorom, by zajrzeli w głąb siebie i poszukali prawdy. Poprosiłem o to także Marion Cotillard, gdy pracowaliśmy nad sceną, w której Alice otwiera medalion zmarłej matki i dostrzega w środku zdjęcie swojego bratanka, którego nigdy nie poznała. Ból i poczucie winy uderzają ją tak mocno, że niemal trafia do szpitala. Wszystkie uczucia obecne na ekranie są więc prawdziwe. Ale proszę mi wierzyć, moje życie jest o wiele spokojniejsze niż życie postaci z mojego filmu.

Mam wrażenie, że w ostatnim czasie francuscy twórcy coraz częściej sięgają do swoich doświadczeń, mierząc się z tematami choroby i odchodzenia rodziców. Ten motyw pojawia się w “One Fine Morning” Mii Hansen-Love, który znalazł się w programie tegorocznego festiwalu. W przejmujący sposób ukazał go też Gaspar Noe w “Vortexie”.

Oglądałem “Vortex”. “One Fine Morning” jeszcze nie zdążyłem, ale widziałem poprzedni film Mii Hansen-Love “Wyspa Bergm … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułBędą głośne powroty do Wisły?
Następny artykuł„Będą prosić, abyśmy nie dopuścili do oddzielenia zachodniej Ukrainy”. Putin i Łukaszenka spotkali się w Soczi