28 zwycięstw i pięć wygranych turniejów z rzędu – tak wygląda aktualna seria Igi Świątek. Polska liderka rankingu WTA w niedzielę obroniła tytuł na turnieju WTA 1000 w Rzymie, pokonując w finale Tunezyjkę Ons Jabeur 6:2, 6:2. Po wygranej Świątek zalała się łzami szczęścia.
“Pierwszy raz” Igi Świątek. “Trudno mi to opisać”
– Emocje były faktycznie spore, trudno mi to opisać. Po raz pierwszy miałam tak silną reakcję po zwycięstwie. Mam nadzieję, że zdjęcia wyszły, bo cała zapłakana byłam! – żartowała Polka w wywiadzie z Canal+ Sport tuż po otrzymaniu trofeum za zwycięstwo w turnieju w Rzymie.
– Ten tydzień był dla mnie bardzo ciężki, nawet pomimo tego, że wszystkie mecze zamknęły się w dwóch setach. Towarzyszyło mi wiele stresu i cieszę się, że udało mi się to pokonać i tak dobrze zagrać – analizowała Świątek, która wygrała drugi raz z rzędu w stolicy Włoch. – Po raz pierwszy udało mi się obronić jakiś tytuł. To niesamowite uczucie. Pokazuje też, jak dużo pracy włożyliśmy w ten okres. Nie wiem, jak to smakuje, bo w ośrodku nie było tiramisu, więc trochę przykro, ale wieczorem sobie nadrobię – zapowiedziała.
W finale Świątek pokonała Ons Jabeur, która w stylu Polki starała się pójść za ciosem po wygranym turnieju w Madrycie. – Sama zrobiłam sobie przerwę i cieszę się, że zaufałam trenerowi Wiktorowskiemu oraz pogodziłam się z tym, że ominę Madryt. Ten tydzień się przydał do przygotowań i doszlifowania techniki. To także zasługa Darii Abramowicz i Maćka Ryszczuka, którzy są ze mną już od kilku lat. Oboje znają mnie bardzo dobrze i wiedzą, co na mnie działa najlepiej, kiedy warto mi zrobić sobie przerwę. Gdyby nie cały zespół, to by mnie tu nie było, więc wielkie uznanie dla nich. A jeśli kogoś inspiruję, to jest to dla mnie zaszczyt. Odkąd byłam mała, miałam uczucie, że mogę się nadawać do tej roli, dlatego cieszę się, że jestem w stanie utrzymać się na tak wysokim poziomie i pokazać, że można – zaznaczała polska tenisistka.
Bilans Igi Świątek w finałach turniejów WTA od zwycięstwa we French Open w 2020 roku jest niebywały. Wygrała osiem kolejnych finałów, nie straciła ani jednego seta, oddając w nich przeciwniczce maksymalnie pięć gemów.
– Nie powiedziałabym, że po Rolandzie Garrosie finały gra się mi łatwiej. W Paryżu tej presji było trochę mniej, bo tam przez cały czas byłam underdogiem. Mimo że byłam w finale, to ciągle czułam, że nic nie muszę i nie mam niczego do stracenia – tłumaczyła 21-latka. – Później na kolejnych turniejach te finały stały się takie bardziej realne i czasami musiałam się przekopywać przez dołki, żeby do tych finałów docierać, bo te turnieje nie układały się dla mnie tak kolorowo. Musiałam włożyć w to jeszcze więcej pracy, ale faktycznie bardzo się cieszę z tego, jak podchodzę do finałów, bo udaje mi się traktować te mecze, jak każde inne. Tutaj też sama bym sobie nie dała z tym rady, Daria mi bardzo w tym pomaga, dlatego cieszę się, że mój zespół jest ze mną na każdym turnieju. Każdy mecz gramy wspólnie na sto procent.
Po wygranej w Rzymie Iga Świątek wraz z zespołem przenosi się do Paryża, gdzie za tydzień rozpocznie się wielkoszlemowy Roland Garros. – Ciekawe dni przed nami. Mam nadzieję, że dostanę trochę odpoczynku, ale nie rozmawialiśmy o tym jeszcze z trenerami. Roland Garros jednak jest długi, mecze są co dwa dni, więc powinien być czas na odsapnięcie między nimi. Myślę, że wszystko dobrze się ułoży – zakończyła Świątek.
“Zaserwuję sobie dużą miskę tiramisu. Nie będę sobie żałować!”
Wcześniej Iga Świątek wypowiadała się także na dekoracji na zakończenie turnieju, odnosząc się m.in. do swojej efektownej serii oraz do finałowej przeciwniczki, Ons Jabeur. – Staram się podchodzić do tego krok po kroku. Chciałabym pogratulować Ons świetnej serii na kortach ziemnych. Pokazałaś ducha walki i wiele odwagi na korcie. Cieszę się, że jesteś w tourze, bo twój tenis jest nieco inny niż u pozostałych zawodniczek, co czyni rywalizację jeszcze bardziej interesującą. A do tego jesteś świetną osobą – mówiła Świątek, po czym zwróciła się do kibiców oraz swojego zespołu.
– Chciałabym wam podziękować za znakomitą atmosferę. Nie było łatwo grać codziennie, ale dawaliście nam wiele energii i grało się tu naprawdę miło. A do tego muszę zgodzić się z Ons, że makaron jest tu bardzo smaczny, a dzisiaj jeszcze zaserwuję sobie dużą miskę tiramisu. Nie będę sobie żałować! – żartowała polska tenisistka.
– Dziękuję także mojemu teamowi, bo wiem, że prowadzenie mnie potrafi być męczące. Wierzę jednak, że daję wam trochę radości i wiary, że nie mamy limitów. Dziękuję również mojej rodzinie. Wiem, że jest ze mnie dumna, ale ona też jeszcze się uczy radzić z tą sytuacją. Będziemy się jednak wspierać nawzajem i wiem, że mnie oglądają – kontynuowała Iga Świątek, która także podziękowała organizatorom i sponsorom.
– Do zobaczenia na French Open – podsumowała liderka rankingu WTA, która w Paryżu będzie główną faworytką do wygranej. Początek Rolanda Garrosa już w poniedziałek 23 maja.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS