A A+ A++

Zakupy są bowiem efektem impulsu politycznego: „O, mamy za mało czołgów, to kupmy Abramsy”. Konkretnie 250 sztuk za 23 mld zł.

Potem okazuje się, że któryś z kolejnych ministrów obrony, takich jak Macierewicz, wysyła je gdzieś pod samą wschodnią granicę, żeby w pierwszym uderzeniu wojny zostały nam zabrane albo zniszczone. To, że stały w Żaganiu koło niemieckiej granicy, to nie był przypadek. To jest bowiem broń, która rusza w kontrofensywie, a nie w pierwszym uderzeniu.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułZapraszamy do szkół powiatu ostrowieckiego
Następny artykułSkuteczna dystrybucja międzynarodowa z PAP