„Gdy chciałam wcześniej opuścić jego pokój – wówczas potrząsał mną, zatrzymywał mnie, mówiąc że jeszcze nie skończył. Wiele razy płakałam, raz wymiotowałam, kilka razy zrobiło mi się słabo” – możemy przeczytać w cytowanym przez Onet jej piśmie.
Według portalu, który opublikował obszerny materiał na temat sprawy, do najbardziej dramatycznej sytuacji doszło 28 lutego tego roku. W trakcie kłótni Jan Fróg miał ją popchnąć tak mocno, że uderzyła głową o ścianę. Próbowała uciec z jego gabinetu, ale wtedy zaczął ją szarpać. W końcu udało jej się wyrwać i wybiec na korytarz. Zszokowana wróciła do swojego pokoju, ale przewodniczący „S” szedł za nią. Miał ją nazywać „głupią gęsią”, straszyć, że „posiada na nią dokumenty” i odgrażać się, że „nigdzie nie znajdzie pracy”. Po chwili kobieta osunęła się na biurko i straciła przytomność.
„Nie wiem po jakim czasie, oblał mnie wodą i uderzył w twarz, odzyskałam przytomność i usłyszałam, że jestem »świetną aktorką«. Straciłam przytomność i niestety nic więcej nie pamiętam, obudziłam się w szpitalu, lekarz powiedział, że miałam ataki drgawek wywołane silnym stresem” – opisuje pracowniczka UP.
Działaczka „Solidarności” spędziła w szpitalu 12 dni. Lekarze zdiagnozowali u niej depresję oraz stwierdzili, że posiada cechy ofiary przemocy. Skierowano ją do dalszego leczenia w poradni psychiatrycznej i neurologicznej oraz zastosowano leczenie substancjami przeciwdepresyjnymi i przeciwlękowymi.
W marcu kancelaria reprezentująca pracowniczkę UP złożyła zawiadomienie do prokuratury, w którym opisała wszystkie nieprawidłowości, jakich miał się dopuszczać Jan Fróg. Zarzucono mu również znęcanie się, nękanie, zastraszanie i szantażowanie pięciu innych pracowników Uniwersytetu Pedagogicznego (wymienionych z imienia i nazwiska).
Jak dowiedział się Onet, prokuratura wszczęła postępowanie w tej sprawie i jest na etapie przesłuchiwania świadków. Pisma w tej sprawie trafiły też do władz uczelni oraz Ministerstwa Edukacji i Nauki.
Szara eminencja Uniwersytetu Pedagogicznego
Pracowniczka UP podkreśla, że zna się z Janem Frógiem od ponad 20 lat. Traktowała go jako przyjaciela i mentora. Z czasem jednak sytuacja zaczęła się pogarszać. Apogeum konfliktu nastąpiło w 2020 r., kiedy nowym rektorem został prof. Piotr Borek. Wówczas Jan Fróg miał „jawnie przejąć zarządzanie uczelnią”, to on miał decydować w dużym stopniu o sprawach kadrowych i wpływać na politykę uniwersytetu.
„Zaczął manipulować pracownikami, dając im możliwość awansu do wyższej grupy, co związane jest z finansami. Osaczył i kupił ok. 40 pracowników administracji dając im podwyżkę w zamian za wpisanie się do związku (»Solidarności« – red.), to samo zrobił z naukowcami – tłumaczy działaczka.
Z pisma wynika, że stworzył cały system donosów, na porządku dziennym miały być również niesmaczne komentarze z podtekstem seksualnym, które szef uczelnianej „Solidarności” kierował w stronę kobiet.
„Ten człowiek zachowuje się jak psychopata osaczający swoją ofiarę […] Z satysfakcją wydawał opinię o zwalnianych pracownikach używając obraźliwych słów: to g****, chłam, komuch złodziej, żyd itp.” – czytamy.
Według działaczki starał się wpływać na jej decyzje, szczególnie w zakresie inwestycji, podpisywania współpracy z firmami sprzątającymi, pełniącymi ochronę oraz najemcami.
Pracowniczka uniwersytetu podkreśliła też, że silna pozycja Fróga na uczelni wynika z jego koneksji politycznych: „Zmanipulował i zastraszył rektora, ciągle obiecując możliwości dotacji finansowych dla uczelni. Wykorzystuje znajomości z marszałkiem R. Terleckim, ministrem Bernackim, wojewodą małopolskim itp. W związku z tym rektor nie chce usunąć Fróga z uczelni, bo liczy na wsparcie ze strony ministerstwa.
„Skala manipulacji i upadlania ludzi jest niewiarygodna”
Opisana wyżej pracowniczka uniwersytetu to niejedyna osoba, która alarmowała władze uczelni i ministerstwo o działaniach Jana Fróga. Onet ma kopię dokumentu, który prof. Madera, wcześniej m.in. kierownik Katedry Prawa Cywilnego i Gospodarczego UP, wysłał w kwietniu do ministra Wojciecha Murdzka. Zwraca się w nim z prośbą o wyznaczenie komisji, która miałaby wyjaśnić przypadki działań mobbingowych, w tym zastraszania, niszczenia reputacji, przekraczania uprawnień, niedopełniania obowiązków przez rektora UP prof. Piotra Borka.
„W dniu 02.02.2022 r. zwróciłem się do Pana Rektora z informacją, że niszczona jest moja reputacja naukowa przez Pana mgr Jana Fróga, który jednocześnie groził mi śmiercią. Niestety Pan Rektor nie skierował sprawy do uczelnianej komisji do spraw etyki” – czytamy w piśmie zaadresowanym do ministerstwa.
Naukowiec wyjaśnił, że wystąpił z prywatnym aktem oskarżenia wobec Jana Fróga, o czym również poinformował rektora. Jednak i w tym przypadku prof. Borek nie skierował sprawy do zbadania przez odpowiednią komisję uczelnianą, tylko zwolnił Andrzeja Maderę z pracy.
„Skala manipulacji, upadlania ludzi z naszej uczelni jest niewiarygodna. Niestety Pan Rektor Borek bierze w tym czynny udział” – napisał prof. Madera.
W rozmowie z Onetem naukowiec przekonuje, że będzie dochodził swoich praw i walczył o dobre imię. W prokuraturze złożył już obszerny materiał dowodowy, który – jak twierdzi – obciąża zarówno Jana Fróga, jak i rektora Borka.
„Towarzyszy nam ogromny strach o utratę pracy”
Jak ustalił Onet, pisma do ministerstwa wysłało też kilku innych członków uczelnianej „Solidarności” (w obawie przed utratą pracy nie chcą ujawniać swoich nazwisk).
W jednym z nich zaapelowali o jak najszybszą interwencję na Uniwersytecie Pedagogicznym. Działaczka „Solidarności”, która jest autorką pisma, poinformowała, że prof. Borek przestał faktycznie zarządzać uczelnią i został zmanipulowany przez szefa „Solidarności”.
„Mami JM Borka obietnicami przejścia do Ministerstwa Edukacji i Nauki czy też możliwością pozyskania ogromnych dotacji w wysokości 150 mln zł na rozwój uczelni, które to p. Fróg załatwi poprzez osobę wieloletniego przyjaciela Pana Marszałka Ryszarda Terleckiego […] Dodatkowo wszyscy jesteśmy poddawani mobbingowi i towarzyszy nam ogromny strach o utratę pracy, czy falę hejtu” – czytamy w piśmie skierowanym do ministerstwa.
Działaczka „S” podkreśla, że zarówno ona, jak i inni pracownicy uniwersytetu zwracali się wielokrotnie do rektora z prośbą o interwencję. Ten jednak pozostawał głuchy na ich apele. Niektórych przenosił na inne stanowiska, nieadekwatne do ich kwalifikacji zawodowych. Wiązało się to z obniżeniem uposażenia.
Dodaje: „Dziwnym zbiegiem okoliczności jest fakt, iż w momencie, gdy ujawniono znęcanie się nad naszą koleżanką, co spowodowało falę skarg innych osób na przewodniczącego, początkowo rektor zapewniał nas o natychmiastowym rozwiązaniu stosunku pracy z nim”.
„Jednak już parę dni później zaniechał tego pomysłu i został powołany na wiceprzewodniczącego Rady Naukowej Archiwum Nauki Polskiej i Polskiej Akademii Umiejętności w kadencji 2022-2026. Tajemnicą poliszynela na uczelni jest to, że uzyskał to dzięki wstawiennictwu J. W. Fróga za tzw. nietykalność” – podkreśliła działaczka „Solidarności”.
47 połączeń telefonicznych z rektorem
Kolejną osobą, która interweniowała w sprawie Jana Fróga jest kanclerz uczelni Krzysztof Wąsowicz, który był uznawany za prawą rękę rektora Borka. Od niedawna jest jednak na zwolnieniu lekarskim, a uczelnia zamierza wypowiedzieć mu umowę o pracę z powodu utraty zaufania.
Na początku kwietnia kanclerz UP złożył wniosek o rozwiązanie umowy z Janem Frógiem. W piśmie, które trafiło Ministerstwa Edukacji i Nauki oraz związków zawodowych, zarzucił przewodniczącemu „Solidarności” m.in. mobbing, zastraszanie i szantażowanie rektora, stosowanie przemocy psychicznej i fizycznej wobec pracowników uczelni, a także wpływanie drogą nieformalną na decyzje rektora zarówno w sprawach indywidualnych, jak również rozwiązań systemowych.
Na dowód przedstawił bilingi, z których wynika, że w okresie od 26 marca do 3 kwietnia przewodniczący wykonał 47 połączeń telefonicznych z rektorem Borkiem, dzwoniąc siedem razy dziennie i rozmawiając za każdym razem kilkadziesiąt minut.
„Istnieje wiele dowodów, przesłanych wiadomości, zdjęć, bilingów, nagrań, maili, dokumentów, w tym również zeznań świadków potwierdzających nieetyczne zachowanie pana mgr Jana Fróga, zastraszania, wymuszania, powoływania się na wpływy, wywierania presji i nacisków pod groźbami lub obietnicami, doprowadzenia w ostatnim okresie 2 osób do utraty zdrowia” – cytuje Onet.
Tym razem reakcja władz uczelni była natychmiastowa, jednak nie taka, jakiej spodziewał się kanclerz. Rektor Borek wystosował do związków zawodowych pismo, w którym stwierdził, że dokument sporządzony przez Krzysztofa Wąsowicza nie jest stanowiskiem uczelni, nie wywołuje żadnych skutków prawnych i jest bezprzedmiotowy. Odebrał też kanclerzowi wszelkie pełnomocnictwa do reprezentowania Uniwersytetu Pedagogicznego. Ponadto poinformował na piśmie Wąsowicza, że nie ma zgody na udzielanie informacji mediom na temat uczelni.
Listy i satyry
Jan Fróg od dawna jest też na wojnie z innym związkiem zawodowym założonym na Uniwersytecie Pedagogicznym. Chodzi o „Inicjatywę Pracowniczą”, która została utworzona przez pracowników naukowych sprzeciwiających się zmianom wprowadzanym na uczelni przez rektora Piotra Borka. Z tego właśnie powodu – jak twierdzą sami naukowcy – znaleźli się na celowniku szefa „Solidarności”.
Od kiedy działa „Inicjatywa Pracownicza” Jan Fróg publikuje listy i odezwy skierowane do społeczności akademickiej, w których na różne sposoby stara się ośmieszyć niepokornych wykładowców.
Listy atakujące „Inicjatywę Pracowniczą” pojawiały się w gablocie związkowej, na stronie internetowej uczelnianej „Solidarności”, a nawet były wysyłane mailowo do pracowników uniwersytetu. Szef “Solidarności” przygotowywał także okolicznościowe publikacje z satyrycznymi rysunkami przedstawiającymi byłego rektora, pracowników uczelni oraz przedstawicieli Inicjatywy Pracowniczej.
W kwietniu 2021 r. – po skardze złożonej przez dwójkę wykładowców z UP – Senacka Komisji Etyki wezwała Jana Fróga do „przestrzegania obowiązujących we wspólnocie akademickiej etycznych zasad prowadzenia debaty”. Nie wpłynęło to jednak w żaden sposób na zachowanie szefa uczelnianej „Solidarności”, a kolejne skargi składane przez pracowników Uniwersytetu Pedagogicznego pozostały bez odpowiedzi.
Komuchy i farbowane lisy
W grudniu zeszłego roku Jan Fróg zasłynął opublikowanym na stronie związku listem z życzeniami noworocznymi. Rozpoczyna go od chwalenia prezydenta Andrzeja Dudy, który „wreszcie jednoznacznie określił Jaruzelskiego jako zdrajcę i tchórza”, a następnie przechodzi do bezpardonowego ataku na redaktora naczelnego Gazety Wyborczej” Adama Michnika.
W następnej kolejności Fróg zaatakował pracowników Uniwersytetu Pedagogicznego sprzeciwiających się obecnej polityce władz uczelni, określając ich mianem „S” obłudników”, „komuchów” i „farbowanych lisów”.
Na koniec przewodniczący uczelnianej „Solidarności” wyraził oburzenie faktem, iż Adam Michnik posiada doktorat honoris causa Uniwersytetu Pedagogicznego, który otrzymał w 2009 r.
„Uczelnia funkcjonuje prawidłowo”?
Onet wysłał wiele pytań do Uniwersytetu Pedagogicznego w sprawie zarzutów, które padają pod adresem szefa uczelnianej „Solidarności” i rektora Piotra Borka. W odpowiedzi władze uczelni przekonują, że uniwersytet „funkcjonuje prawidłowo”, a “wszelkie twierdzenia na temat rzekomych nieprawidłowości w zarządzaniu Uczelnią przez JM Rektora są nieuprawnione i nieprawdziwe”.
Władze UP podkreślają, że „nieprawdziwe” informacje o „rzekomych nieprawidłowościach” pochodzą od pracowników, z którymi uczelnia rozwiązała lub zamierza rozwiązać stosunek pracy, co można odbierać jako „wyraz osobistego niezadowolenia i frustracji tych osób”.
„Na Uniwersytecie istnieją odpowiednie wewnętrzne procedury w tym zakresie, które są stosowane […] Na chwilę obecną żadne postępowanie w tym zakresie nie jest przeciwko Uczelni prowadzone i żaden przypadek mobbingu nie został stwierdzony” – czytamy w e-mailu przesłanym do Onetu.
To o tyle ciekawe, że – jak wynika z informacji Onetu – takie postępowania są prowadzone. W sprawie działań Jana Fróga została powołana na uniwersytecie co najmniej jedna komisja antymobbingowa. Ponadto prowadzone są postępowania sądowe przeciwko uczelni i przewodniczącemu „Solidarności” w UP.
ORMO-wiec
O przewodniczącym „Solidarności” w UP po raz pierwszy zrobiło się głośno w 2019 r. Otrzymał wówczas Krzyż Wolności i Solidarności – zaszczytne odznaczenie dla bohaterów antykomunistycznego podziemia. Sprawa wywołała oburzenie w środowisku opozycyjnym w Krakowie.
Co prawda, po wprowadzeniu stanu wojennego działał w strukturach podziemnych »Solidarności« na uczelni, ale miał również mniej chwalebną kartę w swojej historii – był członkiem ORMO, czyli Ochotniczej Rezerwy Milicji Obywatelskiej w czasach PRL-u. Dlatego ta
To niejedyne wyróżnienie, jakie w ostatnich latach otrzymał szef uczelnianej „Solidarności”. W 2018 r. Jan Fróg został uhonorowany przez prezydenta Andrzeja Dudę Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski za wybitne zasługi w działalności samorządowej, związkowej i społecznej.
Mimo prób kontaktu Onetowi nie udało się porozmawiać ani z przewodniczącym Janem Frógiem, ani z uznawanym za jego politycznego patrona marszałkiem Ryszardem Terleckim.
Na maila z pytaniami Onetowi nie odpowiedziało również Ministerstwo Edukacji i Nauki.
Czytaj również: „Ulubiony rektor Czarnka”. Uniwersytet Pedagogiczny zwalnia niewygodnych pracowników
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS