Lidia Grychtołówna, wybitna pianistka i pedagożka, laureatka i jurorka wielu Konkursów Chopinowskich. Urodzona 18 lipca 1928 roku wciąż koncertuje i przygotowuje się do wydania nowej solowej płyty.
Jak pani dba o swoje dłonie?
Nie robię z nich żadnej kapliczki, traktuję je normalnie. Bo im bardziej się dba i uważa, tym gorzej wychodzi. A i tak lewą rękę złamałam trzy razy i były to poważne złamania.
To co pani robiła?
A na przykład skakałam z tapczanu.
Ale w jakim celu?
Mój mąż zadał mi dokładnie to samo pytanie, może dosadniej je sformułował. A ja skakałam z głupoty. Ale poślizgnęłam się i łupnęłam o parkiet łokciem lewej ręki. Złamałam rękę w 19 miejscach. Lekarka, która zobaczyła prześwietlenie, rozpłakała się. “Kto tu jest chory, ja czy pani” – zapytałam. A ona dalej: “Ja panią znam z filharmonii, co pani zrobiła z rękami?”. Po dwóch tygodniach ręka pod gipsem zaczęła puchnąć. Zdjęli, założyli nowy. Nosiłam gips przez 12 tygodni. Po zdjęciu podszedł do mnie lekarz i powiedział, że nie jest idealnie i że mam dwa wyjścia. Albo zaakceptuję, że ręka nie jest idealnie złożona, albo ręka będzie łamana na nowo. “Co to, to nie” – orzekłam. I mam lekko wystającą kość. Mam też jeden chudszy palec. Zmiażdżyłam go w pociągu.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS