fot. Fabio Ferrari / LaPresse
Romain Bardet bardzo chciał wygrać etap Giro d’Italia na Blockhausie. Francuz na mecie był wściekły, że przegrał z Jaiem Hindleyem, ale równocześnie sprawiał wrażenie zadowolonego z dyspozycji, dzięki której po tygodniu zmagań jest trzeci.
Romain Bardet pod koniec pierwszego tygodnia Giro d’Italia wyrasta na jednego z najsilniejszych górali w peletonie. Francuz nie miał problemów na czwartym etapie z metą na Etnie, a po dziewiątym odcinku awansował na trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej wyścigu.
Lider Team DSM na Blockhausie finiszował drugi, w sprinterskim pojedynku przegrywając z Jaiem Hindleyem (Bora-hansgrohe).
Po Tour of the Alps wiedziałem, że jestem w dobrej formie, ale nie wiedziałem, jak wypadnę na tle innych. Teraz wygląda na to, że jestem jednym z najsilniejszych. To dobrze, ale dziś jestem wkurzony, że nie wygrałem. Trudno się z tym pogodzić
– mówił na mecie “L’Equipe”.
Popełniłem błąd na ostatnim wirażu. Starałem się pojechać lżej na tym hopku, bo wiedziałem, że jestem w tej grupce najszybszy. Zostałem na kole Carapaza, Hindley zyskał ze trzy długości roweru w zakręcie… nie wiedziałem, że potem do mety jest tak blisko. To niezwykle frustrujące
– relacjonował.
Bardet na wspinaczce pod Blockhaus pojechał bardzo pewnie. Francuz przykleił się do koła Richarda Carapaza i na ostatnich 5 kilometrach błyskawicznie odpowiedział na atak Ekwadorczyka. Francuz pracował, a nawet przyspieszał po utworzeniu grupki z Carapazem i Mikelem Landą (Bahrain Victorious), ale trójka nie dogadała się i na ostatnim kilometrze miała liczniejsze towarzystwo.
Cały czas czułem się dobrze. Wspinaczka pod wiatr była trudna, a wcześniej miałem defekt, po którym powrót do grupy kosztował mnie trochę sił. Nogi pracowały jednak tak, jak chciałem
– zapewnił.
31-latek ma powody do optymizmu, tym bardziej, że w grupie najlepszych zawodników miał wsparcie. Jego młodszy kolega, Thymen Arensman, trzymał się dzielnie, choć nie był w stanie podyktować tempa w finale. Bardet na Holendra i na Australijczyka Chrisa Hamiltona będzie liczył na kolejnych etapach, zwłaszcza wobec przewagi liczebnej ekip Bora-hansgrohe, Ineos Grenadiers i Bahrain Victorious.
Wiedziałem, że kolarze Ineos będą chcieli coś zdziałać, więc kluczem było trzymanie się koła Carapaza, aby odpowiedzieć na jego atak. Z Landą i Carapazem byliśmy dziś najsilniejsi, ale nie współpracowaliśmy zbyt dobrze. Szkoda, że nie udało się wygrać. Miałem wrażenie, że reszta jechała na oparach
– ocenił.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS