S. Michaela Rak: Kiedy było to wołanie o hospicjum dziecięce, ja się targowałam z Panem Bogiem. Prosiłam o znak, bo obiecałam przecież temu małemu chłopcu, że nie zostawię go bez pomocy. Tylko skąd na to wszystko wziąć pieniądze? Zbliżało się Boże Narodzenie, wolontariusze przychodzili do hospicjum, sprzątaliśmy, ustawialiśmy choinki, dekorowaliśmy kolejne pomieszczenia. W tej sali, w której siedzimy, była zrobiona szopka betlejemska. Dzieciątko Jezus w żłóbku, aniołowie, no i figury trzech króli, całkiem spore. Wolontariuszka, która robiła dekorację tej sali, przybiegła do mnie z pytaniem: „Siostro, gdzie ja mam figury tych trzech króli postawić? Nigdzie mi się nie mieszczą”. Popatrzyłam i poradziłam, żeby postawiła je na oknie, i pobiegłam do pracy.
Kiedy dziewczyna poszła, stanęłam w drzwiach tej sali, złożyłam ręce i powiedziałam: „Panie Boże, proszę Cię, przyślij jakichś królów milionerów do nas, tak jak przyszli do Betlejem z darami, żeby powstało hospicjum dziecięce. Jezu, ja Tobie ufam”. Gdzieś między Bożym Narodzeniem a Nowym Rokiem zadzwonił mój przyjaciel, lekarz z Polski. Poprosił, żebym zajęła się jego bliskimi znajomymi, którzy mieli przyjechać w tym czasie do Wilna. To było trzech mężczyzn. Siedzieliśmy przy stole, opowiadałam o tym, co się u nas dzieje, zjedliśmy razem obiad. Już mieli wychodzić, kiedy jeden z nich powiedział: „Proszę siostry, niech się siostra nie martwi. Damy wszystko, co będzie potrzebne, wybudujemy hospicjum”. Przyszła do mnie wtedy dziennikarka, panowie zgodzili się udzielić jej wywiadu. Jak to poszło w mediach, zadzwoniła do mnie ta wolontariuszka, która dekorowała salę, i powiedziała: „Siostro, jak ty się modliłaś przed tymi figurkami, to ja powiedziałam coś takiego: «Wszyscy mówią, że ona jest wariatką, ale ona naprawdę jest wariatką. Do figurek na oknie się modli»”. Jak się widzimy, to mówię: „Przyszłaś do wariatki?”. Ona wtedy odpowiada: „Tak, bo ja też zwariowałam”.
Małgorzata Terlikowska: Fajnie, że macie do siebie taki dystans.
Tak, to jest przyjaciółka, nasza wolontariuszka. Ale czy Bóg nie jest wrażliwy na nasze wołanie?
Jak widać, jest.
Jedno proste westchnienie gdzieś w biegu: „Boże, przyślij trzech królów”. No i trzej królowie przyszli, pojawili się dokładnie szóstego stycznia. Sama lepiej bym tego nie wymyśliła…
*
Powyższy tekst jest fragmentem książki „Mężczyźni mojego życia. O miłości, miłosierdziu i dobrym pomaganiu”. Autorki: s. Michaela Rak i Małgorzata Terlikowska. Wydawnictwo Esprit.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS