W niedzielę kibice mogli emocjonować się derbami Krakowa, natomiast we wtorek oczy piłkarskiej Polski były skierowane na Łódź, gdzie ŁKS podejmował Widzew. Obie drużyny walczą o awans do ekstraklasy – Widzew o bezpośredni, natomiast ŁKS przez baraże. Przed spotkaniem Widzew był trzeci i do drugiego miejsca zajmowanego przez Arkę Gdynia tracił jeden punkt. Natomiast ŁKS był ósmy. Do szóstego, barażowego miejsca, które zajmowała Sandecja Nowy Sącz, tracił trzy punkty. Wygrana mocno przybliżyłaby więc oba zespoły do celu, jakim jest awans do najwyższej klasy rozgrywkowej. Remis nie zadowalał nikogo.
Druga połowa wynagrodziła mizerną pierwszą
Mimo tego pierwsza połowa nie była widowiskiem, które kibice będą wspominać. Dominowała walka w każdej części boiska, ale przede wszystkim w oczy rzucała się rażąca niedokładność obu zespołów. Jako pierwszy swój dobry moment miał ŁKS. Golkiper Widzewa musiał dwukrotnie interweniować po strzałach Wolskiego z pola karnego i Pirulo zza “szesnastki”. W obu przypadkach jednak piłka leciała prosto w bramkarza i Ravas nie miał większych problemów. Potem zaatakował Widzew. W 20. minucie sprytnie z pola karnego strzelał Hansen, ale Kozioł odbił piłkę nad poprzeczkę. Poza tym widzewiacy kilka razy groźne dogrywali ze skrzydła w pole karne, bądź próbowali prostopadłych zagrań. Za każdym razem byli jednak albo niedokładni, albo na pozycji spalonej, albo interweniowali zawodnicy ŁKS-u.
W drugą połowę zdecydowanie lepiej weszli goście. Widzew od początku zaatakował i już w 47. minucie mógł prowadzić. Pod swoim polem karnym piłkę stracił Pirulo, z czego mógł skorzystać Terpiłowski. Uderzył on z obrębu pola karnego lewą nogą w kierunku dalszego słupka. Trochę nie dokręcił piłki i ta uderzyła właśnie w obramowanie.
Koszmar ŁKS-u. Mieli “setkę” i minutę później już przegrywali z Widzewem
Chwilę później ŁKS jednak się otrząsnął. Sygnał dał Pirulo, który w 57. minucie oddał groźny strzał z dystansu, który z trudem odbił Ravas. Następnie bramkarz Widzewa dwa razy interweniował po próbach głową Koprowskiego. Za pierwszym razem miał łatwe zadanie, bo uderzenie było lekkie. Za drugim razem Koprowski był w lepszej sytuacji, ale Ravas znowu odbił piłkę na rzut rożny. Niedługo później skandaliczny błąd popełnił Kreuzriegler. We własnym polu karnym wdał się w drybling z dwoma rywalami. Oczywiście stracił piłkę i szansę miał Pirulo, ale przed strzałem niechcący trącił sobie piłkę i w efekcie skiksował w dobrej sytuacji.
Po okresie przewagi ŁKS-u mecz został przerwany na około pięć minut przez zachowanie kibiców ŁKS-u, którzy ostrzelali sektor Widzewa fajerwerkami. Goście z kolei zaczęli szarpać ogrodzenie.
Mecz potem się wyrównał, ale kolejne szanse tworzył ŁKS. Świetną kontrę zmarnował Dąbrowski, który w dogodnej sytuacji całkowicie zepsuł kluczowe podanie. Natomiast w 79. minucie doszło do niebywałego zwrotu akcji. Najpierw ŁKS miał najlepszą sytuację w całym meczu. Samuel Corral znalazł się w sytuacji sam na sam z Ravasem, ale przegrał ten pojedynek. I był to kluczowy moment meczu. Po zaledwie minutę później sam na sam z Koziołem wyszedł Pawłowski! Piłkarz Widzewa minął golkipera i posłał piłkę do siatki, a kibice gości mogli świętować.
ŁKS ruszył do odrabiania strat. Miał jeszcze trochę czasu, bo sędzia Kwiatkowski doliczył aż 10 minut. Pod koniec spotkania kibice gospodarzy odpalili fajerwerki. Jedna z nich wybuchła nawet nad arbitrem, ale tym przerwał on grę tylko na chwilę, dzięki czemu wejść na boisko mogli rezerwowi. ŁKS próbował, ale do końca meczu nie stworzył już żadnej groźnej sytuacji i pozostało mu jedynie rozpamiętywanie sytuacji Corrala. Widzew wygrał derby 1:0 i wskoczył na drugie miejsce w tabeli. ŁKS pozostaje ósmy i na trzy kolejki przed końcem ma już niewielkie szanse na awans do ekstraklasy.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS