Hubert Hurkacz wykonał zadanie, czyli pokonał na kortach w Madrycie niżej notowanego Dusana Lajovicia. I to w niezłym stylu, bo – w przeciwieństwie do ostatnich pojedynków – utrzymał dobrą dyspozycję po pierwszym secie i zamknął mecz w nie trzech, a dwóch partiach. To oznacza, że w ćwierćfinale zawodów ATP 1000 zmierzy się z Novakiem Djokoviciem. Szykują nam się tenisowe delicje.
Dusan Lajovic ma 31 lat, tylko raz w karierze wygrał turniej rangi ATP, nie jest też znany jako zawodnik, który wchodzi na nieporównywalnie wyższy poziom na kortach ceglanych (choć to jego ulubiona nawierzchnia). Generalnie – na papierze nie wyglądał na kogoś, kto mógł zagrozić znajdującemu się w niezłej dyspozycji Hubertowi Hurkaczowi. Inna sprawa, że Serb jedną niespodziankę w Madrycie już sprawił – pokonując Caspera Ruuda, czyli na ten moment… siódmą rakietę świata.
Polak zatem nie mógł być w pełni pewny swego. Ale – mimo tego, że początkowo nie wykorzystywał swoich szans – Serba pokonał.
Jeden grał, drugi odpoczywał
Co mamy na myśli, wspominając niewykorzystane szanse? Hurkacz miał aż pięć breakpointów, zanim finalnie przełamał Lajovicia. Miało to miejsce przy stanie 6:5 dla Huberta – możemy zatem powiedzieć: rychło w czas. Bo wyrwane podanie rywala od razu dało mu wygranego seta. W kolejnej partii nasz tenisista nie miał już większych problemów. Po tym, jak wyszedł na prowadzenie 3:1 w gemach, nie dał wrócić Dusanowi do meczu. Cały pojedynek wygrał 7:5, 6:3. I zapewnił sobie starcie z „Nole”.
Serb miał również w czwartek rozegrać „tenisowy klasyk”. Czyli zmierzyć się z Andy’m Murrayem, w którym w przeszłości stoczył masę pasjonujących pojedynków. Ale niestety – Brytyjczyka z gry wykluczyła choroba. Co oznaczało, że Djoković awansował do ćwierćfinału turnieju w Madrycie walkowerem. Nie musiał nawet wychodzić na kort.
To niby sugeruje, że na rywalizację z Hurkaczem wyjdzie wypoczęty. Z drugiej strony: Serb w tym roku rozegrał tak mało meczów (z powodu braku możliwości występu w paru turniejach bez bycia zaszczepionym), że każdy kolejny jest dla niego na wagę złota. Musi w końcu „zrzucić z siebie rdzę”, wrócić do regularnej gry w tenisa na wysokim poziomie.
Trudno zatem ocenić, jaką wersję legendy tenisa zobaczymy jutro.
Ten duet zapewniał już emocje
Pewne jest za to, że w przeszłości Hurkacz miał okazję rywalizować z Nole będącym w gazie. Choćby rok temu w Paryżu (mówimy o zawodach na kortach twardych, nie Roland Garros) – kiedy Polak wygrał pierwszego seta, ale przegrał dwa kolejne. Ten duet mierzył się też w Wimbledonie (kapitalny mecz przebijającego się na wielkiej scenie „Hubiego”, ale nie dał rady późniejszemu triumfatorowi) oraz French Open w 2019 roku (gorszy występ polskiego tenisisty, porażka w trzech partiach).
Łatwo policzyć, że Polak jeszcze z Djokoviciem nie wygrał. Co jest o tyle ciekawe, że akurat Polak nie należy do grona tenisistów, którzy boją się rywali „z nazwiskiem”. Wręcz przeciwnie: pokonał Rogera Federera w Londynie, a Daniiłowi Miedwiediewowi zawsze sprawia spore problemy. Rosjanina ograł zresztą bardzo niedawno, bo w Miami.
Czas, żeby do grona ofiar Hurkacza dołączył też najlepszy tenisista ostatnich lat. Biorąc pod uwagę, że długo nieobecny Serb dopiero buduje wysoką formę – okazja do tego jest przednia.
Fot. Newspix.pl
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS